Najbliższe starcie już 9 grudnia, kiedy Trybunał będzie badał nowelę zaskarżoną m.in. przez posłów PO i rzecznika praw obywatelskich. Nowych sędziów prezes Rzepliński nie dopuszcza jednak do orzekania, więc w najbliższą środę zabraknie sędziów do pełnego składu i orzekać będzie pewnie pięciu.

Nowela umożliwia ponowny wybór pięciu sędziów Trybunału w miejsce piątki wybranej przez poprzedni Sejm. Obecny Sejm wybrał już w ich miejsce nowych sędziów, powołując się nie na tę nowelę, ale na regulamin Sejmu. Od czterech sędziów z „piątki PiS" prezydent Andrzej Duda odebrał już ślubowanie. Zatem ta superprocedura wyborcza jest już, jak niektórzy mówią, historyczna. Tym bardziej że Trybunał orzekł, że trzech z „piątki PO" wybrano prawidłowo, a prezydent ma „niezwłocznie" odebrać od nich ślubowanie. Ale ten najwyraźniej nie zamierza.

Nowej piątki sędziów PiS prezes Rzepliński nie dopuszcza jednak do orzekania. Powiedział publicznie, że w tej chwili mają oni „status pracowników Trybunału", choć ustawa nie zna takiego (to kolejny precedens Trybunału w tym sporze). Sam prezes i wiceprezes wyłączyli się z najbliższej sprawy. Zostaje ośmiu sędziów, i do pełnego składu zabraknie jednego, więc zapewne prezes skorzysta z kolejnego precedensu, zastosowanego przy poprzedniej sprawie, i uzna, że sprawę zakwalifikowaną pierwotnie, ze względu na rangę, dla całego składu odda do rozpatrzenia pięciu sędziom. Na odroczenie rozprawy bym nie liczył, gdyż pośpiech TK zdradzała już poprzednia rozprawa. Środowy wyrok zatem, nawet jeśli będzie niekorzystny dla PiS, poza dodatkową dawką argumentacji prawnej, zapewne przez część prawników kwestionowanej, niczego fundamentalnie nowego nie wniesie do sporu. Wybierając nowych sędziów, PiS nie korzystał ze swojej noweli, zresztą wtedy jeszcze nie obowiązywała, ale powołał regulamin Sejmu. Z kolei prezydent przyjął ślubowanie, dysponując uchwałami o unieważnieniu pierwszego wyboru i o wyborze nowych sędziów, zanim zapadł wyrok TK.

Co zatem dalej z orzeczeniem Trybunału? Wiele wskazuje, że ostatnie rozstrzygnięcie podzieli los dziesiątków innych wyroków TK i tysięcy wyroków polskich sądów, niewykonanych bądź wykonanych tylko w części. Nie jest to sytuacja idealna, ale tak bywa w życiu, także publicznym. Jak wskazuje prof. Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, spór zaszedł tak daleko, że albo rozwiąże go kompromis, albo siła faktów. A parlament, prezydent i rząd mają zapewne jeszcze pod ręką jakieś atuty. Dość powiedzieć, że w niedzielę 6 grudnia, wyrok TK nie był jeszcze opublikowany, i nie ma tu jakiegoś ekscesu, niektóre wyroki czekały dłużej. Nie ma pośpiechu.

Nowym wątkiem w sporze, który będzie 9 grudnia badał TK, jest wprowadzenie kadencyjności prezesów Trybunału, którzy do tej pory pełnili obowiązki tak długo, jak byli sędziami. Trudno powiedzieć, jak się do tego odniesie TK. Zarzuty dotyczą całej noweli, Sejm uchwalił ją w szybkim tempie. Skrócenie kadencji prezesa Rzeplińskiego, któremu na tej posadzie zostało już około roku, może się nie udać. Inna rzecz, że parlament może zaraz, tyle że w nieco wolniejszym tempie, uchwalić nową ustawę, która prezesa zdejmie z urzędu nie po trzech miesiącach, jak obecna, ale np. po tygodniu. I Trybunał raczej nie zdąży jej zbadać. To przykład, że inne władze też mają atuty.