Przepisy chroniące drzewa przed wycinką absurdalne

Wielu prawników, a jeszcze bardziej posiadaczy nieruchomości twierdzi, że mamy w Polsce absurdalne przepisy, które mają chronić drzewa przed wycinką. Problem jest jednak moim zdaniem głębszy: że bez zająknięcia stosują je sędziowie sądów administracyjnych

Publikacja: 23.07.2012 16:25

Marek Domagalski

Marek Domagalski

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Gołym okiem widać, że ochrona drzew jest zbyt rygorystyczna i niemądra, jeśli właściciel uschłego czy złamanego przez burzę drzewa, czy tylko wiszącej jeszcze na na łyku i korze gałęzi, nie może jej ściąć bez zgody gminy, narażając  sąsiadów i przechodniów na nieszczęście, a siebie na odszkodowanie.

Każdy odpowiedzialny właściciel w takiej sytuacji sięgnąłby po piłę i siekierę i niebezpieczeństwo usunął. Tym jednak, którzy tak postąpią, a urząd się o tym dowie i nie odpuści, grożą horendalne kary, przewyższające nieraz wartość działki.

Tymczasem Naczelny Sąd Administracyjny w czwartkowym wyroku w sprawie Ewy P. spod Łodzi, która tak postąpiła z odłamanym konarem klonu powiedział, że mogła tylko posprzątać połamane konary, a nadłamane drzewo podeprzeć lub zabezpieczyć teren przed dostępem ludzi. Musi więc zapłacić 25 tys. zł kary.  Nie można wycinki bez pozwolenia usprawiedliwiać nawet stanem wyższej konieczności, zagrożeniem życia bądź zdrowia — powiedział NSA.

Jaki morał dla właścicieli nieruchomości? Ciąć każde drzewko, które zbliża się wiekiem do dziesięciu lat (młodsze można wycinać bez zgody), gdyż potem mogą być z nim tylko kłopoty. Z właścicieli drzewek staną się ich niewolnikami.

Nie rygoryzm (i bezmyślność) prawa jest tu jednak najważniejsza. To nie pierwsza i nie ostania zła ustawa, a od starożytności znane jest powiedzenie, że dobry sędzia zastosuje dobrze złe prawo, ale zły sędzia źle zastosuje nawet dobre prawo.

Jest coś jawnie nierozsądnego, że można zabić człowieka w obronie konicznej, przerwać wały wielkiej rzeki i zalać miasto (przypadek Oławy) dla ratowania większych dóbr, ale nie można ściąć drzewa, by zapewnić sobie i sąsiadom elementarne bezpieczeństwo. Dlaczego sędziowie NSA tych elementarnych zasad nie stosują? Zniewolenie paragrafami?

Gołym okiem widać, że ochrona drzew jest zbyt rygorystyczna i niemądra, jeśli właściciel uschłego czy złamanego przez burzę drzewa, czy tylko wiszącej jeszcze na na łyku i korze gałęzi, nie może jej ściąć bez zgody gminy, narażając  sąsiadów i przechodniów na nieszczęście, a siebie na odszkodowanie.

Każdy odpowiedzialny właściciel w takiej sytuacji sięgnąłby po piłę i siekierę i niebezpieczeństwo usunął. Tym jednak, którzy tak postąpią, a urząd się o tym dowie i nie odpuści, grożą horendalne kary, przewyższające nieraz wartość działki.

Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Długi weekend konstytucyjny
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: Konstytucja 3 maja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Przedsiębiorcy niczym luddyści
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Szef Służby Więziennej w roli kozła ofiarnego
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Ryzyka planu na neosędziów
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne