Tomasz Pietryga: Od kuratora do męczennika

Burza wokół odwołania łódzkiego kuratora pokazuje, że LGBT jeszcze długo może pozostać paliwem w politycznych sporach.

Aktualizacja: 24.08.2020 19:26 Publikacja: 24.08.2020 19:02

Wierzchowski został kuratorem łódzkiej oświaty w 2016 roku.

Wierzchowski został kuratorem łódzkiej oświaty w 2016 roku.

Foto: Fotorzepa/ Marian Zubrzycki

Kiedy gruchnęła wiadomość, że Grzegorz Wierzchowski, łódzki kurator oświaty, został odwołany ze stanowiska za wypowiedzi o LGBT, po prawej stronie zawrzało. W mediach społecznościowych szybko został wyniesiony do rangi męczennika, który poniósł śmierć w walce z zabójczą ideologią, i to z rąk własnego środowiska. Gromy spadły zarówno na głowę wojewody łódzkiego, który złożył wniosek o odwołanie kuratora, jak i ministra edukacji narodowej Dariusza Piontkowskiego, bo tę decyzję podjął. W internecie zaczęto domagać się nawet jego dymisji i przekazania tego stanowiska krewkiemu kuratorowi. W jego obronie stanęli politycy Solidarnej Polski, domagając się wyjaśnień od koalicjantów. Z jego poglądami utożsamił się też wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, a poseł PiS Rafał Bochenek apelował o przywrócenie go na stanowisko. „Panie wojewodo, proszę rozważyć przywrócenie Pana kuratora Grzegorza Wierzchowskiego. Podjęta decyzja uderza w wartości, o jakie walczymy, zwłaszcza w kontekście wielkiej nagonki LGBT na naszą kulturę, tradycję i porządek społeczny. Nie ulegajmy! Nie tędy droga!"

A chodziło o wypowiedź Wierzchowskiego w TV Trwam, kiedy nazwał LGBT groźnym wirusem. To wywołało liczne kontrowersje i żądania jego dymisji, zwłaszcza ze strony polityków lewicy.

Wkrótce tak się stało. Tyle tylko, że jego odwołanie z ujawnionymi poglądami raczej nie miało nic wspólnego.

Łódzki kurator oświaty został zdymisjonowany za nieumiejętność współpracy z otoczeniem i skargi rodziców uczniów. Tak przynajmniej powody usunięcia tłumaczy wojewoda łódzki Tobiasz Bocheński. Wojewoda podkreślił, że wniosek o odwołanie był przygotowany długo przed głośną wypowiedzią w TV Trwam.

To jednak nie przekonało części prawicowego świata, który w mediach społecznościowych stanął murem za kuratorem, tym łatwiej że stosunek polityków prawicy do LGBT jest oczywisty. Trudno więc byłoby odwołać Wierzchowskiego za słowa, z którymi zdecydowana większość polityków PiS się po prostu utożsamia.

Wiele wskazuje więc na to, że kurator zagrał va banque: zdając sobie sprawę, że nad jego głową zbierają się czarne chmury, ostrą wypowiedzią na koniec uciekł do przodu, zdobywając polityczne punkty i aureolę męczennika, który poległ za obronę chrześcijańskiej cywilizacji.

Tyle tylko, że zarówno w sporze wewnątrz prawicy, jak i na głównej scenie politycznej mocno rozgrzanej na punkcie LGBT fakty grają drugorzędną role. Wewnątrz- dla Zbigniewa Ziobro jest to kolejny pretekst do ataku i zaznaczenia swojego wyrazistego głosu w sprawach, które dla twardej prawicy są niemal dogmatem, w przeddzień rekonstrukcji rządu. Oddzielić tych faktów nie chcą też politycy opozycji, dla których wypowiedź kuratora jest doskonałym przykładem barbarzyństwa prawicy w kwestii tolerancji i poszanowania liberalnych wartości. Dla każdej strony Wierzchowski zdaje się odgrywać pożyteczną rolę.

A sama jego postawa, to sprawa drugorzędna. Warto tymczasem podkreślić, że odcinając od tego całą polityczno-ideologiczną otoczkę kurator postąpił źle. Jako urzędnik powinien być bezstronny, unikając kontrowersyjnych wypowiedzi. Swój światopogląd i przekonania powinien zostawić w domu na prywatne rozmowy, bo część obywateli może mieć inne zdania. Warto to szanować. To standard, którego były już kurator nie znał, albo na potrzeby chwili zapomniał.

Czytaj też: Szef MEN: Nie jesteśmy zwolennikami LGBT. Wręcz przeciwnie

Kiedy gruchnęła wiadomość, że Grzegorz Wierzchowski, łódzki kurator oświaty, został odwołany ze stanowiska za wypowiedzi o LGBT, po prawej stronie zawrzało. W mediach społecznościowych szybko został wyniesiony do rangi męczennika, który poniósł śmierć w walce z zabójczą ideologią, i to z rąk własnego środowiska. Gromy spadły zarówno na głowę wojewody łódzkiego, który złożył wniosek o odwołanie kuratora, jak i ministra edukacji narodowej Dariusza Piontkowskiego, bo tę decyzję podjął. W internecie zaczęto domagać się nawet jego dymisji i przekazania tego stanowiska krewkiemu kuratorowi. W jego obronie stanęli politycy Solidarnej Polski, domagając się wyjaśnień od koalicjantów. Z jego poglądami utożsamił się też wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, a poseł PiS Rafał Bochenek apelował o przywrócenie go na stanowisko. „Panie wojewodo, proszę rozważyć przywrócenie Pana kuratora Grzegorza Wierzchowskiego. Podjęta decyzja uderza w wartości, o jakie walczymy, zwłaszcza w kontekście wielkiej nagonki LGBT na naszą kulturę, tradycję i porządek społeczny. Nie ulegajmy! Nie tędy droga!"

Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego