Adwokatura: korporacja czy wciąż samorząd

Pomysł rozdzielenia taksy adwokackiej pojawiający się w prasie skłania do zastanowienia się nad jego sensem – wskazuje adwokat.

Publikacja: 07.10.2013 09:05

Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to krzyk rozpaczy i przejaw bezsilności. Swoiste podsumowanie ostatnich lat, które dla adwokatury było czasem szczególnym.

Historia samorządu adwokackiego w III RP mogłaby być pewnie omawiana na zajęciach z marketingu jako przykład długoletniego zarządzania znakomitą marką z wiadomym skutkiem. Sami zainteresowani zdają się jeszcze tego nie dostrzegać.

Symboliczne jest posługiwanie się przez wielu adwokatów zatrutym znaczeniowo słowem „korporacja" dla określenia samorządu. W trakcie ostatniego zgromadzenie izby warszawskiej termin ten padał z mównicy wielokrotnie, mimo że dziś jest absolutnie jasne, iż ma on zabarwienie negatywne.

W sprawach z urzędu sąd może zasądzić opłatę nie wyższą niż 150 proc. W sprawach z wyboru może to być sześciokrotność stawki

Różnica niby niewielka, ale jednak. W samorządzie trudno byłoby sobie wyobrazić innowacyjną formułę przyjęcia uchwały przez aklamację mimo sprzeciwu jednego z głosujących – w korporacji to oczywiście co innego. W samorządzie nie do pomyślenia byłoby okazywanie Koleżance lub Koledze lekceważenia ze względu np. na ich młody wiek – w korporacji nikogo to nie będzie dziwić. I wreszcie samorząd zawodu zaufania publicznego w państwie demokratycznym nie popierałby otwarcie tworzenia prawa o wyraźnie dyskryminującym charakterze.

Czemu ma służyć pomysł rozdzielenia taksy adwokackiej? Przypuszczalnie władze samorządowe nie dostrzegają szans na godne stawki za sprawy prowadzone z urzędu ze względu na politykę fiskalną państwa i postanowiły zatroszczyć się przynajmniej o stawki za sprawy z wyboru.

Jak rozumiem, biała flaga została wywieszona po wieloletniej, heroicznej walce przed Trybunałem Konstytucyjnym, nie wspominając już o Europejskim Trybunale Praw Człowieka.

W każdym razie w Polsce możemy mieć niebawem dwa rozporządzenia. Wedle jednego byłaby wyceniana praca adwokatów udzielających pomocy prawnej ludziom majętnym, wedle drugiego – praca adwokatów pomagających ubogim.

Propozycja na pierwszy rzut oka atrakcyjna. Być może oznaczałaby więcej pracy dla prawników. Pomysłodawcom umyka jednak chyba fakt, że o dziwo już dziś teoretycznie obowiązują nas dwie odrębne regulacje (chociaż w jednym rozporządzeniu).

Zgodnie z par. 19 pkt 1 rozporządzenia ministra sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w sprawach z urzędu sąd może zasądzić opłatę nie wyższą niż 150 proc. stawki minimalnej. W przypadku spraw z wyboru może to być sześciokrotność stawki (par. 2, ust. 2). Nie to jest jednak sednem sprawy.

Zasadnicze pytanie brzmi, czy adwokatura może wystąpić z propozycją zmian, które jasno dzielą obywateli na gorszych i lepszych. Tych, którzy zasługują na dobrze opłaconych prawników i tych, którzy muszą zadowolić się pomocą prawną osoby pracującej „za garść złotówek". Adwokatów godnie wynagradzanych za sprawy z wyboru i tych otrzymujących symboliczne stawki w sprawach urzędu. Jeżeli z kolei to miałby być stan przejściowy -swoista prowizorka, to pojawiają się kolejne wątpliwości. Po pierwsze, jak mówi stare polskie przysłowiowe, prowizorki są najtrwalsze. Po drugie, w jaki sposób członkowie adwokatury mieliby próbować zaskarżyć przed TK wysokość stawek z urzędu, jeżeli przedstawiciele samorządu adwokackiego sami promują ich zróżnicowanie na te z urzędu i z wyboru – lepsze i gorsze? Czy organizacja, której ustawowym i konstytucyjnym celem jest obrona praw podstawowych, może wspierać tworzenie prawa stojącego w sprzeczności z ustawą zasadniczą? Przedkładać fiskalizm państwowy nad ochronę praw obywateli?

Być może wystarczającym uzasadnianiem jest to, że czysto hipotetycznie (choć nikt tego przecież nie jest w stanie przewidzieć) rozdzielenie taksy będzie oznaczać dla adwokatów więcej pracy. Tyle że wtedy faktycznie staniemy się niczym więcej jak kolejną korporacją. Osobiście wolałbym pozostać członkiem samorządu zawodu zaufania publicznego.

CV

Łukasz Supera

– adwokat, doktor nauk prawnych, stypendysta Chinese Scholarship Council

Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to krzyk rozpaczy i przejaw bezsilności. Swoiste podsumowanie ostatnich lat, które dla adwokatury było czasem szczególnym.

Historia samorządu adwokackiego w III RP mogłaby być pewnie omawiana na zajęciach z marketingu jako przykład długoletniego zarządzania znakomitą marką z wiadomym skutkiem. Sami zainteresowani zdają się jeszcze tego nie dostrzegać.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi