Dlaczego po prostu nie pokryjemy Sahary panelami słonecznymi? Cóż, to cenny i jedyny w swoim rodzaju ekosystem. Ale dlaczego nie wytwarzamy energii w sposób odnawialny, wykorzystując lokalne warunki, i nie rozsyłamy jej potem na cały świat? Energia słoneczna na Saharze, geotermalna na Islandii, wiatrowa w Chicago (no dobrze, to ostatnie to mit). Krótką odpowiedzią jest druga zasada termodynamiki – przesyłanie energii nieuchronnie wiąże się ze znacznymi stratami po drodze, głównie w postaci ciepła, jak również dźwięku i drgań; na przykład można usłyszeć, jak linie przesyłowe buczą – jeśli wetkniemy jeden koniec świetlówki do ziemi pod linią przesyłową, rozbłyśnie ona światłem. W filmie „Prestiż” z 2006 roku podobny wyczyn dokonany przez wynalazcę, Nikolę Teslę, doprowadził do uznania go za prawdziwego czarodzieja – człowieka, który potrafi faktycznie robić rzeczy, które magik tylko udaje. Efekt ten jest spowodowany wyładowaniem koronowym, poprzez które linie przesyłowe rozpraszają moc w powietrzu. W 2021 roku same Stany Zjednoczone straciły równowartość około 31 miliardów dolarów energii elektrycznej w procesie przesyłu i dystrybucji – ilość wystarczającą do zasilania wszystkich latarni ulicznych w Nowym Jorku przez tysiąc lat. Podczas gdy ogromny wysiłek jest wkładany w minimalizację strat, drugie prawo ewidentnie mówi nam, że są one nieuniknione. Od kiedy pamiętamy, technologia rozwijała się w tempie wykładniczym. Zbiegło się to w czasie z wykładniczym wzrostem populacji ludzkiej, który rozpoczął się mniej więcej w czasie rewolucji przemysłowej. ONZ szacuje jednak, że liczba ludności na świecie ustabilizuje się do roku 2100. (…) fizyka materii skondensowanej może pozwolić ludzkości na nieprzerwany postęp technologiczny. Jednak patrząc w daleką przyszłość, rozsądna wydaje się nadzieja, że stabilna populacja zacznie poszukiwać technologii pozwalających osiągnąć równowagę ze swoim środowiskiem.