To jest wyroku 9 marca br. o niekonstytucyjności pierwszej noweli naprawczej do ustawy o TK autorstwa PiS z grudnia ub.r. oraz najnowszego wyroku z 11 sierpnia br., który częściowo uznał niekonstytucyjność nowej ustawy o TK, a konkretnie nowych przepisów, które umożliwiały stronie rządowej na kilka miesięcy blokować kontrolę ważnych dla niej ustaw.
To oznacza duże ograniczenie pola sporu wokół Trybunału, dlatego, że można już mówić (przynajmniej na pewien czas), że prawnicy, sądy czy urzędy, będą wiedzieć jak postępować, jakie prawo stosować, że nie będzie tzw. dwuprawa.
Co się tyczy dwóch nieopublikowanych wyroków, to pierwszy ma już raczej wartość tylko historyczną, gdyż dotychczasowa ustawa (ze zmianami) o TK, której on dotyczył, właśnie od wtorku już nie obowiązuje. Być może publikacja tego wyroku spowodowałaby dodatkowe komplikacje.
Paradoksem w tym sporze jest w tym momencie to, że artykuł 89 nowej ustawy, który nakazywał w terminie 30 dni od wejścia jej w życie ogłoszenie „rozstrzygnięć" TK, Trybunał w ostatnim wyroku uznał za niekonstytucyjny, gdyż w jego ocenie ustawodawca niejako przyznał sobie prawo wyboru orzeczeń TK podlegających publikacji. Nie będzie można oczywiście stawiać rządowi rozsądnych zarzutów, że wyroki opublikował, tym bardziej, że ostatni wyrok nie jest o[publikowany, a wyroki TK obowiązują od ich publikacji.
Bardziej doniosła jest kwestia ostatniego wyroku TK (K 39/16) dotyczącego nowej ustawi o TK, ale po pierwsze rząd ma na publikację, powiedzmy jeszcze ze trzy tygodnie, choć wiele wskazuje, przynajmniej na razie, że go prędko nie opublikuje.