Sprostowania po wyroku Trybunału Konstytucyjnego

Należy mieć nadzieję, że parlamentarzyści całkowicie zniosą odpowiedzialność karną redaktorów naczelnych będącą reliktem peerelowskiego wymuszania sankcjami karnymi określonych zachowań – piszą prawnicy

Publikacja: 09.12.2010 00:10

Barbara Kondracka

Barbara Kondracka

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Red

[b]Trybunał Konstytucyjny 1 grudnia 2010 r. ogłosił wyrok (sygn. akt: K 41/07)[/b], którego doniosłości dla mediów nie sposób przecenić. Ogólnie ujmując, dotyczy on kwestii odpowiedzialności karnej redaktorów naczelnych za odmowę publikacji sprostowań i odpowiedzi prasowych (art. 46 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=630A5B4EBC9C073521BB126B125ED0FB?id=71966]prawa prasowego[/link]).

[srodtytul]Zakusy polityków[/srodtytul]

Tytułem wstępu należy przypomnieć, że w Polsce obowiązuje ustawa z 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe. Ustawa została uchwalona w określonych warunkach politycznych i jej niedoskonałości były po 1990 roku wielokrotnie naprawiane kolejnymi nowelami. Wobec bardzo nieprecyzyjnych przepisów dotyczących sprostowań i odpowiedzi prasowych problemy dotyczące wykładni ustawy winny być rozstrzygane przez sądy powszechne i Sąd Najwyższy.

Jednak stwierdzenie istotnych niejasności interpretacyjnych znajduje potwierdzenie w praktyce orzeczniczej sądów i z ubolewaniem należy zauważyć, że rozstrzygnięcia w tym zakresie cechuje nie tylko brak jednolitości, ale wręcz zapadają w analogicznych sprawach wyroki wzajem sprzeczne.

Jedynie przykładowo można wskazać, że w kilku orzeczeniach Sąd Najwyższy podkreślał, iż redaktor naczelny nie ma prawa dokonywać arbitralnej kwalifikacji tekstu nadesłanego jako sprostowanie i publikować go zgodnie z zasadami dotyczącymi odpowiedzi prasowej. A w innych judykatach wręcz przeciwnie – Sąd Najwyższy uznawał, że jeżeli nadesłany przez wnioskodawcę tekst zatytułowany „sprostowanie” nosi cechy nie sprostowania, lecz odpowiedzi, to redaktor naczelny winien potraktować ten tekst jako odpowiedź i tak go zatytułować.

Ta niejednolitość orzecznicza nie tylko nie przyczynia się do właściwego rozumienia i stosowania przepisów prawa prasowego w zakresie sprostowań i odpowiedzi, ale utrudnia redaktorom naczelnym właściwe postępowanie ze sprostowaniami i odpowiedziami prasowymi. Równocześnie zauważa się niechęć kolejnych ustawodawców do wypracowania nowych, przystosowanych do aktualnych warunków przepisów, a i środowiska dziennikarskie, wydawcy, redaktorzy naczelni nie kwapią się z jakimikolwiek inicjatywami w tym zakresie, powodowani zapewne obawami o kształt nowej ustawy.

Obawy te są uzasadnione, albowiem niedawno pewne siły polityczne – niechętne mediom jako kontrolerom ich poczynań – miały zakusy na wprowadzenie kagańcowych przepisów, ograniczających wolność mediów w sposób zasadniczy.

[srodtytul]Absurdalny dualizm[/srodtytul]

Dobrze więc się stało, że Trybunał Konstytucyjny, z inicjatywy rzecznika praw obywatelskich, dostrzegł problem i słusznie uznał niekonstytucyjność art. 46 oraz art. 31 i 33 ust. 1 prawa prasowego. Szczególnie doniosłe jest stwierdzenie sprzeczności z konstytucją art. 46 ust. 1 prawa prasowego, statuującego odpowiedzialność karną redaktora naczelnego za uchylanie się od publikacji sprostowania lub odpowiedzi lub opublikowanie ich wbrew warunkom określonym w ustawie.

Jednak stwierdzając jednocześnie niekonstytucyjność art. 31 oraz 33 ust. 1 prawa prasowego Trybunał Konstytucyjny zakwestionował nie tylko odpowiedzialność karną redaktorów naczelnych, ale również przepisy dotyczące sprostowań i odpowiedzi prasowych. Powstała sytuacja jest nader oryginalna, albowiem Trybunał odroczył wejście w życie wyroku na okres 18 miesięcy od daty jego publikacji w Dzienniku Ustaw. Jest to czas, jaki ma ustawodawca na wprowadzenie stosownej nowelizacji.

Dotychczasowy kształt przepisów prawa prasowego prowadził do absurdalnego dualizmu. Oto bowiem uprawniony, jeżeli uznał za stosowne, występował zarówno na drogę procesu cywilnego, jak i karnego. W rezultacie dwa niezależne sądy rozstrzygały (niejednokrotnie odmiennie) kwestie ewentualnego naruszenia obowiązków przez redaktora naczelnego w zakresie publikacji sprostowań i odpowiedzi prasowych.

Należy się zastanowić, jakie są skutki wyroku Trybunału Konstytucyjnego na dziś i na przyszłość.

