Parytrty - ustawa o parytetach do Trybunału

Jako kobieta i obywatel proszę pana, panie prezydencie, o przesłanie ustawy parytetowej do Trybunału Konstytucyjnego w celu zbadania jej zgodności z ustawą zasadniczą – apeluje liderka ruchu antyparytetowego

Publikacja: 28.12.2010 01:34

Monika Michaliszyn

Monika Michaliszyn

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Red

Stało się. Zgodnie z moimi przewidywaniami ustawa o zmianie ordynacji wyborczej wprowadzająca parytet na listach wyborczych staje się faktem. Jako obywatel, ale przede wszystkim jako kobieta, której to niefortunne prawo ma ułatwić życie, od roku głośno kontestuję ten pomysł, nie czując się ani gorsza, ani mniej inteligentna, ani mniej zaradna i przebojowa niż koledzy po fachu.

Za to do tej pory czułam się też mniej więcej zadowolona z życia w Polsce, a przede wszystkim w miarę bezpieczna. Byłam szczęściarą, bo jako pierwsza od dwóch pokoleń miałam okazję spędzać dorosłe życie w – budowanym dopiero co prawda, ale zawsze – państwie prawa. Nie dotknęły mnie represje ze względu na narodowość, poglądy polityczne, przynależność klasową itp. Żyłam w kraju, gdzie każdy obywatel jest wobec prawa równy, a jego niezbywalne prawa gwarantuje Konstytucja RP. Do czasu….

[srodtytul]Wbrew demokracji[/srodtytul]

Ustawa parytetowa, której rodowód sięga do dobrej, komunistycznej wyrównującej niesprawiedliwości społeczne, tradycji punktów za pochodzenie, z początku wydawała mi się zabawna, potem lekko drażniąca, ale poparcie środowisk lewicowych i liberalnych, z których każde piekło przy okazji jej wprowadzania swoją pieczeń, uczyniło ją rzeczywiście groźną.

Wychowana w kulcie rodzącej się demokracji myślałam, że racjonalne przedstawienie w dyskusji publicznej argumentów, liczb, badań, przykładów z całego świata pokaże, jak bardzo niemądry jest to pomysł. Żadnego efektu… Wyciągnęłam wiec broń trochę większego kalibru – autorytety: Jadwiga Staniszkis, Barbara Fedyszak-Radziejowska, Agnieszka Kołakowska, Teresa Bochwic, Liliana Sonik… Wszystkie były na nie. I nic…

Zaczęłam więc spotkania z decydentami mojego państwa prawa: Elżbietą Radziszewską, Grzegorzem Schetyną, Bronisławem Komorowskim, którym mówiłam, jak antydemokratyczny jest to pomysł. Przecież większość klasy politycznej to byli działacze „Solidarności”, którzy walczyli o wolną, demokratyczną Polskę – powtarzałam sobie, pukając od drzwi do drzwi, i… nic.

Liczyłam jeszcze na ciało ustawodawcze mojego kraju – Sejm. Zostałam więc ekspertem parlamentarnej komisji nadzwyczajnej ds. ustawy z zakresu prawa wyborczego, między innymi ustawy parytetowej. Posłowie zasiadający w komisji czytali chyba krytyczne analizy, w których profesorowie prawa wykazali, że ustawa o zmianie ordynacji wyborczej jest sprzeczna z zapisami art. 2, 11, 32 konstytucji?

Coś mnie tknęło już na pierwszym posiedzeniu. Przewodniczący, dbający o wysokie standardy i równe szanse obywateli w polityce, poseł PO Waldy Dzikowski przyjął dziwnie ignorującą postawę. A przecież byłam jedyną kobietą ekspertem obecną na sali. Pełna wiary w refleksję również nad sobą przedstawicieli mojego narodu zwróciłam uwagę posłom, że niedoreprezentowanie kobiet w polityce to kwestia pracy w samych partiach, na co polski podatnik daje przecież pieniądze. Po co więc psuć prawo złą ustawą? Więcej nie zostałam zaproszona. Za to komisja, a potem Sejm ustawę przyjęli.

Ostatnia deska ratunku – Senat. Rada starców RP pewno nie będzie przecież kontynuować tej hucpy prawnej. Ustawa trafi do Senackiej Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji, ta się za nią weźmie! – cieszyłam się. Komisja Praw Człowieką Praworządności i Petycji, która ma rozwiązywać nurtujące obywateli problemy najlepiej w ramach istniejącego prawa, ustawę przejrzała i nie znajdując w niej żadnych niepraworządności w rodzaju drobnostek związanych z niekonstytucyjnością, wprowadzając niewiele znaczącą poprawkę – zaaprobowała.

[srodtytul]Ograniczenie wolności[/srodtytul]

I tak w ramach prac jaśnie nam panujących instytucji ustawodawczych ustawa głęboko naruszająca konstytucyjne fundamenty ma możliwość wejścia w życie. Ograniczy konstytucyjnie zagwarantowaną wolność partii politycznych, zasadę równych szans do bycia wybieranym, ale ograniczy też wolność wyboru każdego obywatela. Oprócz tego może być przyczyną realnej dyskryminacji męskiej części społeczeństwa, przyczyną potwornego bałaganu przedwyborczego i potężnych niesprawiedliwości oraz połamanych biografii politycznych wielu zdolnych ludzi. Bo przecież lista wyborcza, która nie spełni wymagań kwotowych, nie zostanie zarejestrowana.

Mnie jako wrażliwej kobiecie pozostaje jedynie wielki niesmak i poczucie coraz większej barbaryzacji mojego państwa prawa i strachu przed dalszymi konsekwencjami łamania moich praw zagwarantowanych w konstytucji. Jako kobieta i obywatel niestety nie mam takich narzędzi jak nasi przyjaciele Bałtowie, gdzie naruszającą prawa jednostki ustawę do Trybunału Konstytucyjnego może zaskarżyć każdy obywatel. W Polsce takie uprawnienia mają jedynie najwyższe władze.

Dlatego zwracam się do pana, panie prezydencie. Składał pan przysięgę wierności konstytucji i służbie godności narodu. Deklarował pan też największym tego świata, że kobiety i dzieci w pana kraju powinny się czuć bezpiecznie. Moje poczucie bezpieczeństwa bardziej niż misje zagraniczne polskich żołnierzy buduje przekonanie, że istnieją instytucje stojące na straży przestrzegania prawa i ładu publicznego. Jedną z tych instytucji jest urząd prezydenta RP, który pan reprezentuje.

Jako kobieta i obywatel proszę więc o przesłanie ustawy parytetowej (ustawa o zmianie ordynacji wyborczej) oraz innych aktów prawnych zawierających tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego w celu zbadania jej zgodności z ustawą zasadniczą. Jestem przekonana, że podziela pan troskę zwykłych obywateli o zasady i porządek polskiego prawa i wierzę, że w imię dobra Rzeczypospolitej, które zawsze jest najwyższym prawem, stanie pan na straży konstytucji.

[ramka][b]Monika Michaliszyn[/b] - była inicjatorką ruchu społecznego przeciw parytetom, ekspertem komisji sejmowej pracującej nad tym zagadnieniem. Jest wykładowcą Katedry Bałtystyki Uniwersytetu Warszawskiego, ekspertem ds. zagadnień energetycznych w regionie Morza Bałtyckiego[/ramka]

Stało się. Zgodnie z moimi przewidywaniami ustawa o zmianie ordynacji wyborczej wprowadzająca parytet na listach wyborczych staje się faktem. Jako obywatel, ale przede wszystkim jako kobieta, której to niefortunne prawo ma ułatwić życie, od roku głośno kontestuję ten pomysł, nie czując się ani gorsza, ani mniej inteligentna, ani mniej zaradna i przebojowa niż koledzy po fachu.

Za to do tej pory czułam się też mniej więcej zadowolona z życia w Polsce, a przede wszystkim w miarę bezpieczna. Byłam szczęściarą, bo jako pierwsza od dwóch pokoleń miałam okazję spędzać dorosłe życie w – budowanym dopiero co prawda, ale zawsze – państwie prawa. Nie dotknęły mnie represje ze względu na narodowość, poglądy polityczne, przynależność klasową itp. Żyłam w kraju, gdzie każdy obywatel jest wobec prawa równy, a jego niezbywalne prawa gwarantuje Konstytucja RP. Do czasu….

Pozostało 84% artykułu
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego