Nie chcę teraz zajmować się tym, co było. Chciałbym, aby do naszych relacji wróciła normalność. Normalność oparta na zasadach współpracy. Przecież radcy prawni i adwokaci często pracują obok siebie, w tych samych kancelariach, spotykają się na sądowych korytarzach itd. Tak naprawdę nie zauważamy jakiegoś konfliktu. Nie widzimy go, reprezentując przeciwne strony i interesy. Jeżeli ktoś myśli, że spotykając się z adwokatami, często rozmawiamy o nowych uprawnieniach radcowskich, to bardzo się myli. Zajmują nas głównie sprawy zawodowe lub – co miłe – towarzyskie. Nie skaczemy sobie do oczu z okrzykiem: „zabrałeś mi chleb"! Nie rzucamy nienawistnych spojrzeń. Zeszłoroczna ostra i bezpardonowa kampania wydawała się już zakończona. Chciałoby się rzec: „dzięki Bogu". Cóż, chciałoby się...
Otóż znowu ktoś usiłuje odgrzać ten kotlet. Naczelna Rada Adwokacka szykuje się do złożenia wniosku w tej sprawie do Trybunału Konstytucyjnego. Nie dziwiłoby mnie to i nie poświęcałbym takiej sprawie felietonu, gdyż w sumie to czysty PR, jest jednak jedno „ale". Jak donoszą media, Komisja ds. Postępowań Konstytucyjnych Naczelnej Rady Adwokackiej negatywnie oceniła zasadność złożenia takiego wniosku przez NRA, a w konkluzji tej opinii czytam: „Jest niemal pewne, że wnioskowi nie zostanie nadany bieg, a samo jego złożenie może nawet zostać uznane za przejaw braku kompetencji wnioskodawcy". I tu powstaje problem. Jeżeli bowiem przedstawiciele adwokatury jednak skierują taki wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, to narażą się na opinie jak w przytoczonym cytacie. Nie wiem, czy warto zachowywać się w ten sposób – wyłącznie dla pokazania „skrajnej już determinacji"...? Osobiście uważam, że to, co radców prawnych i adwokatów najbardziej wyróżnia na rynku usług prawnych, to profesjonalizm. To słowo jest kluczem również dla naszych klientów. Co stanie się z tym pojęciem, gdy sami zaczniemy pokazywać, że jesteśmy w stanie złożyć ten profesjonalizm na ołtarzu polityki...? Nie warto tego robić, bo dla tysięcy radców prawnych i adwokatów czas idzie do przodu i pojawiają się ważniejsze problemy niż doraźny PR. To zaś właśnie powinniśmy załatwiać razem, a nie szkodzić sobie wzajemnie.
Autor jest dziekanem Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie