Polemika: Ile jest warte przedwojenne 100 złotych

Witold Taraszkiewicz, członek zarządu ZBW Haberbusch i Schiele SA w latach 2002 – 2008

Publikacja: 27.04.2010 03:04

Polemika: Ile jest warte przedwojenne 100 złotych

Foto: Fotorzepa, Marcin Zubrzycki Marcin Zubrzycki

Tytułowy tekst Leszka Koziorowskiego ([link=http://www.rp.pl/artykul/55756,464137_Ile_jest_warte_przedwojenne_100_zlotych.html]„Rz” z 20 kwietnia[/link]) jest wart uwagi co najmniej z dwóch powodów. Podatnikom nie jest obojętne, czy reaktywowane (jak nazywa je autor) przedwojenne spółki odzyskają znacjonalizowane i skomunalizowane mienie lub uzyskają za nie odszkodowanie sięgające jeśli nie miliardów, to z pewnością setek milionów złotych. (O unieważnienie decyzji nacjonalizacyjnych ubiega się ok. 160 przedwojennych spółek). Nie jest też obojętne akcjonariuszom tych spółek, czy posiadane przez nich akcje inkorporują określone prawa, czy też są wyłącznie walorami kolekcjonerskimi lub – jak kto woli – bezwartościową makulaturą.

Autor uważa, że mamy do czynienia z ciągłością systemu walutowego obejmującą okres przedwojenny i czasy powojenne.

Na poparcie tej tezy przytacza uchwałę Sądu Najwyższego z 21 kwietnia 2005 r. [b](III CZP 2/05)[/b] wydaną w składzie trzyosobowym (co nie jest bez znaczenia) w sprawie kapitału akcyjnego spółki Zjednoczone Browary Warszawskie p. f. Haberbusch i Schiele SA. Tyle tylko, że uchwała ta nie dotyczy ani wprost, ani pośrednio ciągłości systemu walutowego. SN uznał kapitał zakładowy tej spółki za „rodzaj zobowiązania prywatnoprawnego”, do którego ma zastosowanie art. 4 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=70937]dekretu z 27 lipca 1949 r. o zaciąganiu nowych i określaniu wysokości nieumorzonych zobowiązań pieniężnych (DzU nr 45, poz. 332 ze zm.)[/link]. I tylko tyle. Jest to zresztą teza wysoce kontrowersyjna, z którą nie zgodził się m.in. jeden z sędziów warszawskiego Sądu Okręgowego – Sądu Gospodarczego zasiadający w składzie rozpatrującym zażalenie spółki Haberbusch i Schiele SA na wpis do KRS kapitału akcyjnego, który – po przeliczeniu na podstawie ustawy z 1950 r. o zmianie systemu pieniężnego oraz ustawy o denominacji złotego – z 12 mln przedwojennych złotych został zredukowany do 12 złotych. I moim zdaniem nie zgodził się słusznie, zważywszy, czym w rozumieniu przepisów [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=86F27ADE2102E1D67842E76D535F1BD1?id=70928]kodeksu cywilnego[/link] jest zobowiązanie.

Z główną tezą Leszka Koziorowskiego nie sposób się zgodzić przede wszystkim dlatego, że przeczy ona powszechnie znanym faktom historycznym. Powojenne władze nie uznawały polskiej przedwojennej waluty. Nie było wymiany przedwojennych złotych polskich na wprowadzone po wojnie do obiegu – początkowo na wyzwolonym terytorium, a później na obszarze całej Polski – tzw. moskiewskie złotówki (nazwane tak, bo pieniądz ten początkowo był bity i drukowany w ZSRR). A tylko w takim wypadku można byłoby mówić o ciągłości systemu walutowego. To, że w dekrecie z 1949 r. uznano niektóre publiczne i prywatne zobowiązania, nie oznacza jeszcze ciągłości systemu walutowego. Jest jeszcze jeden istotny aspekt sprawy. Kapitały przedwojennych spółek prawa handlowego zostały w całości opłacone. Z chwilą rejestracji ich udziałowcy, akcjonariusze nabyli prawa korporacyjne określone w kodeksie handlowym, a później kodeksie spółek handlowych. Prawa te podlegają konstytucyjnej ochronie, o czym autor zdaje się zapominać.

Niektóre przedwojenne spółki po wieloletnich staraniach odzyskały część znacjonalizowanego lub skomunalizowanego mienia. Na przykład Dom Towarowy Bracia Jabłkowscy SA. I co, teraz mają zwrócić to mienie tym, którzy przejęli je z rażącym naruszeniem powojennego prawa?

W jednym zgadzam się z autorem. W zdecydowanej większości wartość nominalna akcji przedwojennych spółek jest niewyrażalna w obiegowym pieniądzu, co powoduje, że ich posiadacze, działając lege artis, nie mają prawnych możliwości dokapitalizowania tych spółek. Ale to nie ich wina, lecz kwestia wadliwego prawa.

Z tym zarzutem nie zgodził się jednak Trybunał Konstytucyjny, do którego spółka Haberbusch i Schiele wniosła skargę na niekonstytucyjność niektórych przepisów kodeksu spółek handlowych dotyczących podwyższenia kapitału zakładowego. Niestety, Trybunał nie nadał biegu tej skardze, uznając, moim zdaniem niesłusznie, że problemu nie ma [b](sygn. Ts 226/06)[/b].

Tytułowy tekst Leszka Koziorowskiego ([link=http://www.rp.pl/artykul/55756,464137_Ile_jest_warte_przedwojenne_100_zlotych.html]„Rz” z 20 kwietnia[/link]) jest wart uwagi co najmniej z dwóch powodów. Podatnikom nie jest obojętne, czy reaktywowane (jak nazywa je autor) przedwojenne spółki odzyskają znacjonalizowane i skomunalizowane mienie lub uzyskają za nie odszkodowanie sięgające jeśli nie miliardów, to z pewnością setek milionów złotych. (O unieważnienie decyzji nacjonalizacyjnych ubiega się ok. 160 przedwojennych spółek). Nie jest też obojętne akcjonariuszom tych spółek, czy posiadane przez nich akcje inkorporują określone prawa, czy też są wyłącznie walorami kolekcjonerskimi lub – jak kto woli – bezwartościową makulaturą.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Długi weekend konstytucyjny
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: Konstytucja 3 maja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Przedsiębiorcy niczym luddyści
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Szef Służby Więziennej w roli kozła ofiarnego
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Ryzyka planu na neosędziów
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne