Zamierzałem na pewien czas zaprzestać wypowiadania się na temat adwokatury (co za dużo, to niezdrowo), jednak ostatnio opublikowany tekst mecenasa Łukasza Supery („Korporacja czy wciąż samorząd" w „Rzeczpospolitej" z 7 października 2013 r.) zmusił mnie do złamania obietnicy danej samemu sobie. Zbyt wiele bowiem padło błędnych sformułowań oraz takich, które mogą zaszkodzić adwokaturze i wymiarowi sprawiedliwości. Nie można więc pozostać bezczynnym wobec tego tekstu.
Po pierwsze, autor demonizuje znaczenie słowa „korporacja", a wszystkim, którzy go używają, zdaje się przypisywać jakieś mroczne intencje. Samorząd zawodowy jest korporacją, podobnie jak jest nią samorząd terytorialny, stowarzyszenie czy związek zawodowy. Korporacja bowiem to nic innego niż organizacja oparta na osobach, a nie – na majątku. Jeżeli nawet zdarza się w dyskursie publicznym używanie tego słowa w znaczeniu pejoratywnym, to my prawnicy nie powinniśmy tego demonizować. Słowo „korporacja" od lat występowało w języku prawniczym i nie ma powodu, by je teraz z niego rugować.
Proponowane zmiany mogą spowodować, że klienci dostaną wreszcie faktyczny zwrot kosztów procesu
Nie ten pogląd jest jednak niebezpieczny dla adwokatury i samego wymiaru sprawiedliwości. Niebezpieczeństwo tkwi w zupełnie innej tezie mec. Supery, a mianowicie – że rozdzielenie wysokości stawek w sprawach z urzędu i w pozostałych sprawach jest kapitulacją adwokatury, a dodatkowo spowoduje podział obywateli na dwie kategorie.
Podziału nie będzie
Z żadnym z tych poglądów nie można się zgodzić. Tzw. stawki minimalne w zasadzie nie ulegały zmianom od 2005 roku, nie licząc pomniejszych korekt, idących raczej na niekorzyść adwokatów i ich klientów aniżeli odwrotnie. Najwyraźniej pokazuje to brak woli politycznej, aby stawki te urealnić. Brak ten zapewne jest spowodowany prostą matematyką – skutkiem zmian byłoby zwiększenie obciążeń budżetu państwa. Jeżeli nie było ku temu woli przez ostatnie osiem lat, to tym bardziej w obecnym stanie finansów publicznych trudno się spodziewać pozytywnych zmian, aczkolwiek należy o nie walczyć.