Jak zostałem prawnikiem: nie chciałem etatu kapitana - Andrzej Bałaban

Jak zostałem prawnikiem... dla „Rzeczpospolitej” prof. Andrzej Bałaban, kierownik katedry prawa konstytucyjnego i integracji europejskiej na Uniwersytecie Szczecińskim

Publikacja: 21.10.2014 16:06

Podobno żeglarstwo pomogło panu podjąć jedną z zawodowych decyzji...

Prof. Andrzej Bałaban: Po 16 latach pracy na macierzystym Wydziale Prawa UMCS w Lublinie i dwóch latach spędzonych na stypendium Humboldta w Niemczech skorzystałem z propozycji objęcia Katedry Prawa Konstytucyjnego na nowo powstałym Wydziale Prawa Uniwersytetu Szczecińskiego. Sam Szczecin wydawał mi się interesujący, a jego położenie w delcie Odry i na skraju ogromnego Zalewu, z dużymi możliwościami uprawiania żeglarstwa, dodawało mu uroku. Pojawiłem się tam w październiku 1988 r. i znalazłem w gronie najwybitniejszej polskiej profesury z całej Polski w osobach: Adama Chełmońskiego, Janusza Trzcińskiego, Zofii Świdy, Stanisława Kaźmierczyka, Macieja Zielińskiego, Władysława Rozwadowskiego, Bronisława Ziemianina i wielu innych, tworzących środowisko naukowe o ogromnym potencjale.

Pamięta pan moment, w którym podjął decyzję o studiowaniu prawa?

Nie odnalazłem dość humanistyki w naukach ścisłych, poszukałem więc matematyki w humanistyce i prawo wydało mi się precyzyjne, życiowo przydatne i tajemnicze, bo najmniej o nim wiedziałem. Na wydział prawa wkraczałem z ogromną pokorą dla dorobku tysięcy lat tej nauki, o czym zdążyłem już poczytać. Studiowanie nie pochłaniało jednak całego czasu, egzaminy starałem się zdawać przed terminem – jacht przecież czekał na lubelskich akwenach, jeziorze Firlej czy włodawskim Białym.

Skoro jednak został pan pracownikiem naukowym, musiał pan być dobrym studentem.

Okazało się, nieco paradoksalnie, że studia wyzwoliły we mnie instynkt badawczy i umiejętność koncentracji. Po dostaniu się na oblegane seminarium magisterskie z prawa państwowego prowadzone przez prof. Andrzeja Burdę – czołowego wówczas autorytetu w nauce prawa – do tego stopnia poradziłem sobie z tematem pracy dotyczącym odrodzenia Sejmu PRL w warunkach polskiego Października, że praca uzyskała nagrodę marszałka Sejmu. Moją kandydaturę do pracy w Katedrze poparł dodatkowo prof. Wiesław Skrzydło – mój późniejszy promotor. W ciągu siedmiu lat przygotowałem i obroniłem pracę doktorską i habilitacyjną, uzyskując za każdą z nich prestiżową nagrodę miesięcznika „Państwo i Prawo". Naszym mistrzem w Katedrze był profesor Andrzej Burda, jej ówczesny kierownik. Rzadko udzielał pochwał. Dlatego pierwszą pamiętam do dziś.

Czego dotyczyła?

Artykułu naukowego, który zaniosłem mu – niepewny wartości swojego dzieła – do oceny w drugim roku asystentury. Dotyczył problemu wyłączności ustawy. Prof. Burda zechciał napisać mi wewnętrzną recenzję, którą mam do dziś. Zaczynała się od słów „artykuł stanowi listek chwały zakładu". W jego ustach, osoby tak powściągliwej, była to ogromna zachęta, wręcz nobilitacja i potwierdzenie tego, że nadaję się do pracy naukowej.

Nie chciał pan zajmować się prawem np. jako praktyk?

Propozycji pracy „w praktyce prawniczej" było wówczas w bród. Nietrudno było dostać się na aplikację sędziowską. Prokuratura wojskowa kusiła wysoką pensją i etatem kapitana na początek. Ponieważ pobierałem spółdzielcze stypendium fundowane, czekał na mnie etat referenta prawnego. Wydawało mi się jednak, że praktyce można równie dobrze służyć z pozycji naukowych, podejmując najważniejsze problemy badawcze potrzebne praktyce. Staram się to robić do dziś, służąc „praktyce" konstytucyjnej, legislacyjnej czy samorządowej. W ostatnich kilku latach opublikowałem np. ok. 20 artykułów na łamach „Rzeczpospolitej" w formie szybkiej reakcji na głęboko sprzeczne z konstytucją reformy sądownictwa, ustawowe niszczenie spółdzielczości, a w szczególności spółdzielni oszczędnościowo-kredytowych, na ingerencje w działania samorządów zawodowych, zwłaszcza prawniczych pod hasłem ich deregulacji etc.

Pełnił pan też rozliczne funkcje na uczelni.

Na UMCS przez dwie kadencje byłem prodziekanem wydziału prawa. W Szczecinie w latach 1992–1996 prorektorem uniwersytetu. Byłem też założycielem, prorektorem i rektorem PWSZ w Gorzowie Wielkopolskim. Działalność podstawowa to wszakże kierowanie już od 25 lat Katedrą Prawa Konstytucyjnego i Integracji Europejskiej US.

I pływa pan po Zalewie Szczecińskim...

Poskramiam fale szczecińskich ogromnych jezior Dąbia i Miedwia oraz Zalewu Szczecińskiego na jachtach, deskach windsurfingowych i motorówkach. Bywam i dalej, np. niedawno pożeglowaliśmy z Pireusu do portu Bar w Czarnogórze. Płynięcie nocą w sztormie z Korfu do Baru, w ciemności, wzdłuż ciągle jeszcze zaminowanego wybrzeża Albanii dostarcza emocji porównywalnych z polemikami, jakie zdarza mi się prowadzić z posłami w komisjach sejmowych.

—rozmawiała Katarzyna Borowska

Podobno żeglarstwo pomogło panu podjąć jedną z zawodowych decyzji...

Prof. Andrzej Bałaban: Po 16 latach pracy na macierzystym Wydziale Prawa UMCS w Lublinie i dwóch latach spędzonych na stypendium Humboldta w Niemczech skorzystałem z propozycji objęcia Katedry Prawa Konstytucyjnego na nowo powstałym Wydziale Prawa Uniwersytetu Szczecińskiego. Sam Szczecin wydawał mi się interesujący, a jego położenie w delcie Odry i na skraju ogromnego Zalewu, z dużymi możliwościami uprawiania żeglarstwa, dodawało mu uroku. Pojawiłem się tam w październiku 1988 r. i znalazłem w gronie najwybitniejszej polskiej profesury z całej Polski w osobach: Adama Chełmońskiego, Janusza Trzcińskiego, Zofii Świdy, Stanisława Kaźmierczyka, Macieja Zielińskiego, Władysława Rozwadowskiego, Bronisława Ziemianina i wielu innych, tworzących środowisko naukowe o ogromnym potencjale.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Długi weekend konstytucyjny
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: Konstytucja 3 maja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Przedsiębiorcy niczym luddyści
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Szef Służby Więziennej w roli kozła ofiarnego
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Ryzyka planu na neosędziów
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne