Wiem, to trudne do wyobrażenia, tym bardziej gdy ogląda się przepiękną stolicę w „Warszawie 1935".
Teraz łatwo i przyjemnie to można sobie dziś budować z klocków Lego! Mamy taki gąszcz przepisów porozrzucanych po różnych ustawach, że zwykły człowiek w życiu się w tym nie połapie. Jednak najgorsze jest to, że są to regulacje potwornie skostniałe. Gdy trzeba więc wybudować coś szybko i na poważnie – tworzy się... specustawy. Tak było choćby z drogami i stadionami na Euro 2012.
Do tego całego galimatiasu dochodzi jeszcze gminna samowolka. Tam, gdzie nie ma planów zagospodarowania przestrzennego, uznaniowo wydawane są warunki zabudowy. A i same plany zmieniają się jak w kalejdoskopie. Nigdy do końca nie można mieć pewności, czy wybudują nam obok lotnisko dla F-16, czy „tylko" zasłonią widok. W niektórych miejscach Polska zaczyna przypominać Bangladesz.
Łatwiej nie mają też inwestorzy – planując duże budowy, ryzykują często ogromne pieniądze.
Ta tęsknota za przedwojenną książeczką co i rusz się odzywa – od lat mówi się o tym, że trzeba stworzyć kodeks budowlany. Będzie to raczej książka niż książeczka – ale przynajmniej jeden, porządny akt, kompleksowo regulujący proces budowlany. I co najważniejsze – dostosowany do współczesnych realiów.