Kilka dni temu popularna aktorka Joanna L. wyhamowała na prawidłowo jadącym samochodzie. Stłuczki to element codzienności. Dlatego nie byłoby tematu, gdyby Joanna L. była trzeźwa. Zaraz po wypadku zbadano ją alkomatem, który wykazał w wydychanym przez nią powietrzu stężenie alkoholu dwa i pół razy większe od dopuszczalnego. Od rekordzistów dzieliło ją wiele, ale to okoliczność istotna tylko dla wymiaru kary.
Joanna L. nie jest ani pierwszą, ani ostatnią medialną osobą, która umyślnie narusza podstawowe zasady ładu społecznego. Wystarczy otworzyć byle gazetę, włączyć ?byle jaki program informacyjny w TV, by się przekonać, jaką plagą w Polsce są pijani kierowcy. Niestety, nekrologi ich ofiar robią tylko chwilowe wrażenie. Dlatego niebawem społeczeństwo zapomni o pijanym kierowcy, który niedawno wyprawił na drugi świat kobietę w zaawansowanej ciąży. Tylko bliscy ofiar cierpią do końca życia. Pani Joanna L. miała niemało szczęścia. Zaledwie uszkodziła dwa auta.
Pewnie nie zabierałbym głosu w tej sprawie, gdyby nie wypowiedź pani Katarzyny Skrzyneckiej. Dwa razy wysłuchałem jej mowy obrończej dostępnej w internecie, bo nie mogłem uwierzyć, że w kilka minut można powiedzieć tyle rzeczy niefortunnych, wręcz szkodliwych. Katarzyna Skrzynecka, niczym źle przygotowany adwokat, podejmując obronę koleżanki, zapomniała o wiedzy powszechnie dostępnej. Dlatego osobom, które uległy sile jej przekazu, i jej samej należy przypomnieć, że jeśli zawartość alkoholu etylowego we krwi wynosi 1,2 promila, mamy do czynienia ze znaczną nietrzeźwością. Kierowca, który prowadzi auto w takim stanie, ma na ogół zaburzoną koordynację psychoruchową i źle ocenia sytuację. Niektórzy mówią bełkotliwie, inni mają zaburzenia równowagi i wzroku. Wszyscy reagują dużo wolniej. Wartość 1,3 promila alkoholu etylowego we krwi to według niektórych źródeł dolna wartość graniczna kolejnego poziomu upojenia. Ponieważ stopień stężenia alkoholu we krwi pani Joanny L. był bliski wartości 1,3 promila (dokładnie 1,26 promila), można domniemywać, że miała bardzo spowolnioną reakcję i znikomą zdolność oceny sytuacji. Badania retrospektywne, umożliwiające ustalenie, ile alkoholu spożył kierowca w ciągu kilku, a nawet kilkunastu godzin poprzedzających wypadek, nie są szczególnie skomplikowane. Jeśli tylko policja prawidłowo zabezpieczyła dowody, biegły ustali, ile wina do kolacji wypiła pani Joanna L., zanim rano usiadła za kierownicą.
W czasach, gdy w walkę z plagą pijanych kierowców angażują się znane nazwiska, a stacje telewizyjne emitują coraz lepsze i robiące mocne wrażenie materiały przestrzegające przed prowadzeniem samochodu po alkoholu, popularna aktorka popłynęła pod prąd. Z jej wypowiedzi wynika, że pani Joanna L. jest kozłem ofiarnym i ofiarą publicznego linczu. Polska to dziwny kraj. Walczymy z pijanymi za kierownicą, a gdy już kogoś złapiemy, pozwalamy, by poszedł do pracy. W USA, gdzie z pijanymi kierowcami się nie patyczkują, przestępstwo kierowania samochodem na podwójnym gazie, czyli Driving under the influence (DUI), jest ścigane w sposób wyjątkowo pryncypialny. Gdyby pani Joanna L. została zatrzymana w Los Angeles, zamiast na plan filmowy trafiłaby na posterunek policji, a tam policyjny fotograf wykonałby trzy standardowe fotki (dwa profile i en face). Później trafiłaby do celi. Pod klucz. Po wytrzeźwieniu czekałoby ją spotkanie z sędzią, który puściłby ją do domu po wyznaczeniu kaucji i... terminu rozprawy (sic!). Nietrzeźwej gwieździe za kierownicą nawet Oscar na półce by nie pomógł, że o mowie obrończej pani mecenas Katarzyny Skrzyneckiej nie wspomnę! Wystarczy poszperać w internecie, by zobaczyć, ile światowych gwiazd kina zaliczyło taką procedurę. Państwo sami ocenią, czy takie traktowanie pijanych kierowców to lincz czy dobra robota. No i gdzie tu miejsce na kozła ofiarnego?
Kazimierz Dejmek powiedział kiedyś, że aktor jest od grania. Niestety, pani Katarzyna Skrzynecka zapomniała o przestrodze. ?W rezultacie wyszła z roli.