Izolacja seryjnych zabójców: Czy powstanie gułag Gowina?

Wsłuchując się w głosy populistów Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt rozwiązania ustawowego, który nasuwa mi skojarzenia z sowieckimi gułagami - pisze adwokat Jacek Kędzierski

Publikacja: 16.11.2012 18:10

Jacek Kędzierski, adwokat z Łodzi

Jacek Kędzierski, adwokat z Łodzi

Foto: archiwum prywatne

Ze wszystkich scen ze słynnego dramatu politycznego „Gułag" zapamiętałem tę jedną. Kiedy główny bohater znalazł się w pociągu transportującym skazanych do gułagu, jeden z współpasażerów profesor fizyki wyjaśnił mu, że nie znalazł się w nim z racji orzeczonej kary, bo tę już odbył ale z tego powodu, że „oni uznali, że się jeszcze nie zdążył zresocjalizować".  Powodem dalszego, czy też ponownego więzienia tego naukowca miało być orzeczenie gremium zwanego sądem, że jeszcze nie zdążył się zresocjalizować, pomimo, że upłynął już okres orzeczonej wobec niego kary pozbawienia wolności.  Kierując się tą ideologią sowiecki system karny kierował miliony osób w okolice koła podbiegunowego, nie tyle z tego powodu, że uczynili coś złego, że popełnili przestępstwo, ale dlatego, że wymagali resocjalizacji.  Z pewnością umykało to uwadze widzów, która kierowała się bardziej ku gehennie, którą tam, w krainie nie znającej malin, ludziom zgotowano, niż ku podstawie ideologiczno-kryminologicznej tej gehenny.

Przypomniałem sobie o tej scenie z „Gułagu", kiedy to Ministerstwo Sprawiedliwości obwieściło o projekcie przewidującym możliwość kierowania sprawców najcięższych zbrodni do jakiegoś miejsca odosobnienia, w celu poddawania ich dalszej resocjalizacji.  Póki co, Ministerstwo Sprawiedliwości ma na myśli tych jeszcze odbywających karę pozbawienia wolności, którą w wymiarze ćwierci wieku wymierzono wobec nich w miejsce kary śmierci, którą zniesiono.

Minie wkrótce ćwierć wieku, odkąd z polskiego prawa karnego usunięto najwyższy wymiar kary. Dokonano wówczas ustawowej zmiany orzeczonych kar śmierci na karę 25 lat pozbawienia wolności. Być może wówczas popełniono błąd polegający na niewprowadzeniu do polskiego k.k. kary dożywocia, obok kary 25 lat  pozbawienia wolności, ale co się stało, to już się nie odstanie i to se nevrátí... W konsekwencji przyjętych rozwiązań ustawowych, orzeczone wyroki śmierci mogły być „przeszacowane" jedynie na karę 25 lat pozbawienia wolności.

Tani populizm i ze strony dziennikarzy i ze strony pewnej bardzo nieodpowiedzialnej i również populistycznej formacji politycznej wszczął alarm, że oto polskie miasta i wsie zaroją się wkrótce sprawcami niebezpiecznych zbrodni, których onegdaj łaska ustawodawcy uchroniła od „stryczka", a którym dobiega końca odbywanie kary pozbawienia wolności.

Wsłuchując się w głosy tych populistów Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt rozwiązania ustawowego, który nasuwa mi skojarzenia z sowieckimi gułagami. Ministerstwo wystąpiło z projektem orzekania wobec tych skazanych, którzy karę pozbawienia wolności w wymiarze sprecyzowanym w wyroku już odbyli, ale którzy „jeszcze się nie zresocjalizowali" dalszego przebywania w jakimś przybytku, w celu dalszego resocjalizowania, ewentualnie leczenia.  Ta przyczyna kierowania do owych przybytków to właśnie część wspólna pomiędzy systemem sowieckim a gowinowym  projektem zmiany w prawie karnym.

Nie będę ukrywał zaniepokojenia projektem tworzenia jakiegoś „gułagu" III RP dla „jeszcze niezresocjalizowanych" lub rzekomo wymagających leczenia. Bo choć miałby on póki co zastosowanie do niewielkiej grupy byłych skazanych, to jednak mógłby być niebezpiecznym precedensem i w przyszłości pozostawiono by takie ośrodki, dla tych, co to już odbyli karę pozbawienia wolności, ale jeszcze podczas jej trwania nie zdążyli się zresocjalizować.  Polskie prawo karne w epoce minionej, tj. do 1990r. takie przybytki znało, oficjalnie nazywając je ośrodkami przystosowania społecznego, a potocznie „chałupami", albo „barakami"... Osadzano w nich wielokrotnych recydywistów, którzy rzekomo podczas odbywania kary w zakładzie karnym „jeszcze się nie zresocjalizowali" i dopiero w tychże „przybytkach" cel ten mieli osiągnąć. Wszyscy odetchnęli z ulgą, kiedy tylko z nimi się pożegnano.

Prócz skojarzeń z podstawą ideologiczno-kryminologiczną sowieckich gułagów projekt Gowina narusza w sposób oczywisty prawa człowieka. Mam tu namyśli katalog praw człowieka niezamknięty, a będący uwspółcześniany i uzupełniany przez nowe prawa. Takim nowym prawem, o którego uznanie i włączenie do katalogu praw człowieka trwa walka jest „right to be forgotten" – prawo do tego, by przeszłość człowieka była zapomniana, by nie była mu nieustannie przypominana i wypominana.  Rzeczniczką jest Viviane Reding – Europejska Komisarz Sprawiedliwości, Praw  Podstawowych i Obywatelstwa. Toczy się walka o wprowadzanie tego prawa i jego respektowanie w „virtualu". Treść jego jest następująca: „jeżeli ktokolwiek uważa, że jakiekolwiek dane na jego temat nie powinny być dłużej przez administratora przechowywana, ma prawo żądania ich usunięcia". Natomiast  w „realu" „prawo do zapomnienia" od dawna jest respektowane. I tak Francuzi znają „le droit à l'oubli", które daje skazańcowi, który odbył karę, prawo sprzeciwu wobec publikacji informacji o tym minionym, niemiłym epizodzie jego życia. W zasadzie cała ta koncepcja „prawa do bycia „niepamiętanym" wywodzi się z tego francuskiego prawa przysługującego byłym skazanym. Amerykanie prawo żądania  usunięcia lub niepublikowania „niechcianych informacji" o niechlubnej przeszłości wywodzą z I poprawki do Konstytucji, chroniącej prywatność.

Przenosząc francuską koncepcję ochrony prywatności skazanego na grunt polski, stwierdzić należy, że z koncepcją tą kłóci się ministerialna propozycja zmian  w prawie karny. Istotą tej noweli byłoby naruszenie prawa prywatności byłego skazanego, które konkretnie polega na tym, że o niegdysiejszym skazaniu na karę śmierci nikt nie ma prawa wiedzieć... bo nadal on żyje skutkiem tego, że karę śmierci przemieniono na 25-letnie pozbawienie wolności.   Także fakt, że właśnie dobiega końca okres odbywania przez niego kary nikomu, poza administracją „pensjonatu", w którym przebywa nie powinien być znany.  Ani dziennikarz, ani też parlamentarzysta, czy też minister z dyrektorem Zakładu Karnego na pełnione funkcje nie powinien się zamieniać. Taka zamiana gwałci przysługujące więźniowi „na końcówce kary"  jego prawo do prywatności oraz prawo do wolności. Po pierwsze kogo to obchodzi, że kiedyś orzeczoną karę śmierci ustawowo zamieniono na karę 25 lat pozbawienia wolności, a po drugie orzekania po odbyciu kary pozbawienia wolności pobytu w jakimś przybytku w celu leczenia lub resocjalizacji pozostaje w sprzeczności z prawem człowieka do wolności, prywatności i z zasadą lex retro non agit. Wprowadzenie możliwości leczenia, lub resocjalizowania po odbyciu kary pozbawienia wolności, o ile zostałoby wprowadzone również było by skuteczne względem skazanych po wejściu w życie tej nowej regulacji.  Takie są wymogi państwa prawa i zasady zaufania do państwa.

O tym, że ktokolwiek odcierpiał karę w pełnym wymiarze (bez warunkowego przedterminowego zwolnienia)  nikt, poza rejestrem skazanych  nie powinien wiedzieć i nikt takiej informacji w jakikolwiek sposób nie powinien przetwarzać.

A tego, co Sejm uchwalił ćwierć wieku temu cofnąć się nie da. To se nevrátí...

Jacek Kędzierski jest adwokatem

Ze wszystkich scen ze słynnego dramatu politycznego „Gułag" zapamiętałem tę jedną. Kiedy główny bohater znalazł się w pociągu transportującym skazanych do gułagu, jeden z współpasażerów profesor fizyki wyjaśnił mu, że nie znalazł się w nim z racji orzeczonej kary, bo tę już odbył ale z tego powodu, że „oni uznali, że się jeszcze nie zdążył zresocjalizować".  Powodem dalszego, czy też ponownego więzienia tego naukowca miało być orzeczenie gremium zwanego sądem, że jeszcze nie zdążył się zresocjalizować, pomimo, że upłynął już okres orzeczonej wobec niego kary pozbawienia wolności.  Kierując się tą ideologią sowiecki system karny kierował miliony osób w okolice koła podbiegunowego, nie tyle z tego powodu, że uczynili coś złego, że popełnili przestępstwo, ale dlatego, że wymagali resocjalizacji.  Z pewnością umykało to uwadze widzów, która kierowała się bardziej ku gehennie, którą tam, w krainie nie znającej malin, ludziom zgotowano, niż ku podstawie ideologiczno-kryminologicznej tej gehenny.

Pozostało 85% artykułu
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?