Tam trzeba będzie również odebrać list, jeżeli w skrzynce znalazło się awizo z adresem owej „placówki". Do tej pory wydawała listy sądowe. Najnowsze informacje są takie, że w niedalekiej przyszłości również listy z ZUS będą czekały razem z burakami i kartoflami. W „placówce" miejsca jest tyle, że z trudem mieszczą się trzy osoby... Nie wiadomo, jak położyć na ladzie formularz lub zwrotkę celem złożenia podpisu.
– Chcę wysłać list – zwracam się do ekspedientki. Zdziwiona, podnosi wzrok znad gazety i odpowiada:
– W naszej placówce to niemożliwe. My tylko wydajemy listy awizowane.
Wychodzę bez słowa, bo odpowiedź odebrała mi mowę.
Dwieście metrów dalej jest placówka pocztowa z prawdziwego zdarzenia, tj. Poczty Polskiej. Obok drzwi wejściowych wisi jeszcze orzeł w koronie, wspomnienie po dawnych czasach, kiedy to Poczta Polska była własnością państwową, czyli narodu. Wchodzę do obszernego pomieszczenia... Dwa okienka, jedno dla wpłat, drugie dla listów i paczek... Urzędniczki w schludnych fartuszkach. Kto zmęczony albo ma zamiar wypełnić blankiet lub zaadresować kopertę, może usiąść przy stoliku albo skorzystać z wyższego pulpitu.