W czwartek czarny kolor zalał czołówki polskich gazet. Prasa, radio, telewizja i portale solidarnie protestują: „Politycy nie zabijajcie polskich mediów!”. To wyraz stanowczego sprzeciwu wobec procedowanych właśnie zmian w prawie autorskim, które — póki co — są dla mediów niekorzystne. Krótko mówiąc, jako twórcy treści chcemy mieć równe prawa na rynku cyfrowym z platformami, jak chociażby Google i żądamy odpowiednich rekompensat za wytwarzane przez nas materiały, które są wykorzystywane przez tzw. big techy.
W przeddzień tego protestu o znaczeniu praw autorskich i rosnących zagrożeniach dla własności intelektualnej przypomniała mi dobitnie posłanka Lewicy Katarzyna Ueberhan. To właśnie ona przed kilkoma dniami prezentowała w Sejmie stanowisko swojego klubu w sprawie przepisów dotyczących wykorzystywania w sądzie nielegalnie pozyskanych dowodów. Z uwagą śledziłem sejmową debatę z racji tego, że relacjonowałem losy projektu. Gdy do głosu — jak się okazuje nie do końca swojego — doszła wspomniana posłanka, moje zdziwienie rosło z chwili na chwilę. Powodem nie była osobliwość czy oryginalność prezentowanych argumentów.
Czytaj więcej
Polskie media są ważną częścią życia każdego z nas – wszystkich żyjących, mieszkających i pracujących w Polsce. Są częścią naszego dziedzictwa kulturowego i systemu demokratycznego. I jako takie muszą przetrwać.
Artykuł „Rzeczpospolitej” odczytany z mównicy
Wprost przeciwnie. W stanowisku Lewicy odnalazłem niepokojąco dużo treści dobrze znanych mi z własnego artykułu.