Prof. Lech Garlicki: Opinia prof. Banaszaka koncentruje się na problemie liczby sędziów, którzy obecnie muszą zostać zaproszeni do udziału w posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK. To jeden problem, a drugi wiąże się z tym, co zdarzyło się na posiedzeniu komisji sejmowej, a tego opinia prof. Banaszaka bezpośrednio nie dotyka. Komisja sejmowa zdaje się wskazywać rządowi, że popełnił on błąd prawny. Prześledźmy bowiem procedurę budżetową. Projekt dochodów i wydatków Trybunału uchwala Zgromadzenie Ogólne TK, a Minister Finansów włącza go do wstępnego projektu budżetu, który później rozpatruje i uchwala Rada Ministrów. Załóżmy, że istnieje prawo zbadania przez Ministra Finansów, czy to, co dostał z TK, a co nosi nazwę projektu dochodów i wydatków, nadeszło od właściwego organu. Skoro więc Minister projekt trybunalski przyjął, to należy uznać, że zgodził się, iż ma do czynienia ze – skutecznie podjętą – uchwałą Zgromadzenia Ogólnego TK. Także Rada Ministrów, która powinna przecież znakomicie zdawać sobie sprawę z okoliczności powstania tego dokumentu, nie zgłosiła zastrzeżeń. W związku z tym można wnosić, że uznała sposób zgłoszenia projektu budżetu TK za prawidłowy i dlatego nadała mu dalszy bieg. Czy popełniła błąd prawny? To ma już dzisiaj tylko historyczne znaczenie.Czy komisja sejmowa może wytykać Radzie Ministrów dokonanie błędu prawnego? Może. Czy powinna się wdawać na tym tle w konflikt z Radą Ministrów? To jest już kwestia natury politycznej, a nie prawnej. Ale niezależnie od tego, jaki był punkt wyjścia, i jak go oceniać pod względem konstytucyjnym, to przyjęcie projektu i nadanie mu biegu przez kolejne organy władzy wykonawczej konwaliduje ewentualne wady, które zdaniem niektórych komentatorów mogłyby tam występować. Projekt „trybunalski” staje się bowiem częścią projektu rządowego, prawidłowo przyjętego przez Radę Ministrów i przedstawionego Sejmowi. A skoro tak, to problem sytuuje się między Sejmem a rządem. Jeżeli Sejm uważa, że otrzymał projekt, który jest niewłaściwy, to może rządowi na to zwrócić uwagę.
Czy w takim razie opinia prof. Banaszaka stawia w niekorzystnym świetle rząd?
Tak należy przyjąć. Punktem wyjścia jest pytanie o aktualny skład TK i o status trzech sędziów wybranych przez Sejm w grudniu 2015 r. Sam TK i różne gremia, także zajmujące się tym kryzysem gremia europejskie, uważają, że sporna trójka sędziów nie może sprawować obowiązków sędziowskich. Z kolei władze polityczne, w tym rząd i premier, są zdania, że te trzy osoby są sędziami TK i przysługują im pełne kompetencje. W zależności od tego, który pogląd się przyjmie, reszta stanowi tego konsekwencję. Jeżeli Trybunał istotnie składa się obecnie z 12 sędziów o pełnym tytule prawnym do działania, to legalnie zwołane Zgromadzenie Ogólne powinno liczyć 12 osób. Jeżeli Trybunał ma, jak twierdzi druga strona, w tej chwili już 15 pełnoprawnych sędziów, to Zgromadzenie powinno liczyć 15 osób. I ten drugi pogląd akceptuje prof. Banaszak, wyciągając z tego wnioski. Ale zwróćmy uwagę, że w dotychczasowej praktyce nie tylko rząd (w procedurze budżetowej) nie kwestionował ważności aktów Zgromadzenia Ogólnego TK. Także Sejm stykał się już po wybuchu kryzysu konstytucyjnego z dokumentami pochodzącymi od Zgromadzenia Ogólnego, również przyjmowanymi w „węższym” składzie, i nie kwestionował wtedy prawnej skuteczności ich przyjęcia. To dodatkowy argument za tym, że widocznie zarówno Sejm, jak i rząd uważają, iż nawet jeżeli Zgromadzenie działa w składzie nieprawidłowym, to nie powoduje to nieważności, nieskuteczności czy nieistnienia uchwał tego Zgromadzenia.