Kodeks etyki radców prawnych a tajemnica obrończa wg. Andrzeja Zwary

Zaufania nie buduje się tytułem pisanym przed nazwiskiem, lecz przestrzeganiem zasad, takich jak tajemnica obrończa. Projekt kodeksu etyki radców prawnych tego nie zauważa – pisze Andrzej Zwara.

Aktualizacja: 18.11.2014 09:14 Publikacja: 18.11.2014 08:07

Danuta Matłoch

Danuta Matłoch

Foto: Fotorzepa

Jestem przedstawicielem zawodu zaufania publicznego. Z roku na rok wciąż słyszę, że takich jak ja jest w Polsce coraz więcej. Czy na pewno? Właśnie się dowiaduję, że pojawiają się propozycje, które z tego statusu wykluczą 30 tysięcy radców prawnych.

Mówiąc „zawód zaufania publicznego", nie mam na myśli artykułu 17 konstytucji dającego takim zawodom prawo do własnego samorządu sprawującego nad nim pieczę. Nie mam też na myśli specjalnych ustaw, składek, sądownictwa dyscyplinarnego, własnego systemu kształcenia, prawa do opiniowania i udziału w procesach legislacyjnych. Nie. Chodzi o fundamenty prawniczego zawodu zaufania publicznego: tajemnicę zawodową i cechujące się zaufaniem stosunki między klientem a jego prawnikiem. Te dwa elementy stanowią warunki, które musi spełnić każdy z nas, by mógł być nazywany przedstawicielem zawodu zaufania publicznego. One budują wiarygodność, niezależność pełnomocnika. To powinny być priorytety w zawodzie zaufania publicznego. Ułatwienia w wykonywaniu zawodu, w tym te ukierunkowane na zwiększenie zysku, nie mogą przysłonić wspomnianych priorytetów. Jest bowiem granica, której profesjonalnym prawnikom przekroczyć nie wolno. Tą granicą jest interes społeczny i jego fundament – prawo do zaufanego doradcy i obrońcy będącego powiernikiem tajemnic.

Ostatni moment na dyskusję

Dlatego choć staram się nie zabierać głosu w sprawie działań samorządu radców prawnych, tym razem tę regułę łamię. Adwokaci i radcowie to dwa najliczniejsze zawody zaufania publicznego i dlatego nie mogę przejść obojętnie wobec ostatnich pomysłów samorządu radcowskiego. Otóż specjalnie powołany zespół ds. opracowania nowego kodeksu etyki radcy prawnego przygotował w celu przedłożenia Nadzwyczajnemu Krajowemu Zjazdowi Radców Prawnych projekt kodeksu etyki radcy prawnego. Zjazd ten zaczyna się za kilka dni. Zatem to ostatni moment na dyskusję, ostatni moment na apel o rozwagę. Tym bardziej konieczny, że niektóre postanowienia nie znalazły jednomyślności również wśród autorów projektu.

W przedłożonym projekcie kodeksu etyki czytamy w artykule 18: „Radca prawny, przeciwko któremu prowadzone jest postępowanie grożące zastosowaniem sankcji karnych, administracyjnych lub dyscyplinarnych, może ujawnić organom prowadzącym postępowanie informacje i dokumenty objęte tajemnicą zawodową, tylko w takim zakresie, w jakim jest to niezbędne dla ochrony jego praw. Odnosi się to także do prowadzonego przez radcę prawnego sporu związanego ze świadczoną pomocą prawną".

Co z tego wynika? Otóż radca, który – co warto przypomnieć – niedługo nabędzie uprawnień do obrony w procesach karnych, przeciwko któremu prowadzone jest dowolne postępowanie, nawet błahe, może ujawniać tajemnice klientów i, co więcej, będzie to zgodne z kodeksem etyki. Idźmy dalej. Obrońca, który dla obywatela ma być wsparciem, opoką, a często ostatnią deską ratunku w sporze z aparatem państwa, będzie mógł dowolnie decydować, co temu państwu ujawnić, gdy tylko państwo zagrozi obrońcy jakąś sankcją.

To, że prokuratura i różne organy wymiaru sprawiedliwości nierzadko próbują skruszyć tajemnicę adwokacką, nie jest dla mnie niczym nowym. Zawiadomienia o takich sprawach wpływają regularnie, coraz częściej też w takich sprawach interweniuję jako prezes NRA. Jak do tej pory zakusy państwa udawało się skutecznie odpierać. Dlaczego? Bo byliśmy silni i solidarni, bo oba samorządy były zdecydowane i uważały tajemnicę zawodową za świętość.

Wyłom w tajemnicy

Idźmy jeszcze dalej. Otóż ten kontrowersyjny przepis dopuszcza również np. sytuację, że radca, tocząc spór z sądem – powiedzmy o wysokość kosztów zastępstwa z urzędu – będąc w zgodzie z etyką, swobodnie będzie mógł ujawniać informacje o okolicznościach sprawy objęte przecież tajemnicą obrończą!

Tajemnica to tajemnica. Dopuszczenie możliwości ujawniania informacji nią objętych, nawet obwarowane licznymi warunkami, to wyłom niebezpieczny i podważający istotę zawodu zaufania publicznego. Co gorsze, propozycja wychodzi z samorządu zawodowego zawodu zaufania publicznego.

Na kształt i obraz tego zawodu wpływa coś jeszcze. To szczególna bezpośrednia relacja z klientem. Relacja adwokata bądź radcy z klientem, nie zaś relacja pośrednika, naganiacza, akwizytora. To zaufanie klienta do prawnika, pochodzące z życzliwej rekomendacji lub własnego doświadczenia. To świadoma decyzja klienta, komu powierza często swój majątek, dorobek, a nierzadko wolność.

Wybór właściwego obrońcy czy pełnomocnika nie powinien być przedmiotem handlu, targów, ukrytych prowizji, realizacji planów sprzedaży agencji pośrednictwa w zdobywaniu klientów.

Byłem i jestem dumny z tego, że nie wszystko w naszych zawodach poddane jest regule gry finansowej. Gdy jednak czytam propozycję kodeksu etyki radców, widzę, że nawet i to autorzy projektu chcą zmienić, zmieniając reguły szczególnej i bezpośredniej relacji z klientem. Otóż z artykułu 39 projektowanego kodeksu radców dowiaduję się, że radca prawny będzie mógł korzystać z odpłatnego pośrednictwa.

Pojawią się więc ludzie, którzy będą wprost zarabiali na naganianiu klientów radcom. Ktoś powie, znak czasu, wolny rynek, konkurencja itp. Odpowiadam na to apelem o głęboką refleksję. Kim będą bowiem ci pośrednicy? Ich przecież żaden kodeks etyki nie będzie obowiązywał. A jeśli post factum okaże się, że działali niezgodnie z zasadami wyrażonymi w kodeksie radców prawnych, to co zrobią korzystający z ich usług radcy? Rozwiążą umowy z klientami, przymkną na to oko? Jak będą wynagradzani ci pośrednicy? Procent od umowy z klientem, stały ryczałt? Gdzie w tym tajemnica zawodowa? To ważne pytania, jednak bez odpowiedzi. Czy o tym zwolennicy nowego kodeksu etyki radców pomyśleli? Mam wrażenie, że pochylili się jedynie nad tym, jak ułatwiać pozyskiwanie klientów, nie dostrzegli zaś, że znajdują w ten sposób furtkę, by zdjąć z barków radców podstawowe obowiązki przedstawiciela zawodu zaufania publicznego.

Reguł się przestrzega

Czym zatem w zakresie sposobów pozyskiwania klienta ten zawód będzie się różnił od – dajmy na to – doradców prawnych czy od kancelarii odszkodowawczych? Nie wiem.

Jako adwokat jestem głęboko przekonany, że owszem, zawody zaufania publicznego mają pewne profity w postaci własnego samorządu, ale za to mamy również obowiązki; musimy prezentować pewną szczególną, w niektórych chwilach niezłomną postawę. Coś za coś. Czytając zaś projekt kodeksu etyki radców, mam wrażenie, że autorzy propozycji chcą zjeść ciastko i mieć ciastko. Tak się nie da.

Wiele razy byłem pytany przez dziennikarzy, czy nie obawiam się, że skoro radcy będą mogli bronić w procesach karnych, a jednocześnie będą mogli pracować na etatach, to adwokaci zaczną przepisywać się do radców. Odpowiadałem, że bycie adwokatem to przecież nie tylko kwestia nazwy samorządu, wysokości składki czy uprawnień. Teraz zapewne będę atakowany, że powyższy artykuł to właśnie wyraz obawy przed konkurencją ze strony radców. W odpowiedzi na to mogę stanowczo powiedzieć: jestem przedstawicielem zawodu zaufania publicznego, a zaufania nie buduje się tytułem pisanym przed nazwiskiem, lecz zasadami, których należy przestrzegać. Dlatego właśnie chcę podkreślić, jak wielką szkodą dla środowiska radców prawnych byłoby zmarnowanie dotychczasowego dorobku tego zawodu jako zawodu zaufania publicznego.

Autor jest prezesem Naczelnej Rady Adwokackiej

Jestem przedstawicielem zawodu zaufania publicznego. Z roku na rok wciąż słyszę, że takich jak ja jest w Polsce coraz więcej. Czy na pewno? Właśnie się dowiaduję, że pojawiają się propozycje, które z tego statusu wykluczą 30 tysięcy radców prawnych.

Mówiąc „zawód zaufania publicznego", nie mam na myśli artykułu 17 konstytucji dającego takim zawodom prawo do własnego samorządu sprawującego nad nim pieczę. Nie mam też na myśli specjalnych ustaw, składek, sądownictwa dyscyplinarnego, własnego systemu kształcenia, prawa do opiniowania i udziału w procesach legislacyjnych. Nie. Chodzi o fundamenty prawniczego zawodu zaufania publicznego: tajemnicę zawodową i cechujące się zaufaniem stosunki między klientem a jego prawnikiem. Te dwa elementy stanowią warunki, które musi spełnić każdy z nas, by mógł być nazywany przedstawicielem zawodu zaufania publicznego. One budują wiarygodność, niezależność pełnomocnika. To powinny być priorytety w zawodzie zaufania publicznego. Ułatwienia w wykonywaniu zawodu, w tym te ukierunkowane na zwiększenie zysku, nie mogą przysłonić wspomnianych priorytetów. Jest bowiem granica, której profesjonalnym prawnikom przekroczyć nie wolno. Tą granicą jest interes społeczny i jego fundament – prawo do zaufanego doradcy i obrońcy będącego powiernikiem tajemnic.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Maciej Sobczyk: Nowe prawo autorskie. Pierwszy milion trzeba ukraść…?
Opinie Prawne
Jackowski, Araszkiewicz: AI w praktyce prawa. Polska daleko za światowymi trendami
Opinie Prawne
Witold Daniłowicz: Kto jest stroną społeczną w debacie o łowiectwie?
Opinie Prawne
Pietryga: Czy potrzebna jest zmiana Konstytucji? Sądownictwo potrzebuje redefinicji
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: konstytucja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi