Większość uczestników Facebooka chętnie komentuje otaczającą ich rzeczywistość. Najpopularniejszą formą takiej aktywności są tzw. lajki – w ten sposób użytkownik, wznosząc wirtualny kciuk, aprobuje zamieszczoną przez innego użytkownika treść. Jak pokazują statystyki, codziennie na świecie oddawanych jest przeszło 3 miliardy „polubień" i komentarzy.
Ta błaha z pozoru czynność może pociągać za sobą poważne konsekwencje. We wrześniu 2013 r. w kwestii facebookowego kciuka wypowiedział się amerykański sąd apelacyjny, orzekając, iż kliknięcie „lubię to" jest przejawem wolności słowa i jako takie chronione przez pierwszą poprawkę konstytucji.
Sądowa analiza lajków na potrzeby ochrony wolności słowa zainicjowana została pozwem wniesionym przez byłych pracowników biura szeryfa Hampton. Podczas kampanii politycznej wyrazili oni poparcie dla przeciwnika swojego szefa, „lubiąc" post zamieszczony na jego oficjalnej, facebookowej stronie. W konsekwencji szeryf zwolnił wspomnianych pracowników, oni zaś domagali się sądowego uznania naruszenia ich prawa do wolności wypowiedzi. Pracownicy przegrali w pierwszej instancji, ponieważ sąd okręgowy uznał, że kliknięcie „like", w przeciwieństwie do komentarzy na portalach społecznościowych, nie jest wystarczającą formą wyrażania własnej opinii.
Sąd apelacyjny nie zgodził się z tym wyrokiem, uznając „like" za merytoryczną wypowiedź podlegającą ochronie wolności słowa i w konsekwencji przyznając takiej aktywności konstytucyjną ochronę.
Wyrok, chociaż został wydany na gruncie prawa amerykańskiego, był przez ostatnie miesiące szeroko komentowany i nagłaśniany na całym świecie. Toteż z pewnością stanowi ważne wytyczne do orzekania w podobnych sprawach przez sądy innych państw.