I znów czytam uzasadnienie, że przepis ten ma zapobiec „zaleganiu" spraw na półkach. Tyle że gdyby takie zaleganie wynikało z braku chęci sędziów do pracy, to już dziś są wystarczające rozwiązania prawne, żeby temu przeciwdziałać.
Nie boi się pani tak dużej roli prokuratorów w procesie kontradyktoryjnym? Niebawem się skończy zwykłe obsadzanie wokand. Trzeba będzie każdą sprawę znać dokładnie, a nie tylko przeczytać akt oskarżenia.
Obawiam się, że prokuratorzy w znacznym stopniu nie są przygotowani mentalnie do sprostania nowym obowiązkom. Dziś problem zbyt długich procesów ma swój początek w źle przeprowadzonych postępowaniach przygotowawczych. Jeśli więc prokurator nie radził sobie z tym w przeszłości, to trudno oczekiwać, żeby z dnia na dzień stanął świetnie przygotowany do prowadzenia procesu przed sądem. Musi nastąpić zmiana w sposobie myślenia, zmiana podejścia do pracy. Czy w czasie kiedy prokuratorzy będą się musieli odnaleźć w nowej rzeczywistości, sąd ma stosować furtkę i wyręczać ich w procesie?
Uważa pani, że radcowie prawni poradzą sobie przed sądem? Do ostatniej chwili trwała ostra walka korporacji o tę zmianę. Radcowie przekonują, że tak jak radzą sobie w sprawach gospodarczych, tak też poradzą sobie w karnych. Adwokaci są sceptyczni. Z jednej strony może być to walka o rynek; z drugiej jednak też o prawa i dobro oskarżonych...
To, co powiem, pewnie nie spodoba się radcom, ale rzeczywiście mam pewne obawy. Już dzisiaj można na sali obserwować zachowanie radców, którzy w sprawach karnych reprezentują pokrzywdzonych. Nie wygląda to dobrze. Proces karny ma swoją specyfikę. I tak dla przykładu może być dwóch wybitnych lekarzy: okulista i ortopeda, i nie chciałabym, żeby składał mi połamaną nogę okulista. Tak też jest w procesie karnym. Niech obronę oskarżonego sprawuje adwokat, który jest odpowiednio do tego przygotowany.
Wszystkiego chyba można się nauczyć. W zamian będzie można liczyć nie tylko na więcej profesjonalnych pełnomocników, ale i na tańsze ich usługi. A to może mieć znaczenie nie tylko dla zwykłych klientów, ale i dla państwa, które za część obrońców będzie musiało zapłacić.