Reklama

Robert Gwiazdowski: Immunitet jak kot Schrödingera w garażu na Grochowie

Erwin Schrödinger bardzo by polubił nasz umiłowany kraj dla swoich eksperymentów myślowych. Zamiast kota Schrödingera mamy teraz immunitet Romanowskiego. Nie wiadomo, czy jest, czy go nie ma, dopóki się „pudła” – nomen omen – nie otworzy.

Publikacja: 18.07.2024 04:30

Poseł PiS Marcin Romanowski (C), poseł PiS Krzysztof Szczucki (L) i przewodniczący KP PiS Mariusz Bł

Poseł PiS Marcin Romanowski (C), poseł PiS Krzysztof Szczucki (L) i przewodniczący KP PiS Mariusz Błaszczak (P) przed konferencją prasową w Sejmie w Warszawie

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Przyznam szczerze, że dopiero w tym tygodniu dowiedziałem się o czymś takim jak immunitet delegata do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Co ciekawe, PiS kilka lat miał temu pomysł, by zmienić konstytucję i znieść tzw. immunitet formalny. Ale PO była przeciw. W sprawie Marcina Romanowskiego zmiana naszej konstytucji nie pomoże, bo tu jest immunitet międzynarodowy. Ale jak spojrzeć świeżym okiem na brzmienie przepisów, to naprawdę nie wiadomo, czy ten immunitet ma zastosowanie, czy go nie ma.

„Opinie prawne” w „niezależnych ośrodkach”

Ale przecież prokurator generalny Adam Bodnar już w styczniu powołał w Prokuraturze Krajowej specjalny zespół śledczy do zbadania prawidłowości zarządzania i wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości. Można byłoby zakładać, że taki specjalny zespół tworzą specjaliści, co się znają na swojej robocie. Mogli oczywiście zamówić w „niezależnych ośrodkach” „opinie prawne” potwierdzające to, co chcieli, żeby było potwierdzone, ale jak do mnie przychodzi klient z prośbą o opinię prawną w jakiejś sprawie podatkowej, to ja mu nie piszę, co myślę, ale radzę zazwyczaj, żeby wystąpić o indywidualną interpretację podatkową. Bo w sądzie różnie może być.

Czytaj więcej

Rada Europy reaguje w sprawie Romanowskiego. Chce zawieszenia postępowania

Przypomnę więc nie bez cienia złośliwej satysfakcji mój komentarz do słów Włodzimierza Cimoszewicza, onegdaj premiera, a wcześniej ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, wypowiedzianych na antenie radiowej o katastrofie smoleńskiej. Jego zdaniem prokuratura zachowywała się „jakby chodziło o włamanie do garażu na Grochowie”. Moim zdaniem prokuratorzy powinni równie starannie podchodzić do sprawy włamania do garażu na Grochowie, jak i do katastrofy samolotu prezydenta RP. Włamania są znacznie częstsze niż katastrofy samolotów – w szczególności samolotów z prezydentem na pokładzie. Jakby prokuratorzy mieli we krwi, jak należy prowadzić postępowania w sprawie takich włamań, to choćby już z samego przyzwyczajenia zachowaliby takie same standardy w każdej innej sprawie.

Nic nie wyzwoli w prokuratorach umiejętności, których oni nie mają

A skoro większość spraw prowadzą tak, jak prowadzą, to niby jakim cudem mieliby nagle zacząć zachowywać się inaczej? Jakieś pojedyncze zdarzenie nie wyzwoli przecież w ludziach żadnych dodatkowych umiejętności, których oni nie mają, i nie wyeliminuje głęboko zakorzenionych przyzwyczajeń. A już zwłaszcza tych przyzwyczajeń, które zostały wyniesione nie ze spraw włamania do garażu na Grochowie, tylko ze spraw z podtekstem politycznym.

Reklama
Reklama
Opinie Prawne
Piotr Haiduk, Aleksandra Cyniak: Teoria salda czy „teoria półtorej kondykcji”?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Dwa lata rządu, czyli zawiedzione nadzieje
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Czy lekcje, przekazywane nam przez autorytety, są prawdziwe?
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Co mają wspólnego żurek, ziobro i środa?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Opinie Prawne
Sławomir Wikariak: Kto odpowiada za brzydkie napisy w WC?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama