Sprawa niepełnosprawnego Radka Agatowskiego, który zgodnie z siedmioma prawomocnymi wyrokami sądów powinien odbyć karę pozbawienia wolności, ma być kolejnym dowodem niekompetencji i bezduszności sędziów, ma utrwalać czarny obraz polskiego wymiaru sprawiedliwości. Warto w tym miejscu zauważyć, że o niepoczytalności oraz o ograniczonej poczytalności orzeka sąd nie na podstawie własnej oceny, ale opierając się na opinii biegłego sądowego lekarza psychiatry, niekiedy zespołu lekarzy psychiatrów, z udziałem psychologa, seksuologa czy innego specjalisty. Sam sędzia nie posiada wiedzy medycznej i nie można od niego wymagać wykazania się kompetencjami psychiatry, tak jak nie można wymagać od psychiatry kompetencji sędziego.
Nie w każdej sprawie
Nie ma przepisu, który obligowałby sąd do powoływania biegłych oceniających stan poczytalności sprawcy czynu zabronionego w każdej sprawie karnej. Konieczność ich powołania istnieje wówczas, gdy zachodzi uzasadniona wątpliwość co do poczytalności podejrzanego, oskarżonego czy skazanego. Z praktyki adwokackiej mogę stwierdzić, że sądy często korzystają z pomocy biegłych psychiatrów, albowiem jednym ze sposobów obrony jest symulowanie przez przestępców ułomności natury psychicznej. Świadczy o tym duża liczba spraw, kiedy sąd wyznacza obrońcę z urzędu, gdyż osoba, w stosunku do której zachodzi uzasadniona wątpliwość co do jej poczytalności, musi mieć obrońcę. W zdecydowanej większości przypadków po przeprowadzeniu badań sąd cofa obrońcę, ponieważ okazuje się, że dana osoba jest w pełni poczytalna. Nie można zatem zarzucić sądom, że lekceważą, nie uwzględniają potrzeby badania stanu poczytalności sprawców czynów zabronionych. Wręcz przeciwnie, powołują biegłych psychiatrów bardzo często, przy najmniejszym stopniu wątpliwości co do stanu psychicznego danej osoby.
W siedmiu sprawach karnych Radka Agatowskiego na temat jego kondycji psychicznej również wypowiedzieli się specjaliści. Jeżeli nie stwierdzili oni zniesienia poczytalności, a jedynie ograniczenie poczytalności, to zgodnie z art. 31 § 2 k.k. taki sprawca przestępstwa ponosi odpowiedzialność karną, a sąd może, ale nie musi, zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary. Trudno wymagać od sądu, aby wbrew opinii lekarza psychiatry traktował Radka Agatowskiego jako osobę niepoczytalną. Byłoby to przekroczenie kompetencji sądu oraz uzurpowanie sobie uprawnień zastrzeżonych dla specjalistów z innej dziedziny niż prawo.
Skutki zmian prawa
Jeżeli chcielibyśmy pozwolić uniknąć odpowiedzialności karnej osobom o ograniczonej poczytalności, musielibyśmy zmienić przepisy kodeksu karnego w ten sposób, aby każdy stan nawet minimalnego odchylenia od normy w zakresie zdrowia psychicznego skutkował bezkarnością sprawcy. Można sobie wyobrazić efekty takiej nowelizacji prawa. Mogłoby się okazać, że nikt nie powinien trafić do więzienia, gdyż samo popełnianie przestępstw kwalifikuje się jako zachowanie patologiczne, odbiegające od normy, a zatem każdy sprawca umyślnego przestępstwa w pewien sposób posiada cechy osobowości nieprawidłowej i nie powinien być izolowany w warunkach zakładu karnego, tylko poddany odpowiedniej terapii. Bez zmiany stanu prawnego nie da się wyeliminować przypadków, kiedy osoba o lekkim stopniu niepełnosprawności umysłowej, nieskutkującym zniesieniem poczytalności trafi do zakładu karnego.
Oczywiście w opisywanej sprawie Radka Agatowskiego mogło dojść do błędów przy ocenie jego stanu psychicznego. Nie można wykluczyć, że człowiek ten nie mógł w czasie czynu rozpoznać jego znaczenia lub pokierować swoim postępowaniem. Jednak w sprawie tej powinien się wypowiedzieć ewentualnie inny zespół lekarzy psychiatrów, a nie prawnicy, dziennikarze czy inni specjaliści w krytykowaniu sądów.