Raport rzecznika ubezpieczonych (dostępny na stronie internetowej rzecznika) odnoszący się do ubezpieczenia z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym (ufk) poruszył wiele zagadnień związanych z tą formą prowadzenia działalności gospodarczej. Trafnie też zdefiniował pewne wady i zagrożenia obecnej regulacji. Rzecznik wskazuje zwłaszcza, że ten rodzaj umowy nie jest klasyczną umową ubezpieczenia i sugeruje, iż stanowi ona działalność maklerską w rozumieniu przepisów o obrocie instrumentami finansowymi. Z prezentowanej przez rzecznika analizy wyłania się czarno-biały obraz „złych ubezpieczycieli" oraz pokrzywdzonych, nieświadomych klientów. I jakkolwiek niestety ad casum tak się zdarza, to podstawowe wnioski z raportu, uderzające w samą instytucję ubezpieczenia z ufk, wydają się być skierowane do niewłaściwego odbiorcy, tj. do zakładów ubezpieczeń zamiast do ustawodawcy.
Raport budzi zdziwienie z jednego podstawowego powodu. Prawdą jest, że w segmencie ubezpieczeń z ufk pojawiają się zarówno przypadki wadliwej sprzedaży produktów ubezpieczeniowych czy inne nieprawidłowości (podobnie zresztą jak w innych segmentach rynku ubezpieczeniowego). Nie powinno to być jednak podstawą do kwestionowania przez rzecznika legalności funkcjonowania umów ubezpieczenia z ufk w ogóle. A takie wrażenie odnosi czytelnik raportu. Przypomnieć bowiem należy, że w dyrektywie 2002/83/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 5 listopada 2002 r. dotyczącej ubezpieczeń na życie mowa jest wyraźnie o ubezpieczeniach powiązanych z funduszami inwestycyjnymi (załącznik 1 pkt III). Dyrektywa ta zawiera również wyraźne wskazanie odnoszące się do odzwierciedlenia świadczeń wobec ubezpieczonego w relacji do wartości funduszy inwestycyjnych (art. 25 dyrektywy).
Zarządzanie aktywami jest umową starannego działania, a tylko wyjątkowo bywa umową rezultatu
Ubezpieczenia z ufk nie są zatem „wynaturzeniem" polskiego prawa, ale elementem prawa europejskiego i elementem praktyki gospodarczej państw Unii Europejskiej (oczywiście – nie tylko praktyki unijnej). Analizy tego aspektu raport zdaje się unikać, sprawiając, jak już wskazałem, wrażenie nielegalności całej instytucji.
Dwa przejawy aktywności
Mój sprzeciw budzi również niedostrzeżenie pewnego istotnego paradygmatu, jakim jest rola ustawodawcy w procesie tworzenia i funkcjonowania prawa na określonych polach działalności gospodarczej. Nie bez powodu ubezpieczenia, o których mowa, dotyczyły bowiem początkowo tzw. ubezpieczeń z funduszem inwestycyjnym (tak było w ustawie o działalności ubezpieczeniowej z 1990 roku) i dopiero później uzyskały nazwę „ubezpieczeń z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym". Jako urzędnik ówczesnej Komisji Papierów Wartościowych uczestniczyłem w procesie przekonywania Ministerstwa Finansów o konieczności zmiany nazwy. A to z prostego powodu: już we wczesnych latach 90. jasne było, że ufk nie zapewniają podobnego poziomu dywersyfikacji (rozproszenia) lokat i podobnego zakresu obowiązków informacyjnych jak fundusze inwestycyjne. Należało zatem zmienić nazwę zawieranej umowy – tak aby osiągnąć dwa cele – odróżnienie jej od funduszu inwestycyjnego, jak i – zarazem – wskazanie na podobny model działania.