[srodtytul]Umorzyć lub uniewinnić[/srodtytul]

Z formalnego punktu widzenia do czasu utraty mocy, tj. przez 18 miesięcy od daty publikacji w Dzienniku Ustaw, przepisy uznane za niekonstytucyjne nadal obowiązują. Co więc z postępowaniami, szczególnie karnymi, które są w toku? Naszym zdaniem sądy stosujące przepisy uznane za sprzeczne z konstytucją powinny uwzględniać fakt, że chodzi o przepisy pozbawione domniemania konstytucyjności i orzekanie na ich podstawie kłóciłoby się z nakazem sprawiedliwego i rzetelnego rozpoznania sprawy.

Na gruncie prawa karnego tradycyjnie przyjmuje się, że zakaz albo nakaz obwarowany sankcją karną powinien być sformułowany w sposób precyzyjny i ścisły. Jest to jedna z podstawowych zasad prawa karnego, której obowiązywanie w demokratycznym państwie prawnym nie budzi wątpliwości. [b]Jak podkreślił Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 26 listopada 2003 r. (SK 22/02): „Norma karna, realizując wskazane powyżej postulaty, powinna w konsekwencji wskazywać w sposób jednoznaczny zarówno osobę, do której skierowany jest zakaz, znamiona czynu zabronionego, jak i rodzaj sankcji grożącej za popełnienie takiego czynu”.[/b]

W amerykańskim prawie konstytucyjnym obowiązuje zasada „void for vagueness”, która oznacza, że dany przepis ustawy jest z mocy prawa uznawany za nieważny i nieegzekwowalny ze względu na to, że jest zbyt niejasny dla przeciętnego obywatela, aby mógł go zrozumieć i ustalić, jakie zachowanie jest zabronione pod groźbą kary.

Nie ulega więc wątpliwości, że przepisy prawne muszą stwarzać obywatelowi możliwość uprzedniego i dokładnego rozeznania, jakie mogą być prawnokarne konsekwencje jego postępowania.

W tym kontekście, jeżeli przeciwko redaktorom naczelnym toczą się aktualnie postępowania karne za odmowę publikacji sprostowania lub odpowiedzi, czyli na podstawie uznanego przez Trybunał za niekonstytucyjny art. 46 prawa prasowego, to sądy winny takie postępowania umarzać ze względu na brak znamion czynu zabronionego lub uniewinniać oskarżonych, albowiem Trybunał podkreślił w uzasadnieniu, iż w konsekwencji nie da się w sposób precyzyjny, jednoznaczny i niebudzący wątpliwości określić, jakie zachowanie jest zabronione, a więc co w istocie stanowi czyn zabroniony pod groźbą kary.

W toczących się aktualnie procesach cywilnych o nakazanie publikacji sprostowania lub odpowiedzi również trudno sobie wyobrazić, aby sądy orzekały na podstawie przepisów uznanych za niekonstytucyjne ze względu na niejasność i brak precyzji. W przeciwnym wypadku sądy musiałyby uznać, że redaktor naczelny ma obowiązek dokonywania samodzielnej, prawidłowej wykładni przepisów prawa prasowego, które Trybunał uznał za niemożliwe do zrekonstruowania z uwagi na stopień ich niejasności.

[srodtytul]Polemiczne elaboraty[/srodtytul]

Należy mieć nadzieję, że parlamentarzyści całkowicie zniosą odpowiedzialność karną redaktorów naczelnych będącą reliktem peerelowskiego wymuszania sankcjami karnymi określonych zachowań. Penalizowanie czynów winno mieć miejsce wyłącznie wtedy, gdy jest to niezbędne dla zapewnienia społeczeństwu prawidłowego, zgodnego z prawem funkcjonowania i gdy prawo nie może znaleźć innej drogi do osiągnięcia pożądanych celów. Tam jednak, gdzie istnieje zagwarantowana droga procesu cywilnego, dająca wystarczającą ochronę podmiotom domagającym się opublikowania sprostowania lub odpowiedzi, poszukiwanie dodatkowych sankcji karnych jest całkowicie zbędne.

Natomiast redakcja przepisów prawa prasowego określających wymogi, jakie mają spełniać sprostowania i odpowiedzi oraz przesłanki nakazujące redaktorowi naczelnemu odmowę ich publikacji, winna być na tyle jasna, czytelna i precyzyjna, aby redaktorzy mogli samodzielnie i bez zbędnych, pogłębionych analiz prawnych dokonywać oceny, czy żądany przez wnioskodawcę tekst nadaje się do publikacji, czy też nie.

Dodatkowo należałoby postulować, aby przepisy te uniemożliwiały skuteczne żądanie publikacji tekstów, które nie służą korekcie informacji uznanych przez wnioskodawców za nieprawdziwe lub nieścisłe, lecz stanowią często pokaźnej objętości elaboraty polemiczne, co odstrasza redakcje od ich zamieszczania, albowiem gdyby wszystkie takie wnioski były uwzględniane, to objętość opublikowanych sprostowań niejednokrotnie musiałaby przekraczać objętość samej gazety.

[i]Autorzy są adwokatami[/i]

[b]Trybunał Konstytucyjny 1 grudnia 2010 r. ogłosił wyrok (sygn. akt: K 41/07)[/b], którego doniosłości dla mediów nie sposób przecenić. Ogólnie ujmując, dotyczy on kwestii odpowiedzialności karnej redaktorów naczelnych za odmowę publikacji sprostowań i odpowiedzi prasowych (art. 46 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=630A5B4EBC9C073521BB126B125ED0FB?id=71966]prawa prasowego[/link]).

[srodtytul]Zakusy polityków[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Długi weekend konstytucyjny
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: Konstytucja 3 maja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Przedsiębiorcy niczym luddyści
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Szef Służby Więziennej w roli kozła ofiarnego
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Ryzyka planu na neosędziów
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne