Ks. Longchamps de Bérier: Wbrew akcji dezinformacyjnej

Wyrażenia i reguły zakorzenione w myśli prawnej, przekazywanej od Rzymian przez wieki historii, przydają się współczesnym prawnikom jako środki komunikacji - uważa ks. Franciszek Longchamps de Bérier.

Publikacja: 06.08.2014 03:00

Ks. Longchamps de Bérier: Wbrew akcji dezinformacyjnej

Foto: Rzeczpospolita, Dominik Różański Dom.Róż. Dominik Różański

Red

Często niestety nie wnika się zbytnio w znaczenie wielu reguł i wyrażeń: pojmowane są intuicyjnie lub tylko na podstawie nabytych wyobrażeń. Dobrze, gdy nie zostają wykrzywione. To bowiem znacznie utrudnia użycie eleganckiego języka europejskiej tradycji prawnej. Posługiwanie się nim wymaga jednak niepowierzchownego przygotowania. Problemy widać chyba najlepiej w uprzedzeniu do paremii nasciturus pro iam nato habetur, quotiens de commodis eius agitur – „dziecko poczęte uważa się za już narodzone, ilekroć chodzi o jego korzyść". Reguła budzi w ostatnich dziesięcioleciach wiele emocji, choć głębsza analiza pokazuje, że nie są zazwyczaj uzasadnione.

Rzymianie regulowali sytuację prawną człowieka przed urodzeniem w zakresie, który uznawali – jak to oni – za przydatny. Łacińskie sformułowanie nawiązuje do dzieł rzymskich prawników pogańskich z II i III wieku po Chr., a ugruntowało się w tradycji prawa Europy przekazane i spopularyzowane przez pandektystykę.

Rzymskie doświadczenie prawne i oparta na nich siatka pojęciowa, a także badania porównawcze prawa współczesnego pozwalają wyróżnić przynajmniej cztery płaszczyzny rozważań. Po pierwsze, w gałęzi prawa prywatnego, jaką jest prawo spadkowe, łacińska paremia wyraża powszechnie akceptowaną zasadę. Widać to nawet we współczesnym prawie chińskim (w obowiązującym i w projekcie kodeksu cywilnego), ale oczywiście i w common law, prawie skandynawskim czy krajach tzw. jurysdykcji mieszanej, np. w Izraelu. Po drugie, podmiotowość prawną można przyznawać dziecku poczętemu także w całym prawie cywilnym. Uczyniono tak w prawie austriackim, szwajcarskim, włoskim, greckim czy holenderskim. Inaczej w prawie francuskim, niemieckim i rosyjskim, gdzie zasadą jest podmiotowość nasciturusa w prawie spadkowym. Dopiero trzecią płaszczyznę stanowi zakaz albo dopuszczalność aborcji czy też rozwiązania modyfikujące każde ze stanowisk, jak zakaz z wyłączeniem penalizacji niektórych przypadków aborcji, np. w razie dokonania jej wobec poważnego zagrożenia życia matki. Po czwarte wreszcie, z prawnego doświadczenia wyciąga się wnioski, kim jest człowiek. Wtedy pojawić się może stwierdzenie, że nasciturus jest takim samym człowiekiem jak każdy urodzony i żyjący. W konsekwencji dziecko poczęte i pozostające w łonie matki to nie szczególne dobro chronione, lecz podmiot prawa ze wszystkimi tego konsekwencjami: oczywiście odpowiednio do jego sytuacji i z uwzględnieniem warunku żywego urodzenia.

Z punktu widzenia zarówno prawnej analizy, jak i techniki rozłączanie tych płaszczyzn rozważań jest nie tylko możliwe, ale bywa faktem. Czasem dyskutuje się oraz przyjmuje rozwiązania prawne niezależnie na każdej z nich. W Polsce nie ma wątpliwości co do płaszczyzny pierwszej i trzeciej. Pewne doświadczenie mamy (niestety, na razie za sobą) co do płaszczyzny drugiej. Trwają dyskusje na płaszczyźnie czwartej w kwestiach konstytucyjnych. Tak tedy nasciturus jest podmiotem w polskim prawie spadkowym. W całym prawie cywilnym jego zdolność prawną zagwarantowano w 1993 r., ale trzy lata później usunięto § 2 art. 8 k.c. w ramach pierwszej fali rozmontowywania tzw. kompromisu aborcyjnego. Pozostało jednak z niego – i to wbrew prowadzonej ostatnio akcji dezinformacyjnej różnych speców od kreatywnej wykładni – że w Polsce nie istnieje prawo do aborcji. Przerwanie ciąży jest co do zasady zakazane, a dopuszczalność w pewnych sytuacjach wynika jedynie z tego, że wyłączono tam możliwość ponoszenia odpowiedzialności karnej: lekarzowi pozwala się przeprowadzić zabieg i uniknąć kary.

Rozłączanie wskazanych płaszczyzn dyskusji i regulacji prawnych spotkać się może z zarzutem niekonsekwencji. Nie będzie to wszelako jedyny jej przykład we współczesnych porządkach prawnych – tym częstszy, im więcej pozytywizmu prawniczego. Wskazywanie na prawne zasady i realizowane przez prawo wartości zmusza do likwidowania niekonsekwencji, choć właśnie dlatego spotyka się z niechęcią twardych pozytywistów. Niby poprzestają na formalizmie przepisów i trzymaniu się procedur, ale czy bez ideologicznych uwarunkowań? Mogą się starać zmieniać znaczenie słów, wyrażeń i reguł oraz kwestionować ich dotychczasowe rozumienie.

Autor jest profesorem nauk prawnych, kierownikiem Katedry Prawa Rzymskiego na Wydziale Prawa ?i Administracji UJ, wykłada na Wydziale Prawa i Administracji UW

Często niestety nie wnika się zbytnio w znaczenie wielu reguł i wyrażeń: pojmowane są intuicyjnie lub tylko na podstawie nabytych wyobrażeń. Dobrze, gdy nie zostają wykrzywione. To bowiem znacznie utrudnia użycie eleganckiego języka europejskiej tradycji prawnej. Posługiwanie się nim wymaga jednak niepowierzchownego przygotowania. Problemy widać chyba najlepiej w uprzedzeniu do paremii nasciturus pro iam nato habetur, quotiens de commodis eius agitur – „dziecko poczęte uważa się za już narodzone, ilekroć chodzi o jego korzyść". Reguła budzi w ostatnich dziesięcioleciach wiele emocji, choć głębsza analiza pokazuje, że nie są zazwyczaj uzasadnione.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi