Historia Igora Tulei to niemal gotowy scenariusz na dobry thriller sądowo-polityczny. Mamy niepokornego sędziego, który żadnej władzy się nie kłania. Nie kłania się zwłaszcza prokuratorom i wszelakiej maści agentom specjalnym, piętnując ich wątpliwe metody działania. A że na jego stole lądują akta z najgłośniejszych spraw karnych pierwszej dekady XXI w. (takich jak zatrzymanie byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka czy proces znanego kardiochirurga Mirosława G.), Tuleya „grabi” sobie u rządzących regularnie. Choćby za porównanie trybu postępowania Centralnego Biura Antykorupcyjnego do tego z czasów stalinowskich (który poznał skazując stalinowskich oprawców).
Czytaj więcej
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wydał w czwartek wyrok dotyczący skargi sędziego Igora Tulei. Sędziowie orzekli, że Polska naruszyła prawo do rzetelnego procesu i musi zapłacić Tulei 36 tys. euro zadośćuczynienia.
Igor Tuleya wrogiem numer jeden PiS
Grillowanie sędziego na całego ruszyło wraz z jego rozstrzygnięciem dotyczącym wątpliwego przeniesienia obrad Sejmu z sali plenarnej do kolumnowej w grudniu 2016 r. Dla przypomnienia: część posłów opozycji (a chodziło o budżet państwa) nie mogła wówczas wziąć udziału w posiedzeniu. Prokuratura nie dopatrzyła się w tym problemu. Tuleya orzekł, że śledczy mają zweryfikować swoją decyzję. I zrobił to w obecności dziennikarzy.
Odbiór opinii publicznej i komentatorów: oto sędzia, która przeciwstawia się systemowi mimo gęstniejącej atmosfery w wymiarze sprawiedliwości. Odbiór w PiS: oto nasz wróg numer jeden.
Wtedy już nie trzeba się było bawić w subtelności typu nazywanie sędziego resortowym dzieckiem (prorządowe media wyciągnęły mu matkę w Milicji Obywatelskiej) czy ostentacyjne zamówienie jego akt osobowych do gabinetu ministra sprawiedliwości. Przydały się narzędzia, które przyniosła „reforma” sądownictwa. Namaszczeni przez dobrą zmianę rzecznicy dyscyplinarni dwoili się i troili, stawiając Tulei w sumie bodaj siedem zarzutów, Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego uchyliła mu immunitet i zawiesiła w obowiązkach, obcinając mu zarobki (także uczelnia, na której wykłada sędzia, starała się od niego odciąć, jednak po protestach studentów wycofała się z tego rakiem). Prokuratura poszła jeszcze dalej i chciała doprowadzenia sędziego siłą na przesłuchanie.