Kinga Gajewska z PO przyszła we wtorek na wiec premiera Mateusza Morawieckiego w Otwocku z megafonem. Zagłuszała jego wypowiedzi, głośno podając niewygodne dla władzy informacje o aferze wizowej. Gdy ją zatrzymano od razu powiedziała, że jest posłanką. Powtarzali to też inni zebrani wokół niej. Policjanci zachowywali się jakby tego nie słyszeli. Musiało dojść do upokarzających scen prowadzenia do radiowozu i eskalowania napięcia, żeby na koniec powiedzieć: to wszystko. Zamiast załatwić sprawę w pół minuty - okazaniem stosownej legitymacji.
Można ten fakt analizować w kategorii kultury politycznej lub kampanijnego sprytu. Ale mamy tu dużo poważniejszy problem prawny. Należy poważnie się obawiać, czy policjanci z Otwocka - i nie tylko oni - znają przepisy, szczególnie konstytucję i ustawę o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Mówi ona wyraźnie, że żadna forma pozbawienia parlamentarzystki wolności nie powinna mieć miejsca bez zgody Sejmu. O przestępstwie i schwytaniu na gorącym uczynku też nie ma co mówić. Mundurowi wiedzieli, że mają do czynienia z posłanką, ale nie zawahali się siłą zaprowadzić jej do radiowozu. Ktoś powinien za to odpowiedzieć.
Czytaj więcej
Podczas spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z mieszkańcami Otwocka posłanka PO Kinga Gajewska została wciągnięta przez policje do radiowozu. Po chwili została wypuszczona.
Nie pierwszy to raz, gdy dzieją się takie rzeczy. Jesienią 2020 r. świat obiegło zdjęcie ze Strajku Kobiet, gdy policjant pryska gazem w twarz posłance Barbarze Nowackiej gdy ta pokazuje mu parlamentarną legitymację. Dokument poselski interweniującej Moniki Wielichowskiej policjanci połamali. Minęły trzy lata i nic się nie zmieniło.
Nie pierwszy to też raz, gdy jedni politycy usiłują przerwać lub zagłuszyć imprezę swych oponentów. Rządowe media wiec utrwalały, posłanka Gajewska zapewne chciała przebić się ze swym przekazem do odbiorców mediów bliskich władzy. Metod nie pochwalam i mam wrażenie, że obyczaj w tej dziedzinie od pewnego czasu się pogarsza. Takie zdarzenia jeszcze dziesięć i więcej lat temu były nie do pomyślenia.