Ich przejawem jest na przykład przemoc mężczyzn wobec kobiet. Choć legislacja otwiera różne możliwości niedopuszczania do niej, nie zawsze się je egzekwuje. Chociażby w kwestii elektronicznej bransolety.
Oto 33-letnia kobieta z dwojgiem dzieci wielokrotnie zgłaszała policji, że jej ekspartner nachodzi ją w domu i jej grozi. W zeszłym roku mimo zakazu zbliżania się do rodziny pojawił się znowu i wymierzył dziesięć strzałów w nogę kobiety.
Inny przypadek zakończył się jeszcze tragiczniej. 51-letni mężczyzna zabił swoją byłą konkubinę na parkingu. Wcześniej ubiegała się o zakazanie partnerowi kontaktowania się z nią, ponieważ ją pobił. Badanie wstępne jednak umorzono, a wniosek kobiety o nałożenie restrykcji odrzucono. Z kolei były chłopak Karin złamał wielokrotnie nakaz powstrzymywania się od kontaktów z nią. Prześladował ją telefonicznie, podchodził do niej na ulicy. Policja jednak twierdzi, że nie ma dostatecznych dowodów na to, że eksprzyjaciel łamie prawo. Karin wie, że rozwiązaniem dla jej bezpieczeństwa byłaby elektroniczna bransoleta z GPS. Wówczas można by było kontrolować, czy nakaz trzymania się z daleka od byłej partnerki jest przestrzegany. Po przekroczeniu dozwolonej strefy zostaje o tym zawiadomiona policja, która nawiązuje kontakt z osobą wymagającą ochrony.
W 1988 r. wszedł w życie zakaz zbliżania do byłej partnerki, która narażona była na przemoc w domu. Prawo sukcesywnie zaostrzano. Dwa lata temu ustawę o zakazie odwiedzania zastąpiono ustawą o zakazie kontaktowania. Obowiązywał, gdy istniało ryzyko, że mężczyzna może popełnić przestępstwo, prześladować lub w inny sposób zakłócać spokój rodzinie. Zakaz mógł być rozszerzony i połączony z poddaniem prześladowcy elektronicznemu dozorowi.
Intencją obostrzeń miała być skuteczniejsza ochrona ofiar przestępstw.