Miesiąc temu została pani wybrana na stanowisko prezesa Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych. Jakie cele stawia sobie pani na czteroletnią kadencję?
Grażyna Rogala-Pawelczyk prezes Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych:
Samorząd, zgodnie z zapisami ustawy, reprezentuje pielęgniarki i położne oraz sprawuje pieczę nad wykonywaniem przez nie zawodu, czyli nad jakością świadczeń dla pacjentów. Chciałabym, aby samorząd miał rzeczywisty wpływ na kształtowanie zarówno prawa, jak i organizacji pracy. Dlatego będę współpracowała z resortem zdrowia, każdą organizacją i instytucją, która poprzez tworzenie prawa, standardów opieki, koncepcji organizacji itp. zapewni przedstawicielom tych dwóch zawodów bezpieczne, godne realizowanie profesjonalnej opieki. Jest to istotne w obliczu zmian w opiece zdrowotnej czekających za progiem 2011 r. i przekształceń ZOZ w spółki prawa handlowego. Będę też czuwała nad odpowiedzialnością zawodową po to, aby nie zdarzały się sytuacje, w których ktoś inny zawini, a pielęgniarka zostanie ukarana. Mam nadzieję, że uda się przy współudziale członków samorządu doprowadzić do tego, żeby pielęgniarka w miarę podnoszenia kwalifikacji zawodowych awansowała zawodowo i dostawała odpowiednio wyższe wynagrodzenie. Na wykonanie tej pracy potrzeba być może więcej niż cztery lata, ale będzie ją mógł kontynuować mój następca.
Z podnoszeniem kwalifikacji jest duży kłopot, bo bywa tak, że pielęgniarka kończy kursy, studia uzupełniające, czyli zdobywa samodzielność zawodową, a dalej jest traktowana przez zarządzających szpitalem jak personel pomocniczy. Jak pani chce temu zaradzić?
W przepisach warunkujących wykonywanie zawodu pielęgniarki i położnej trzeba wreszcie określić różne stopnie awansu zawodowego, ścieżkę kariery zawodowej, tak jak mają m.in. nauczyciele, u których wraz z doskonaleniem i stażem pracy istnieje możliwość awansu, np. nauczyciel mianowany, a później dyplomowany. Oczywiście tytuł to nie wszystko. Ważne są też kompetencje pielęgniarek, samodzielność i odpowiednie do tego wynagrodzenie. W opiece zdrowotnej już teraz mamy pielęgniarki i położne z tytułem licencjata, specjalistki, które mają ukończone różne kursy. Nie są to więc tylko osoby, które ukończyły dawne licea medyczne. Ta edukacja i podnoszenie kwalifikacji muszą zaowocować awansem zawodowym i ekonomicznym. To jest normalna sytuacja w każdej zdrowej, dobrze funkcjonującej organizacji, a nie mrzonki pielęgniarek i położnych. Czas najwyższy na porządek w tej kwestii. Za przykład mogą tu służyć rozwiązania przyjęte w krajach UE.