Do ujawnienia informacji doszło podczas rozprawy karnej (29 grudnia 2011 r.), kiedy roztrząsając kwestie poprawności kolejnego zaświadczenia lekarskiego oskarżonego, sędzia "rozszyfrował" kod choroby wskazanej na zwolnieniu (Stokłosa twierdzi, że to wstydliwa choroba, ale chyba przesadza, gdyż chodziło o biegunkę). Zaraz po tym jak były senator wytoczył sędziemu proces cywilny za to zachowanie, ten wyłączył się z prowadzenia procesu karnego, który jest prowadzony od nowa. Dodajmy, że główny proces były senator ma w Poznaniu.
Sąd Okręgowy oddalił jego pozew uznając, że sędzia nie może być pozwany w sprawie o ochronę dóbr osobistych, za wypowiedzi podczas sprawowania urzędu, w szczególności na rozprawie (czyli nie ma tzw. legitymacji biernej). W czwartek Sąd Apelacyjny zmienił ten werdykt i nakazał jego przeprosiny wskazując, że sędzia może być pozwany w takiej sprawie, nie ma immunitetu ani materialnego ani formalnego w sprawach cywilnych, nawet jeśli zarzut dotyczy wypowiedzi czy zachowania na sali sądowej (sędziowie mają natomiast immunitet karny).
Nie ma wątpliwości, że na sali sądowej dochodzi nieraz do słownych utarczek, potknięć, nawet jeśli na sali jest publiczność i prasa. Bywają też ujawniane, choćby niechcący, informacje np. w sprawie o odszkodowanie czy spadek, jakieś kwestie rodzinne.
Według pełnomocnika Stokłosy adwokata Adama Zwierzyńskiego, kiedy bez proceduralnej potrzeby sędzia ujawnia na rozprawie wrażliwe informacje np. o chorobie podsądnego, dopuszcza się naruszenia prawa. SA uznał, że sędzia naraził podsądnego ową informacją na szereg przykrości. Nie przekonała SA argumentacja mec. Mariusza Adamaszka, pełnomocnika sędziego, że sędzia powinien mieć zagwarantowany spokój podczas sprawowania urzędu, a jeśli na rozprawie wyrządzono komuś krzywdę, to adresatem roszczeń powinien być sąd (skarb państwa), a nie sędzia osobiście. Poza tym procedura pozwala na omawianie na rozprawie dokumentów, a tak było z tym zaświadczeniem, jeśli zaś obrońcy chcieli utajnić te kwestie to mogli zgłosić wniosek o wyłączenia jawności rozprawy.
Precedens tego orzeczenia polega na tym, że także sędzia musi się liczyć z odpowiedzialnością za naruszenie dóbr osobistych podsądnego, jeżeli wkroczy w tę sferę w sposób nieadekwatnie do wymogów postępowania. Jeśli jednak na sędziów nałoży się taki obowiązek autocenzury, to czy nie utrudni to im prawidłowego orzekania?