W swoim czasie „Rzeczpospolita” opublikowała tekst poruszający problem reklamy pasożytniczej ("[link=http://www.rp.pl/artykul/83045,314042.html]Reklama: wykorzystanie cudzej renomy[/link]"). Autorzy wskazali, że taka reklama stanowi czyn nieuczciwej konkurencji, bo jest sprzeczna z dobrymi obyczajami (art. 16 ust. 1 pkt 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=8375CEAAD752FA7C31A679791ABD3E06?id=170546]ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji[/link]; dalej: ustawa). Ta sprzeczność miałaby wynikać już z „wykorzystania cudzego wizerunku reklamowego” poprzez „oparcie się na takiej samej idei, wykorzystanie pewnego pomysłu, podobieństwa plastycznego lub odwołanie się wprost do renomowanego produktu lub producenta”.
W ten sposób poruszony został niebywale ciekawy praktycznie problem: czy przedsiębiorca ma jakąkolwiek inną możliwość ochrony swojego pomysłu biznesowego lub ewentualnie jego aspektu poza odwołaniem się do praw bezwzględnych (prawa autorskiego, prawa ochronnego do znaku towarowego, cywilnoprawnej ochrony renomy osoby prawnej). Prawa bezwzględne mogą nie obejmować zakresem swojej ochrony czynów naruszających interes przedsiębiorcy lub po prostu mu nie przysługiwać, jeśli ani nie zgłosił oznaczenia do Urzędu Patentowego, ani nie zadbał o nabycie autorskich praw majątkowych. Pasożytnicza reklama byłaby z tego punktu widzenia tylko jednym z możliwych przejawów pasożytnictwa, które może ponadto się rozciągać na daleko idące podobieństwo strony internetowej, firmy, oznaczenia wykorzystywanego w funkcji znaku towarowego, systemu stawek i bonifikat za usługę i innego podobieństwa sposobu prowadzenia działalności gospodarczej.
[srodtytul]Są wątpliwości[/srodtytul]
Sąd Najwyższy w wyroku z 27 lutego 2009 r. (V CSK 337/08) uznał pasożytnictwo za czyn nieuczciwej konkurencji w świetle art. 3 ust. 1 ustawy, ale bez szczegółowego uzasadnienia. W [b]uchwale z 23 lutego 1995 r. (III CZP 12/95) SN[/b] stwierdził, że przejęcie koncepcji programowej innego nadawcy jest czynem nieuczciwej konkurencji. Jednak już na tle tej uchwały glosatorzy trafnie zauważyli, że jeśli pewne dobro prawne nie jest chronione prawem wyłącznym, to automatyczne zapewnienie mu ochrony na podstawie klauzul generalnych ustawy przekreślałoby sens ochrony prawami bezwzględnymi.
Dlatego twierdzenia autorów artykułu „Reklama: wykorzystanie cudzej renomy” budzą wątpliwości, bo skoro już sama idea, pomysł lub styl reklamy mają podlegać ochronie ustawy, to jaki jest sens definitywnego wyłączenia idei z zakresu ochrony prawem autorskim (art. 1 ust. 11 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=EDCEC2685266C1652CBCC589A3D20270?id=181883]prawa autorskiego[/link])? Ponadto czy nie podważałoby to swobody prowadzenia działalności gospodarczej, w ramach której naśladownictwo w zasadzie jest dozwolone, chyba że co innego wynika z konkretnych norm prawnych? A wreszcie – jak miałaby przebiegać w przypadku reklamy pasożytniczej linia demarkacyjna między art. 3 ust. 1 a art. 16 ust. 1 pkt 1 ustawy w aspekcie dobrych obyczajów?