Po tym, jak krakowscy radni uchwalili zakaz sprzedaży w sklepach alkoholu w porach nocnych, rozgorzała dyskusja na temat wprowadzania takich ograniczeń w całym kraju. Wykracza to poza prawno-administracyjny spór, gdyż bezpośrednio dotyka sfery praw i wolności obywatelskich. Tych za to nie należy sprowadzić wyłącznie do swobody wyboru. W pojęciu wolności kryje się też prawo do bezpiecznego i spokojnego życia mieszkańców. To zderzenie praw jest nierozstrzygalne.
Warto zatem do sprawy podchodzić z precyzją skalpela, spór bowiem nie jest czarno-biały, ma wiele odcieni. Radni, wprowadzając restrykcje, kierowali się niewątpliwie głosem mieszkańców, swoich wyborców, którzy w pijaństwie na ulicach widzą zagrożenia dla swoich praw. Kalkulacja polityczna pchnęła ich w kierunku pójścia na całość: objęcia zakazem całego miasta.
Czytaj więcej
W środę radni Krakowa zdecydowali o zakazie nocnej sprzedaży alkoholu w tym mieście. Ma on wejść w życie od 1 lipca.
I w tym miejscu można dyskutować z tym „dywanowym” podejściem. Dlaczego nie ograniczono sprzedaży alkoholu do stref szczególnie narażonych na zachowania sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, czyli śródmieścia? Czy w tym przypadku ingerencja w wolności turystów, ale też samych krakowian ( którym też prawa ograniczono), nie jest zbyt duża?
Jakiś czas temu z podobną historię, acz w mniejszej skali, mieliśmy w Warszawie. Chodziło o spożywanie alkoholu na nadwiślańskich bulwarach. Próby wprowadzania zakazów, argumentowane komfortem życia lokatorów i zarządców pobliskich nieruchomości, wywołały ogromne emocje, a zakazy upadły przed sądami. I słusznie, gdyż bulwary były strefą wolności warszawian, a zarazem miejscem, w których koncentrowało się rozrywkowe nocne życie, co naturalnie ograniczało jego rozprzestrzenianie się w inne miejsca. No cóż, można powiedzieć: pokrzywdzeni hałasem też mieli prawo wyboru, a nabywając nieruchomość w takim miejscu, powinni liczyć się z panującymi uwarunkowaniami. Kreowanie wolności wyłącznie pod swój komfort życia było błędnym rozumieniem wolności i słusznie upadło przed sądem.