Prawo ma tworzyć ład społeczny, a nie rozpad więzi

W projektach o związkach partnerskich najmniej jest partnerstwa, za to jest czysty antagonizm i walka „kto kogo” — mówi Jerzy Naumann, znany warszawski adwokat, zajmujący się w Adwokaturze sprawami etycznymi, w rozmowie z Markiem Domagalskim

Publikacja: 28.01.2013 07:30

Marek Domagalski, publicysta Rzeczpospolitej:  Mamy aż trzy projekty prawnego uregulowania związków partnerskich (dwa Ruchu Palikota i SLD), które mechanicznie w ponad 150 ustawach z różnych dziedzin życia, w tym najważniejszych kodeksach, wszędzie tam gdzie pojawia się określenie małżeństwo dopisują związek partnerski, a gdzie osoba bliska - partnera. Projekt posłów PO jest tylko nieco ostrożniejszy, zmieniać chce ponad 50 ustaw. Co pan sądzi o takiej legislacji ?

Jerzy Naumann, adwokat:

W tym przypadku doprawdy trudno prawnikowi mieć inny pogląd niż skrajnie krytyczny. Tak nie stanowi się prawa, więcej: tak stanowić prawa nie wolno.

Prawo rodzinne, i to nie wymysł naszej cywilizacji, należy wszędzie do najbardziej tradycyjnych, trwałych regulacji, najostrożniej zmienianych, jeśli w ogóle ustawodawca ma prawo jej zmieniać.

Zgadzam się z poglądem, że prawo rodzinne to bardzo szczególna dziedzina prawa, bo dotyka spraw nie tylko dla człowieka najważniejszych, ale i najbardziej osobistych. Z tego względu każdą ingerencję prawa w tej sferze poprzedza głęboki namysł, rozwaga i umiar. Takie podejście cechuje rozsądnego, odpowiedzialnego prawodawcę.

Z czego wynika szczególne miejsce prawa rodzinnego ?

Po pierwsze sam pan wspomniał o tradycji, lecz nie chodzi tu o tradycję instytucji prawnych. Chodzi o tradycję człowieka jako istoty szczególnej, o tradycję wynikającą z całej historii ludzkości. Te sto czy dwieście tysięcy lat istnienia homo sapiens wypracowało podstawowe paradygmaty naszego życia: narzeczeństwo, małżeństwo, rodzinę, szczególną więź wynikającą z pokrewieństwa, ale także rozstanie, rozwód itd. Te aspekty istnienia człowieka rozumnego w świecie, najpierw wprowadzone przez zwyczaje wielu pokoleń, dopiero niedawno zostały usankcjonowane literą prawa we współczesnym rozumieniu. Przez wiele dziesiątków tysięcy lat ludzie łączyli się w pary zanim „wynaleziono" małżeństwo. To powoduje, że ingerowanie prawa w tę sferę oznacza dotykanie dorobku ludzkości jako takiej, a więc istoty naszego człowieczeństwa.

Skąd się zatem bierze w Polsce ten rewolucyjny zapał, by nie powiedzieć bolszewicka metoda dokonywania zmian prawa ?

Powodów jest, jak sądzę, kilka, ale wszystkie są godne pożałowania. Po pierwsze odgrywa tu rolę klientyzm niektórych parlamentarzystów i przedstawicieli niektórych elit światopoglądowych. Parlamentarzyści zamiast roztropnie zabiegać o dobro wspólne, skupiają się na poszukiwaniu poparcia wyborczego, a więc myślą wyłącznie o dobru własnym. Po drugie niebagatelną rolę odgrywa brak odwagi cywilnej; łatwiej, bo bezpieczniej i spokojniej jest zachowywać się w sposób zgodny z nakazami tych, którzy kształtują obowiązujące reguły zachowań uważanych przez nich jako poprawne. W tym obszarze znajduje się również obawa przed wejściem w polemikę ze środowiskami, które choć mniejszościowe mają zdolność i możliwość głośnego wypowiadania się w przestrzeni publicznej. Proszę spojrzeć na wrzawę, jaka wybuchła po tym, jak Jurek Owsiak wypowiedział słowo „eutanazja". Jako trzecią przyczynę postrzegam brak wiedzy i rozeznania w sprawach, które chce się zmieniać. Wspomniał pan o podejściu bolszewickim: bolszewicy byli przekonani, że historia ludzkości rozpoczyna się od nich. Za co zresztą ludzkość zapłaciła cenę milionów istnień. Taka była cena dopuszczenia do regulowania życia społecznego ludzi, którzy nie mieli po temu żadnego przygotowania ani zrozumienia spraw podstawowych.

By dokończyć ten wątek: co pana zdaniem jest potrzebne, aby te rewolucyjne zapędy ostudzić ?

Potrzebnych jest tu wiele talentów. Za najważniejszy uznałbym poczucie szacunku względem dorobku wielu poprzedzających nas pokoleń. Jako minimum dobrze jest uważać, że nasi poprzednicy byli tak samo mądrzy jak my. Gdy się posiądzie więcej wiedzy o przeszłości i dorobku ludzkości człowiek natychmiast pokornieje. Choć niestety nie ten, który uważa za rzecz najważniejszą własną reelekcję na fotel parlamentarny.

Czy obecna debata na temat związków partnerskich nie obraża pana demokratycznej duszy?

W sprawie, o którą pan pyta najmniej jest partnerstwa, za to jest czysty antagonizm i walka „kto kogo". Istotą i podstawowym zadaniem prawa jest regulowanie stosunków społecznych. Prawo bez człowieka nie istnieje. Ale prawo ma służyć zbiorowości, a więc stosunki między ludźmi ustalać w sposób właściwy. Co to znaczy? To oznacza, że prawo ma rozwiązywać konflikty społeczne, a nie je zaogniać. Jeżeli mamy do czynienia z narzucaniem siłą regulacji, która gwałci zasady stanowienia prawa i podsyca napięcia społeczne, to możemy mówić o braku odpowiedzialności prawodawcy. Zamęt wokół tak etycznie podstawowej sprawy, jaką jest przerywanie ciąży pokazuje, że brak odpowiedzialności władzy ustawodawczej potrafi nie tylko sięgnąć zenitu, ale w nim trwać przez lata. Jest rzeczą oczywistą, że wśród grup społecznych dochodzi do gry interesów, a czasem do trudnych do rozwiązania konfliktów. Powstaje pytanie, jaką w ich obliczu pozycję winien zająć ustawodawca. Otóż prawodawca powinien zajmować pozycję arbitra i tak stanowić legislację, aby była ona oparta na społecznym konsensusie. Wszystkie duże grupy społeczne muszą zaakceptować nowe rozwiązania prawne. A im sprawa poważniejsza, tym ta akceptacja musi być bardziej powszechna i pełna. W przeciwnym razie mamy do czynienia z odrzuceniem prawa oraz lekceważeniem prawodawcy. Dla demokracji taki trend zapowiada katastrofę. Słowem prawo ma zaprowadzać ład społeczny, a nie rozpad naszych najważniejszych więzi.

Czy zatem kwestia związków partnerskich ma szansę na rozwiązanie w duchu tych wartości, o których pan mówi ?

Kwestia związków partnerskich, jeśli na bok odłożymy kwestie ideologiczne, jest sprawą wyłącznie natury ekonomicznej, a bardziej precyzyjnie – głównie sprawą natury podatkowej; w wąskim zakresie dotyczy ona również stosunków własnościowych (współwłasności). Nie sądzę, aby rozwiązania na tym polu nie spotkały się z akceptacją społeczną. Sprawie przeszkadza jednak ideologia, która domaga się wzruszenia, a kto inny by powiedział – zdeprecjonowania takich wartości jak małżeństwo, rodzina, rodzicielstwo. I na to nie uzyska się społecznej zgody w żadnym referendum. Wszystko zatem zależy od odpowiedzi na pytanie „o co w tym wszystkim chodzi?". Tylko, że odpowiedź musiałaby być uczciwa i szczera, a z tym właśnie jest wielki kłopot. Poza tym, a raczej przede wszystkim musimy mieć na względzie konstytucję, a ona wiele kwestii jednoznacznie i trwale przesądza.

Jest pan doświadczonym adwokatem, prowadzi pan sprawy o rozwód, o spadek, o podział majątku rodzinnego: jak pan widzi pojawienie się w takich sporach partnerów, jak wpłynie to na sędziów, na procesy ?

— To jest pytanie, które moją małą łódeczkę stawia na środku oceanu: do każdego brzegu jest równie daleko. Myślę, że tak jak można mówić o bezmiarze oceanu, tak w tym przypadku można mówić o bezmiarze problemów.

Marek Domagalski, publicysta Rzeczpospolitej:  Mamy aż trzy projekty prawnego uregulowania związków partnerskich (dwa Ruchu Palikota i SLD), które mechanicznie w ponad 150 ustawach z różnych dziedzin życia, w tym najważniejszych kodeksach, wszędzie tam gdzie pojawia się określenie małżeństwo dopisują związek partnerski, a gdzie osoba bliska - partnera. Projekt posłów PO jest tylko nieco ostrożniejszy, zmieniać chce ponad 50 ustaw. Co pan sądzi o takiej legislacji ?

Pozostało 94% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi