Prof. Andrzej Kidyba: Byłem pilarzem na saksach

Prof. Andrzej Kidyba, kierownik katedry Prawa i Gospodarczego i Handlowego na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie

Aktualizacja: 25.11.2014 15:12 Publikacja: 25.11.2014 14:55

Prof. Andrzej Kidyba

Prof. Andrzej Kidyba

Foto: Fotorzepa, Jacek Świerczyński Jacek Świerczyński

Rz: Czy zanim zajął się pan prawem, imał się pan też innych zajęć?

Prof. Andrzej Kidyba: Jako student prawa często jeździłem do Niemiec, do pracy fizycznej. Pracowałem u rolnika, przez jakiś czas byłem także pilarzem – ścinałem piłą drzewa w lesie. Dzięki temu udało mi się zarobić na pierwszego malucha...

Skąd wybór właśnie tego kierunku studiów?

Decyzję podjąłem tuż przed maturą. Myślałem też o medycynie,  przeważyły chyba jednak tradycje rodzinne. Mój ojciec był także prawnikiem, ukończył UMCS. Pisał pracę magisterską u znanego profesora  Woltera. Dlatego też w domu rodzinnym często wymieniało się nazwiska wybitnych profesorów, których potem spotkałem podczas studiów, m.in. prof. Wiliński, Burda, Seidler, Iserson, Ignatowicz. Stąd magiczny Lublin.

Był pan prymusem?

Nie. Było kilku lepszych ode mnie. Ale szło mi bardzo dobrze, skoro miałem propozycje pozostania na uczelni od kilku profesorów. Wiąże się z tym też pewna kłopotliwa historia... etat asystencki zaproponował mi rektor UMCS prof. Skrzydło, który specjalizował się w prawie konstytucyjnym. O etat dla mnie starała się też świeżo upieczona szefowa Katedry Prawa Obrotu Uspołecznionego. Kiedy rektor dowiedział się, dla kogo stara się o ten etat, trochę się zdenerwował. Wypominał mi to jeszcze wiele lat później.

Czemu wybrał pan właśnie tę katedrę?

Właśnie prawo gospodarcze najbardziej mnie pociągało. Wydawało mi się najbardziej dynamiczne. Z czasem Katedra Prawa Obrotu Uspołecznionego przekształciła się właśnie w Katedrę Prawa Handlowego. W Katedrze Prawa Obrotu Uspołecznionego zajmowaliśmy się może mniej ciekawymi problemami – przedsiębiorstwami państwowymi, spółdzielniami, w ogóle gospodarką uspołecznioną. Dzięki licznym wyjazdom na stypendia do Niemiec mogłem jednak już wtedy zgłębiać prawo spółek handlowych. Miałem więc dużo szczęścia przy wyborze katedry.

Ta wiedza nie była chyba jednak zbyt przydatna w ówczesnej Polsce?

To prawda, wtedy jeszcze nie. Ale czuliśmy, że może przyjść jakaś zmiana. W roku '80, kiedy rozpocząłem pracę na uczelni, brałem udział w strajku na naszej uczelni. Przez około dwa tygodnie okupowaliśmy budynek. Byłem wtedy bardzo radykalny. Kiedy czytam to, co wtedy mówiłem, to myślę, że dziś w bardziej umiarkowany sposób dobierałbym słowa. Pamiętam, że nie wpuściłem do budynku jednego z profesorów – nie brał bowiem udziału w strajku. Wypominał mi to potem przez lata. Byłem członkiem pierwszej „Solidarności". Nie zapomnę, kiedy jako przedstawiciel uczelni byłem delegowany na posiedzenie komitetu strajkowego w Fabryce Samochodów Ciężarowych. Pamiętam do dziś moje wrażenie – zebranie z usmolonymi smarami robotnikami w miejscu, które po kilku godzinach rozjechały czołgi, kończąc strajk.

—rozmawiała Katarzyna Borowska

Rz: Czy zanim zajął się pan prawem, imał się pan też innych zajęć?

Prof. Andrzej Kidyba: Jako student prawa często jeździłem do Niemiec, do pracy fizycznej. Pracowałem u rolnika, przez jakiś czas byłem także pilarzem – ścinałem piłą drzewa w lesie. Dzięki temu udało mi się zarobić na pierwszego malucha...

Pozostało 88% artykułu
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego