Państwo to przymus w imię dobra wspólnego jego obywateli. Prawo jest instrumentem tego przymusu. Dobro wspólne w państwie demokratycznym to bezpieczeństwo i wolność. W bezpieczeństwie mieści się niepodległość państwa i suwerenność narodu jako językowej i terytorialnej wspólnoty. Wolność to ład społeczny zapewniający korzystanie z niej każdemu – ale nie kosztem drugiego. Tak rozumiana wolność tworzy też dobry klimat do pomnażania dorobku wspólnoty, czyli gospodarności. Na straży takiego ładu stoi właśnie prawo. Kreatorami ładu – w imię dobra wspólnego – są obywatele, którym wspólnota powierzyła stanowienie prawa. To parlamentarzyści, politycy. Strażnikami ładu są z kolei obywatele funkcjonujący w instytucjach czy zawodach, gdzie ustanowione prawo trzeba nie tylko stosować, ale i krzewić. Ci obywatele to z reguły wykształceni prawnicy. Role jednych i drugich są tylko pozornie odmienne. Co do celu, którym jest dobro wspólne, role te muszą współgrać. W żadnym razie nie mogą konkurować, nie mówiąc już o tym, by były zantagonizowane.