W środowisku bankowym panowała zgodność w sprawie konieczności szerokiego informowania klientów o ryzyku walutowym. Przedstawiciele GINB-u, ZBP oraz prezesi banków udzielali licznych wywiadów w tej materii, na łamach popularnych tygodników (np. Wprost), a także prasy codziennej (np. Super Express). Od 2006 r. nadzór bankowy wymagał uzyskiwania przez banki od kredytobiorców pisemnych oświadczeń, że klient dokonał wyboru oferty w walucie obcej lub indeksowanej do takiej waluty, mając pełną świadomość ryzyka. Od 2010 r. oświadczenie konsumenta miało potwierdzać, że bank zapoznał go najpierw z ofertą kredytu w walucie, w jakiej uzyskuje stały dochód lub kredytu w złotych, a dopiero następnie dokonał wyboru w walucie obcej. Nie można wykluczyć, że w konkretnej umowie kredytu bank pominął wszystkie przedstawione i inne wymogi przewidziane w aktualnej rekomendacji nadzoru . Kredytobiorca może oczywiście wytoczyć powództwo oparte na takich zarzutach. Prof. Łętowska stawia natomiast generalne oskarżenie, że banki „przemyślnie” ukrywały „rzeczywiste ryzyko” transakcji tylko w oparciu o własne opinie podważające reputację banków i oskarżając przy tym sądy polskie w oparciu o podobną „argumentację”, że tolerowały naruszenia uprawnień konsumentów. Szkoda, że Łętowska nie uprawdopodobniła chociaż interesu banków w stosowaniu rzekomej praktyki „przemyślnego” wprowadzania klientów w błąd w sprawie ryzyka wzrostu szwajcarskiej waluty. Dlaczego banki miały skłaniać frankowiczów do transakcji walutowych, narażać się na sankcje cywilne, ryzyko reputacyjne oraz podważenie stabilności finansowej? Byłoby to „przemyślne” działanie wbrew własnym interesom.
Mimo stanowczych zapewnień Łętowskiej, że pojęcia uznane przez Balcerowicza za nieostre zostały już przez TSUE wyjaśnione, drążą mnie nadal wątpliwości w tej sprawie. Według Autorki takie pojęcia jak „klauzula abuzywna” i „słabsza strona” zostały wyjaśnione „sytuacyjnie” i „krok po kroku” na prawie stu przykładach. Pani Profesor przyznaje, że sporne zwroty są rzeczywiście nieostre na poziomie przepisu. Możemy zatem liczyć, że gdy TSUE zapozna się z konkretnym zarzutem stosowania jakiejś polskiej klauzuli abuzywnej w sto pierwszym przypadku, to odeśle nas do już wydanych orzeczeń w sprawach uznanych za podobne (np. kazusów TSUE nr 6, 28, 31 i 99) albo Trybunał dojdzie do wniosku, że sprawa wymaga pogłębionej analizy i kolejnego sytuacyjnego wyjaśnienia. TSUE wydaje jednak dziesiątki nowych orzeczeń, aby wyjaśnić znów „sytuacyjnie” pojęcia, które Balcerowicz rzekomo mylnie traktuje jako nieostre.
Zgadzam się, że dotkliwa sankcja za stosowanie klauzul abuzywnych nie musi polegać na ustanowieniu odszkodowania. Istotnie może tu nastąpić przekształcenie zobowiązania kredytowego, które obciąży bank. Czy jednak dotyczy to również sytuacji, gdy umowa kredytu zostanie uznana przez sąd za nieważną?
Jestem zaskoczony, że Łętowska stawia zarzuty natury reputacyjnej wobec polemistów i osób prawnych z jeszcze większą łatwością niż prowadząc spory prawne. Czasem sprawia wrażenie, że korzysta, ze swoistego immunitetu dowodzenia. Podejrzewam, że przedstawiając twierdzenia prawne w dziedzinie swej specjalności jest nieco zbyt głęboko przekonana o swoich racjach. Podważając reputację lub wytykając komuś kompromitujące błędy powinniśmy być jednak jeszcze bardziej ostrożni. Jedną z głównych przyczyn mojego udziału w tej polemice jest to, że Autorka postawiła Balcerowiczowi i rektorom wyższych uczelni ekonomicznych zarzut udziału w ofensywie medialnej „o niestety, interesownym, lobbystycznym charakterze”. Miałem okazję współpracować z prof. Balcerowiczem, podziwiać jego kompetencje ekonomiczne i znajomość prawa, a ponadto postawę niezależności wobec organów rządowych. Pamiętam gdy w 2006 r. będąc Prezesem NBP odmówił stawiennictwa przed komisją śledczą powołaną przez PiS, która badała procesy prywatyzacji po 1989 r. Wbrew wątpliwościom sporej liczby życzliwych mu prawników nie stawił się na przesłuchanie. Argument, że przedmiot działania komisji nie był związany z jego konstytucyjnymi kompetencjami podzielił wkrótce ówczesny, prawidłowo powołany Trybunał Konstytucyjny.