Dobra osobiste i zniesławienie: Co grozi Tuskowi za nieodpowiedzialnego szczeniaka - mailbombera

?Politycy nie marnują okazji, by wstrzelić się w nastrój wydarzeń, kosztem nieraz dobrego imienia ich uczestników. Do jakich granic mogą się posunąć?

Publikacja: 09.07.2013 10:15

Marek Domagalski

Marek Domagalski

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Politycy, w tym premier, nie mają żadnego cywilnego immunitetu i odpowiadają za słowa jak każdy.

Z drugiej strony muszą często mówić o aktualnych problemach i osobach zamieszanych w przykre dla nich czy podejrzane sprawy. Pojawia się jednak pytanie, gdzie kończą się granice informowania, a zaczyna zwykłe zniesławienie.

Dwaj niedoszli „mailbomberzy", o których przed kilkoma dniami rozprawiały media, a o zatrzymaniu jednego z potencjalnych terrorystów – „nieodpowiedzialnego szczeniaka" – mówił sam premier Donald Tusk, zapowiedzieli pozwanie premiera. Obaj zostali wypuszczeni po 48 godzinach, gdyż nie było przeciwko nim dowodów.

Teraz żalą się, że zrobiono im pokazówkę na cały kraj, pewnie dlatego, by podnieść notowania rządzącym. Premier nie powiedział zaś nawet „przepraszam". Zamierzają więc zażądać od premiera i państwa odszkodowania za bezpodstawne zatrzymanie.

Obaj pochodzą z powiatowych miasteczek, których nazwy podano (a tam większość się pewnie zna). Jeden zarabia na udzielaniu prostych porad prawnych, więc ma niezłą okazję do ćwiczeń i pewnie reklamy.

Jakie mają szanse? Jeśli zatrzymanie było niezasadne, mogą je zaskarżyć do sądu, w pewnych wypadkach (ściśle określonych w rozdziale 58 kodeksu postępowania karnego) i uzyskać odszkodowanie lub zadośćuczynienie. Nie jest to droga prosta i oczywista, a ewentualna odpowiedzialność finansowa spada na organy ścigania. Dla polityków dotkliwszy jest jednak pozew za naruszenie dobrego imienia.

Zasadnicze jest tu ujawnienie personaliów, ale do tego doszło chyba dlatego, że sami domniemani „mailbomberzy" zgodzili się je podać tabloidowi.

Mogą wprawdzie twierdzić, że dane ujawniło podanie faktu zatrzymania i miejscowości, ale to nie musi obciążać premiera. Są to bowiem dość naturalne konsekwencje takiej sytuacji: współpracownicy, ludzie z sąsiedztwa, jeśli są zainteresowani sprawą, mogą rozszyfrować takie informacje.

Obaj mają pewne szanse na sukces, gdyby wykazali, że inkryminowane słowa premiera padły zaraz po zatrzymaniu i nagłośniły fakt zatrzymania.

– Do naruszenia godności może dojść nawet bez personalizacji – wskazuje Grzegorz Kuczyński, adwokat zajmujący się takimi sprawami. Dodaje, że premier Tusk może się bronić, twierdząc, że został poinformowany, że to jest sprawca, a nie znał szczegółów. Nawet jednak w takim wypadku powinien, jako odpowiedzialny człowiek i polityk, unikać zwrotów kategorycznych, jak: „winny", „sprawca" oraz naruszających godność, jak „nieodpowiedzialny szczeniak".

Powinien poinformować o zatrzymaniu i konieczności weryfikacji tego przez właściwe procedury i organy.

Inna była sytuacja Zbigniewa Ziobry w głośnym sporze cywilnym z kardiochirurgiem Mirosławem G. o pamiętne słowa pod jego adresem, że „już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie". Ziobro wypowiadał się wprost o konkretnej osobie i postawił jej określony zarzut.

– Tam nie było oceny, ale stwierdzenie, i jak to w procesach o ochronę dóbr osobistych bywa, Zbigniew Ziobro jako pozwany musiał wykazać brak bezprawności po swojej stronie, a zatem – że zarzut jest prawdziwy, a jego postawienie było uzasadnione ze względu np. na interes społeczny – wyjaśnia adwokat Krzysztof Czyżewski.

Ziobro nie tylko musiał przepraszać, ale też sfinansować kosztowne telewizyjne przeprosiny. To przestroga dla innych polityków, że za „przestrzelone" zarzuty mogą odpowiadać po latach. Tym bardziej że prawników w Polsce jest coraz więcej i poszkodowani bez trudu ich znajdą.

Politycy, w tym premier, nie mają żadnego cywilnego immunitetu i odpowiadają za słowa jak każdy.

Z drugiej strony muszą często mówić o aktualnych problemach i osobach zamieszanych w przykre dla nich czy podejrzane sprawy. Pojawia się jednak pytanie, gdzie kończą się granice informowania, a zaczyna zwykłe zniesławienie.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie