Planuje ustalić dla nich tzw. minima orzecznicze. To dobra wiadomość.
Trudno bowiem zaakceptować sytuację, gdy 40 proc. kadry sędziowskiej z powodu pełnienia różnych funkcji administracyjnych orzeka w ograniczonym zakresie lub nie orzeka wcale. A to tym bardziej irytujące, że mimo reform i nowych technologii proces karny czy cywilny statystycznie trwa coraz dłużej.
Można jeszcze zrozumieć, że prezesi sądów orzekają mniej niż inni sędziowie. Trudno jednak pojąć, dlaczego dotyczy to też ich zastępców, przewodniczących wydziałów, rzeczników prasowych... Dodatkowe funkcje pełni kilka tysięcy sędziów. Pobierają normalne uposażenie sędziowskie plus dodatek funkcyjny.
Dla części sędziów zapewne to wygodne rozwiązanie. U innych, tych niefunkcyjnych, może jednak rodzić słuszne poczucie niesprawiedliwości. Prowadzą oni bowiem dodatkowo sprawy za kolegów. Mają więcej pracy, a zarabiają od nich mniej. Pewna znajoma orzekająca w niewielkim sądzie, w którym część obsady sędziowskiej to funkcyjni, opowiadała mi, jak frustrująca jest to sytuacja. Tu brakuje rąk do pracy, a przewodniczący zajmuje się sprawami administracyjno-nadzorczymi, chociaż jego obowiązki z powodzeniem mógłby przejąć sekretariat.
Dobrze zatem, że ministerstwo zrobiło krok w kierunku „odurzędniczenia" sędziów i skierowania ich do wymierzania sprawiedliwości, czyli do pracy, do której zostali powołani i wykształceni za pieniądze podatników. W ten sposób znacząco wzmocni się wymiar ?sprawiedliwości. A skorzystają na tym wszyscy, przede wszystkim obywatele, ?którzy coraz dłużej czekają ?na sprawiedliwość.