Wojciech Tumidalski: Zły polityczny kompromis

Instytucja ławnika Sądu Najwyższego się nie sprawdziła. Nie warto jej utrzymywać.

Publikacja: 10.01.2023 20:32

Sąd Najwyższy

Sąd Najwyższy

Foto: Adobe Stock

Rządząca większość sama sobie zafundowała to, czego właśnie jesteśmy świadkami. Senat wybrał 30 ławników do dwóch izb Sądu Najwyższego, a pierwsza prezes SN prof. Małgorzata Manowska ociąga się z ich zaprzysiężeniem, twierdząc, że osoby te mogą nie gwarantować bezstronności, bo zgłosił je ten okropny Komitet Obrony Demokracji. Zaprzysięgła czworo wybranych – którzy już byli ławnikami SN – a o pozostałych 26 nowych dopytuje marszałka Senatu. I jest problem.

Zakładanie z góry, że jeśli kogoś zgłosił KOD, to na pewno nie gwarantuje obiektywizmu, nijak się nie broni. Szczególnie, gdy nie przeszkadzało, że ławników SN minionej kadencji zaproponowały: Trybunał Narodowy z Jeleniej Góry, Fundacja KupFranki, Grudziądzkie Towarzystwo Żużlowe, Stowarzyszenie Ostrów Biega, parafialna wspólnota „Wiara i światło” z Ostródy, OPZZ ze Szczecina czy Związek Podhalan – Oddział Górali Żywieckich w Milówce. Trzeba być konsekwentnym.

Czytaj więcej

Konstytucjonalista: Senat wybrał ławników, prezes SN ma zaprzysiąc

Zresztą pierwsza prezes SN nie ma wielkiego pola manewru, bo wyboru ławników nie dokonuje ona, lecz Senat. Jej zadanie to przyjęcie od nich ślubowania. Podążanie śladem prezydenta Andrzeja Dudy, który zwlekał z zaprzysiężeniem sędziów Trybunału Konstytucyjnego – aby nowy Sejm wybrał nowych, których prezydent zaprzysiągł pod osłoną nocy – to zły wzór do naśladowania. Tak samo jak niechlubnie w dziejach niepraworządności zapisała się wieloletnia zwłoka z publikacją wyroków TK.

Problem jest poważniejszy: Sąd Najwyższy to nie miejsce dla ławników. To sąd prawa, w którym bada się, czy sądy niższego szczebla prawidłowo dokonały wykładni przepisów. Wprowadzenie tam tzw. czynnika społecznego było niczym innym, tylko elementem politycznego układu Zjednoczonej (o wiele bardziej niż dziś) Prawicy z ugrupowaniem Pawła Kukiza, którego elektorat tą drogą chciał „demokratyzować” sądownictwo.

Przypomnijmy na dowód sceny z czerwca 2018 r., gdy Senat poprzedniej kadencji po raz pierwszy wybierał ławników do SN. Były jak z kultowego filmu „Rejs”, do którego Marek Piwowski zatrudnił kilkudziesięciu amatorów. Do konkursu na ławnika SN zgłosiły się też osoby, które najwyraźniej nie wiedziały, na co się decydują. Do historii przeszły ich wypowiedzi: „Chcę zobaczyć, jak to jest być po drugiej stronie sali rozpraw” albo „Nie wiem, czy mam kwalifikacje”, „Jeśli chodzi o prawo, to mogę doczytać”, „Wiem, co jest dobre, a co złe. Nauczyły mnie tego trzylatki, z którymi pracuję”. Już wtedy idea czynnika społecznego w SN została ośmieszona – z całym szacunkiem dla intencji tych wszystkich, którzy szli do SN z czystym i szczerym pragnieniem wymierzania sprawiedliwości.

Ale czy choć jeden z ławników spowodował, że któryś wyrok dyscyplinarny pierwszej lub drugiej izby SN stał się sprawiedliwszy? Szczerze wątpię. Czy poprawiło to społeczny odbiór tej izby jako bardziej otwartej na ludzi? Przykro mi, ale nie. Najwyższa pora zarzucić ten niemający precedensu pomysł i zrezygnować z ławników w SN oraz należycie docenić tych, którzy orzekają w sądach powszechnych. To też dobra droga, by wyroki były sprawiedliwsze.

Rządząca większość sama sobie zafundowała to, czego właśnie jesteśmy świadkami. Senat wybrał 30 ławników do dwóch izb Sądu Najwyższego, a pierwsza prezes SN prof. Małgorzata Manowska ociąga się z ich zaprzysiężeniem, twierdząc, że osoby te mogą nie gwarantować bezstronności, bo zgłosił je ten okropny Komitet Obrony Demokracji. Zaprzysięgła czworo wybranych – którzy już byli ławnikami SN – a o pozostałych 26 nowych dopytuje marszałka Senatu. I jest problem.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją