Kodeks wyborczy: kopiuj/wklej

Publikacja: 26.11.2014 06:30

Kodeks wyborczy: kopiuj/wklej

Foto: Rzeczpospolita

Coraz więcej wskazuje na to, że obowiązujący kodeks wyborczy jest bublem prawnym, może napisanym na kolanie przy twórczym zaangażowaniu posłów i senatorów, a może wręcz metodą kopiuj/wklej z wcześniej obowiązujących przepisów. Autorzy podeszli do swojej pracy nie tylko bezrefleksyjnie, ale i bezmyślnie. Nie przeszkadzało im np. stosowanie tych samych regulacji do wyborów parlamentarnych i samorządowych, np. w kwestiach antykorupcyjnych czy mandatów radnych. Efekt to niespójność z innymi ustawami.

Już w poniedziałek pisaliśmy na łamach „Rzeczpospolitej" o „przeoczeniu" i nieokreśleniu w kodeksie wyborczym zasad składania protestów przeciw wynikom wyborów na wójta, burmistrza i prezydenta miasta. Wyborcy mogą mieć więc poważne wątpliwości, do jakiego sądu i w jakim terminie je składać.

Dzisiaj wychodzi na jaw  kolejna niedoróbka. Okazuje się, że w kodeksie nie ma przepisu, który nakazywałby komisjom wyborczym wpisywać do protokołów informacje o przyczynach nieważności głosów. Obowiązek taki jest przewidziany dla wyborów na wójta (burmistrza i prezydenta). Dla wyborów do sejmików, a więc tych, które budzą dziś największe kontrowersje z powodu plagi nieważnych głosów – już nie.

Przepis wypadł na etapie prac senackich. Dlaczego? Nie wiadomo.

Wiadomo za to, że podczas uchwalania kodeksu wyborczego panowała stuprocentowa zgodność. Poparły go wszystkie kluby.

Nie mieści się w głowie, jak taki „produkt" mógł przejść całą ścieżkę legislacyjną i wejść w życie bez zastrzeżeń i uwag legislatorów. Jakby wszyscy ulegli zbiorowemu zamroczeniu, popierając na różnych etapach legislacyjnych przepisy, których nawet nie chciało się przeanalizować. A przecież regulują największy przywilej demokracji – wolne wybory.

A to wszystko w państwie, które na poziomie każdego ministerstwa, Kancelarii Premiera, Sejmu i Senatu oraz Kancelarii Prezydenta zatrudnia lub wynajmuje rzesze prawników. Ich obowiązkiem jest dbać o czystość legislacji.

Końcowy wniosek można sprowadzić do proroczych słów klasyka, że „państwo istnieje tylko teoretycznie" i gdziekolwiek je dotknąć, tam się sypie.

Coraz więcej wskazuje na to, że obowiązujący kodeks wyborczy jest bublem prawnym, może napisanym na kolanie przy twórczym zaangażowaniu posłów i senatorów, a może wręcz metodą kopiuj/wklej z wcześniej obowiązujących przepisów. Autorzy podeszli do swojej pracy nie tylko bezrefleksyjnie, ale i bezmyślnie. Nie przeszkadzało im np. stosowanie tych samych regulacji do wyborów parlamentarnych i samorządowych, np. w kwestiach antykorupcyjnych czy mandatów radnych. Efekt to niespójność z innymi ustawami.

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Kryzys w TK połączył Przyłębską, Rzeplińskiego i Stępnia
Opinie Prawne
Łukasz Guza: PiS straci przez weto w sprawie składki
Opinie Prawne
Wojciech Hermeliński: Kto ostatni w kolejce do głosowania?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Ostrzejszy kodeks karny nie zapewni bezpieczeństwa lekarzom
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Pomysły resortu rodziny nie pokrywają się z oczekiwaniami firm
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku