W ubiegłym tygodniu szesnastu komendantów wojewódzkich policji radziło nad zagrożeniami, jakie niesie wyjście na wolność Mariusza Trynkiewicza, a z czasem kolejnych seryjnych morderców. Powołano specjalny zespół kryzysowy oraz poinformowano, że działa już tzw. biały wywiad w Internecie, analizujący groźne wpisy wokół tej sprawy.
Na temat zagrożeń niemal codziennie wypowiadają się w czołowych mediach najważniejsze osoby w państwie, eksperci, naukowcy, a nawet jasnowidz, który przewiduje, że może dojść do kolejnego morderstwa. A wszystko to za sprawą jednego człowieka, który szczęśliwym dla siebie zbiegiem okoliczności uniknął kiedyś najsurowszej kary.
Im bliżej daty wyjścia z więzienia, tym bardziej rozkręca się medialny Trynkiewicz show i tylko patrzeć, jak minister obrony narodowej wyśle na ulice transportery opancerzone, bo takie może być oczekiwanie przerażonej opinii publicznej.
Czy ta sprawa czegoś nam nie przypomina, czegoś z niedalekiej przecież przeszłości? Czy Trynkiewicz nie rośnie na medialnego następcę Katarzyny W., której perypetiami przez wiele miesięcy żyła cała Polska, politycy i ludzie nauki? Czy znowu po to, by poprawić czyjąś oglądalność, sprzedawalność czy klikalność, nie stajemy się mimowolnymi uczestnikami nowej szwarc telenoweli?
Czy niezbyt łatwo dajemy się wciągnąć w mało misterną grę, uczestnicząc w pełni świadomie w masowym zidioceniu. ?Bo jak inaczej to określić, jeśli znany profesor w znanej telewizji występuje w programie razem z jasnowidzem? Czy nie przypomina to sytuacji sprzed kilku miesięcy, kiedy inny znany profesor udzielił wywiadu jednemu z brukowców, w którym całkiem poważnie analizował życie seksualne Katarzyny W.