Sędzia Sądu Najwyższego USA Robert H. Jackson powiedział, że „Nasze decyzje nie są ostateczne, ponieważ jesteśmy nieomylni, ale jesteśmy nieomylni, ponieważ nasze decyzje są ostateczne". Zarządzający nie jest nieomylny, ale musi mieć zagwarantowaną prawnie suwerenność, a więc przywilej nieomylności. Dyskusja na temat odpowiedzialności członka zarządu spółki kapitałowej dotyka prawa do błędu oraz granic wolności w zarządzaniu. Rozwiązania przyjmowane w prawie spółek nie mogą blokować podejmowania decyzji biznesowych z obawy przed odpowiedzialnością. Nie ma wolności bez odpowiedzialności, ale nie ma uzasadnienia dla odpowiedzialności bez gwarancji wolności.
Jak sobie pościelesz...
Członek zarządu musi mieć komfort podejmowania dyskrecjonalnych decyzji. Prawo do omylności stanowi konsekwencję przyznania wolności w prowadzeniu spraw spółki. Amerykańska doktryna business judgement rule (BJR) określa granice suwerenności zarządzających. BJR jest tarczą chroniącą zarządzających przed odpowiedzialnością, jeżeli podejmowali decyzję w dobrej wierze, w najlepiej pojętym interesie spółki, w warunkach braku konfliktu interesów oraz na podstawie informacji zebranych w takim stopniu, w jakim można rozsądnie oczekiwać w danych okolicznościach. Działanie w warunkach asymetrii informacyjnej nie musi świadczyć o braku staranności zarządzających. BJR nie określa listy działań dozwolonych, nakazanych lub zabronionych.
Koncepcja BJR zakłada, że zarządzający nie ma zdolności przewidywania przyszłości. Opieranie się na takich kryteriach podejmowania decyzji biznesowej jak dobra wiara, bezinteresowność, profesjonalizm i należyta staranność wystarczy, aby uwolnić członka zarządu od odpowiedzialności za nietrafne decyzje. BJR istnieje, aby chronić pełne i wolne wykonywanie władzy menedżerskiej. Błąd jest prawem wynikającym z uprawnień organu zarządzającego jako podejmującego ostateczne decyzje. Uzasadnieniem odpowiedzialności członka zarządu nie może być hasło „Mądry Polak po szkodzie". Wypełnienie obowiązku prowadzenia spraw spółki wymaga podejmowania ryzykownych decyzji niejednokrotnie w warunkach braku kompletnej informacji lub presji czasu.
Może są tacy sędziowie, którzy mają dyplom MBA i doświadczenie w zarządzaniu. Jednak od sędziego wymaga się wiedzy prawnej i umiejętności logicznego wnioskowania, a nie kompetencji menedżerskich. Czy sąd jest władny dokonać oceny zasadności inwestycji w blok energetyczny, szyb węglowy, rafinerię, decyzji o restrukturyzacji spółki, o wprowadzeniu na rynek nowego produktu, o wyborze określonej struktury finansowania, o modelu systemu wynagrodzeń, relacji między kosztami stałymi i zmiennymi itd.? Sądy nie mogą zastępować zarządzających również dlatego, że prawo zakłada, iż sprawy spółki prowadzi zarząd. Sędziowie są prawnikami, a nie specjalistami od zarządzania spółkami. Doktryna BJR rozpoznaje ograniczenia merytoryczne sędziów oraz fakt, że nie ma obiektywnego standardu, według którego można byłoby precyzyjnie zmierzyć prawidłowość decyzji biznesowych. Wiele decyzji jest opartych na założeniach, prognozach, symulacjach, które z natury są nacechowane subiektywizmem zarządzających i zależą od wielu czynników.
Doktryna business judgement rule określa granice suwerenności zarządzających