Ostatnie tygodnie dostarczyły kolejnych przykładów nadużyć i instrumentalizacji sali sądowej, potwierdzając, że degrengolada i radykalizacja „sądu Przyłębskiej” oraz ślepe realizowanie „sprawiedliwości politycznej” osiągnęły apogeum. Potrzebujemy rozwiązania tyleż systemowego, co odważnie wychodzącego poza formalnie rozumiany legalizm. Już w styczniu 2023 r., wówczas jeszcze w innej konstelacji politycznej, pisaliśmy i uzasadniliśmy naszą propozycję takiego uregulowania. Dzisiaj wracamy do problemu, ponieważ znaleźliśmy się w punkcie krytycznym dyskusji nad fundamentalnym pytaniem: co zrobić z fasadową i groteskową instytucją, w jaką przepoczwarzył się poważny niegdyś polski Trybunał Konstytucyjny, w sposób, który byłby zgodny z konstytucją?
Prawnicze „thinking out of the box”
W normalnych warunkach prawo interpretuje się w sytuacji „tu i teraz”, chociaż z uwzględnieniem przeszłości. Bywają jednak takie chwile, gdy trzeba wyjść poza ten schemat, wykazać się większą interpretacyjną kreatywnością i poszukiwać rozwiązania, które wybiegnie także w przyszłość. Przywracanie praworządności w Polsce musi być rozumiane jako proces, który jest połączeniem działań o różnym charakterze i intensywności.
Niektóre z nich będą realizacją legalizmu jako zgodności z literą prawa, a niektóre będą wymagały czegoś więcej dla ochrony wartości konstytucyjnych. To jednak nie oznacza, że to, co wychodzi poza literę prawa, musi być od razu niepraworządne, tak jak nie każda interpretacja wychodząca poza brzmienie przepisu musi z tego tylko powodu być niezgodna z prawem. Jeśli interpretacja literalna prowadzi do rezultatów i konsekwencji absurdalnych oraz oczywiście niesprawiedliwych, jesteśmy gotowi taką interpretacją językową przełamać, aby absurd czy niesprawiedliwość wykluczyć. Identycznie z wyborem metod przywracania praworządności. Czasami oparcie się tylko na literze prawa będzie prowadzić właśnie do absurdalnych konsekwencji i niesprawiedliwości. Dzisiaj to wyjście poza utarty schemat może przyczynić się do intelektualnego wyzwolenia potrzebnego właśnie do powrotu do prawdziwej „praktyki legalizmu”. Zmiana i uciekanie z schematów są możliwe, jeżeli tylko mamy wyobraźnie i gotowość do krytycznego przewartościowania naszego dotychczasowego języka. Takie przemyślenie i „ucieczka do przodu” są konieczne, aby nie popadać w zbyt łatwo zastawianą dla nas pułapkę i szantaż, że rzekomo działamy niepraworządnie.
Dyskusja, co z „sądem Przyłębskiej”, dowodzi niestety, że myślenie schematyczne ma się nadal dobrze. Zgadzamy się wprawdzie, że to „coś”, co istnieje przy alei Szucha w Warszawie, nie jest sądem konstytucyjnym w rozumieniu konstytucji, ale gdy już zadajemy pytanie, co z tym zrobić, zaczynamy wpadać w bardzo niebezpieczne sofizmaty prawnicze. Zaczynamy bowiem uzasadniać tezę, że musimy zaakceptować stan obecny, możemy tylko odwołać dublerów, natomiast z tym „czymś” musimy po prostu się przemęczyć. I tu kłania się to przywiązanie do podejścia czysto legalistycznego. Ale prawnik, który myśli praworządnie, nie może zatrzymać się tylko na tekście, paragrafie, lecz także musi patrzeć na kontekst, przez pryzmat konsekwencji podejmowanych działań lub ich zaniechań.
Czytaj więcej
Jeszcze nie zbudowaliśmy systemu gwarantującego, że do organów na szczycie systemu prawnego powoływane będą osoby spełniające określone w konstytucji kryteria.