Zapoznałem się z publikacją pana Marcina Wysockiego pt. „Czy celem jest zatopienie okrętu, który zapewnia ochronę nam wszystkim?”. Autor ustosunkowuje się do głosów dezaprobaty formułowanych względem uzgadnianego projektu nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa mającego wdrożyć dyrektywę NIS2. Zostałem w tym tekście wywołany niejako do tablicy jako jeden z krytyków forsowanych przez projektodawcę rozwiązań, a tę krytykę podtrzymuję.
Wobec komentowanej publikacji wypada zgłosić pewną uwagę natury ogólnej. Jej autor pomija, że dyskutowane rozwiązania są dopiero na etapie legislacyjnym – nie trafiły jeszcze nawet pod obrady Sejmu. Zaskakuje zatem tytuł publikacji. Celem krytyki projektowanych przepisów nie jest „zatopienie okrętu, który zapewnia ochronę nam wszystkim”. Powiedziałbym raczej, pozostając w obszarze metaforyki marynistyczno-okrętowej, że celem debaty nad przyszłością prawa jest zbudowanie takiego okrętu, który ochronę cyberbezpieczeństwa zapewni, a nie – jak wywodzi autor – stworzy „system z tektury”. Celowi temu nie służy przeładowanie rzeczonego okrętu zbędną biurokracją ani dopuszczanie do tego, aby gdzieniegdzie znajdowały się dziury.