Liderzy sędziowscy zamiast dokonać rachunku sumienia, dlaczego mimo licznych reform mamy zapaść sądów i spadek wiarygodność sędziów, i zaproponować rozsądne zmiany, uciekają się coraz częściej do ostrej retoryki np. o buncie, a ostatnio zaangażowali w ten spór OBWE, choć wydawało się, że po opiniach Komisji Weneckiej w sporze o TK nie ma większego sensu sięganie po tak nieskuteczne narzędzia.

Dlaczego nieskuteczne? Dlatego, że nawet gdyby tego rodzaju zalecenia były bezstronne, to są dalekie od sedna polskiego sporu. Spór ten mogą rozwiązać, na ile się da, bo pewne tarcia generuje np. konstytucja, tylko jego uczestnicy. To wymagałoby jednak trzymania się konstytucyjnej roli Krajowej Rady Sądownictwa prze obie strony.

Trzecią władzę tworzą w Polsce sądy, wymiar sprawiedliwości sprawują sądy, wyroki wydają sądy – to cytaty z konstytucji. Sądy, a nie sędziowie. KRS, owszem, stoi na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów i składa się m.in. z 15 sędziów wybranych „spośród sędziów", a niekoniecznie przez sędziów. Co więcej, wybór określa zwykła ustawa, a tę uchwala Sejm. Może byłoby lepiej, gdyby sędziowie mieli jakąś reprezentację, ale nie jest nią KRS, choć można odnieść wrażenie, że do takiego statusu (samozwańczo) aspiruje.

Dość sztuczne i niezdecydowane jest jednak majstrowanie przy KRS przez Ministerstwo Sprawiedliwości, a to podgrzewa spór. Choć KRS nie jest par excellance reprezentacją sędziów, a sędziowie, choćby wszyscy zebrali się w jednym miejscu i podejmowali zgodne uchwały, nie są trzecią władzą, to trzeba z nimi rozmawiać. Tym bardziej że przed ministrem sprawiedliwości stoi zapowiedziane w wyborach zadanie zreformowania i usprawnienia sądów, na co Polacy czekają. na tym tle spór o KRS jest drugorzędny, jeśli nie wręcz parawanem.