Reklama

Wojciech Tumidalski: Zatrzymanie posłanki PO Kingi Gajewskiej: Czy policja zna przepisy?

Jeśli politykom na poważnie chodził po głowie pomysł likwidacji immunitetów parlamentarnych, właśnie policja wybiła im go z głowy, bezzasadnie zatrzymując posłankę opozycji Kingę Gajewską.

Publikacja: 19.09.2023 20:23

Posłanka KO Kinga Gajewska

Posłanka KO Kinga Gajewska

Foto: PAP/Albert Zawada

Kinga Gajewska z PO przyszła we wtorek na wiec premiera Mateusza Morawieckiego w Otwocku z megafonem. Zagłuszała jego wypowiedzi, głośno podając niewygodne dla władzy informacje o aferze wizowej. Gdy ją zatrzymano od razu powiedziała, że jest posłanką. Powtarzali to też inni zebrani wokół niej. Policjanci zachowywali się jakby tego nie słyszeli. Musiało dojść do upokarzających scen prowadzenia do radiowozu i eskalowania napięcia, żeby na koniec powiedzieć: to wszystko. Zamiast załatwić sprawę w pół minuty - okazaniem stosownej legitymacji.

Można ten fakt analizować w kategorii kultury politycznej lub kampanijnego sprytu. Ale mamy tu dużo poważniejszy problem prawny. Należy poważnie się obawiać, czy policjanci z Otwocka - i nie tylko oni - znają przepisy, szczególnie konstytucję i ustawę o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Mówi ona wyraźnie, że żadna forma pozbawienia parlamentarzystki wolności nie powinna mieć miejsca bez zgody Sejmu. O przestępstwie i schwytaniu na gorącym uczynku też nie ma co mówić. Mundurowi wiedzieli, że mają do czynienia z posłanką, ale nie zawahali się siłą zaprowadzić jej do radiowozu. Ktoś powinien za to odpowiedzieć.

Czytaj więcej

Posłanka PO wciągnięta do radiowozu. Donald Tusk reaguje, policja się tłumaczy

Nie pierwszy to raz, gdy dzieją się takie rzeczy. Jesienią 2020 r. świat obiegło zdjęcie ze Strajku Kobiet, gdy policjant pryska gazem w twarz posłance Barbarze Nowackiej gdy ta pokazuje mu parlamentarną legitymację. Dokument poselski interweniującej Moniki Wielichowskiej policjanci połamali. Minęły trzy lata i nic się nie zmieniło.

Nie pierwszy to też raz, gdy jedni politycy usiłują przerwać lub zagłuszyć imprezę swych oponentów.  Rządowe media wiec utrwalały, posłanka Gajewska zapewne chciała przebić się ze swym przekazem do odbiorców mediów bliskich władzy. Metod nie pochwalam i mam wrażenie, że obyczaj w tej dziedzinie od pewnego czasu się pogarsza. Takie zdarzenia jeszcze dziesięć i więcej lat temu były nie do pomyślenia. 

Reklama
Reklama

Ale do niedawna nie do pomyślenia było też, że za coś takiego parlamentarzysta może zostać zatrzymany przez policję. Do zatrzymania posła potrzeba zgody Sejmu - lub w nagłych przypadkach marszałka Izby. Wyjątkiem jest złapanie na gorącym uczynku - ale nawet wtedy marszałek może nakazać natychmiastowe zwolnienie parlamentarzysty. Jakie przestępstwo miała niby popełnić w Otwocku posłanka Gajewska?

W ten smutny sposób policja ze znanym już jej przytupem, wkroczyła w kampanię przedwyborczą. I nie wróży to nic dobrego.

Opinie Prawne
Piotr Podgórski: Projekt wysokiego ryzyka, czyli o nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: TK czyli organ pomocny politykom, dla obywateli bezużyteczny
Opinie Prawne
Mariusz Brunka, Arseniusz Finster: Starostowie z bezpośredniego wyboru?
Opinie Prawne
Tomasz Zalewski: Włoska lekcja cyberbezpieczeństwa
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: AI bywa mądra, ale niedyskretna
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama