Stępiński: Front Wyzwolenia Adwokatury

Niespodziewane skutki niezręcznej wypowiedzi.

Publikacja: 02.07.2014 14:31

Niespodziewane skutki niezręcznej wypowiedzi.

Niespodziewane skutki niezręcznej wypowiedzi.

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Bon mot, to zręczne powiedzenie. Adwokat powinien wiedzieć, że przekroczenie granicy pomiędzy powiedzeniem zręcznym i niezręcznym, niezauważalne dla zadowolonego z siebie wypowiadającego się, śmieszy. W wywiadzie udzielonym Rzeczpospolitej (23 czerwca 2014r) adwokat Sławomir Zdunek, filar Koła Adwokatów Sądowych oznajmił, że stanął na czele frontu wyzwolenia. Stąd dwie uwagi. Nie jestem zniewolony, także jako adwokat. A gdybym był, nie chcę by moim wyzwolicielem był adw. Sławomir Zdunek z kolegami. Timura i jego drużynę ceniłem, ale w podstawówce.

Siląc się na bon mot Kolega Zdunek nie dostrzegł, że w ciągu ostatniego półwiecza nazwa front wyzwolenia, uzyskała jednoznacznie negatywną konotację m.in. dzięki Frontowi Wyzwolenia Palestyny (marksizm / leninizm plus arabski nacjonalizm), Narodowemu Frontowi Wyzwolenia Wietnamu Południowego (wspólna bieda dla wszystkich Wietnamczyków), Narodowemu Frontowi Wyzwolenia Korsyki (ma miły zwyczaj uprzedzania obywateli o planowanym zamachu!), Frontowi Wyzwolenia Narodowego imienia Farabundo Marti (salwadorscy trockiści, guevaryści i zwykli komuniści) i Frontowi Wyzwolenia Kaszmiru (rekordowa ilość ofiar na sumieniu). Teraz grupa warszawskich adwokatów, kontestujących zasady działania samorządu, utworzyła Front Wyzwolenia Adwokatury, czyli FWA.

Warszawska adwokatura, wg. danych z czerwca 2014r, zrzesza ponad 3.000 adwokatów, nie licząc adwokatów niewykonujących zawodu i emerytów, którzy łącznie stanowią grupę ponad 1.000 osób. Za uchwałą pozbawiającą działaczy samorządowych diet i obniżającą składkę korporacyjną do poziomu czyniącego uchwałę budżetową niewykonalną, nie tylko ze względu na błędy w dodawaniu popełnione przez autorów, głosowało 495 adwokatów. Mniej niż 1/6 członków izby uprawnionych do głosowania. Ponieważ większość - nieobecna na zgromadzeniu - wypięła się na korporacyjny obowiązek, zwyciężyli silni, zwarci i gotowi.

Druga strona lustra

Kolega Zdunek uważa, że uprawnienia izb adwokackich nie są rozbudowane. Rzec można wpisy i skreślenia. Ten zabieg umożliwił mu utajnienie wielu funkcji, które realizują lokalne samorządy, np.: sądownictwa dyscyplinarnego i działalności rzecznika dyscyplinarnego, doskonalenia zawodowego i szkolenia aplikantów, organizacji egzaminów na aplikację adwokacką i przeprowadzania egzaminów adwokackich, a także obsługi księgowej siedmiotysięcznej zbiorowości, systemu rozpatrywania skarg (prawie dwie skargi dziennie, z tendencją rosnącą!), że nie wspomnę o całkiem niesymbolicznym zainteresowaniu losem starych adwokatów czy kilkudziesięciu pogrzebach rocznie albo o działalności kasy zapomogowo pożyczkowej. W rezultacie twierdzenie Kolegi Zdunka brzmi jak trzecia postać prawdy w klasyfikacji księdza Józefa Tischnera. Skoro lider FWA nie dostrzega istnienia samorządowego sądownictwa dyscyplinarnego nie dziwi, że w poszukiwaniu oszczędności nie wpadł na pomysł outsourcingu usług sądowych. Zlećmy wykonywanie funkcji sądowniczej sędziom sądów powszechnych. Oszczędność murowana. Wtedy składka korporacyjna zostanie obniżona o kolejne kilkanaście złotych.

Rodzi się nowy etos

Gwizdy na zgromadzeniu izby to dowód, że prostactwo wkroczyło na salony. Jednak gwiżdżący adwokat może spać spokojnie, bo nie znam przypadku usunięcia z adwokatury za złe maniery. Niestety nie sprawdza się poziomu kultury we krwi osoby starającej się o wpis na listę adwokatów. Gwizdy i buczenie, które zastępują polemikę, niszczą adwokaturę. A kiedy dyskusję o sprawach ważnych, zastępuje przepychanka o 100 zł miesięcznie warto zastanowić się, czy nasi starsi Koledzy, którzy budowali zasady działania samorządu, w ogóle wpadliby na pomysł walki o takie cele. Zapewne doszliby do konsensusu w ramach kuluarowych dyskusji, przekonując się argumentami, a nie gwizdami. Na marginesie, śmieszy mnie niepomiernie, gdy widzę, że Katonem warszawskiej adwokatury mianował się kolejny lider frontu wyzwolenia, adwokat który notorycznie obraża sędziów, a ostatnio młodszej koleżance był łaskaw zaproponować, by wniosek dowodowy wsadziła sobie w miejsce, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę.

Kwota 115 złotych miesięcznie w adwokackim portfelu robi wrażenie. Sam wolę mieć, niż nie mieć. Nie zmienia to faktu, że dyskusja na temat stówy per capita miesięcznie w budżecie izby, żenuje. Rzecz w tym, że wokół dzieje się tak wiele spraw, które powinny być przedmiotem dyskusji z udziałem adwokatów, a członkowie największej izby adwokackiej nie dość, że zajmują się sprawami bez znaczenia, to na koniec podejmują uchwałę, której autorzy mają kłopoty z dodawaniem! Z przerażeniem zauważam, że w pośród argumentów wspierających FWA znalazł się prostacki email, rozesłany do wszystkich adwokatów izby, którzy korzystają z poczty elektronicznej. Niestety, kształtujący się obecnie etos zawodu adwokata, dopuszcza gwizdy, zamiast dyskusji i grubiańskie emaile, zamiast argumentów!

Adwokatura, to nie związek zawodowy

Tradycyjna adwokatura, która nigdy nie była związkiem zawodowym, dobrze przysłużyła się obywatelom. Dlatego sprzeciw budzi pomysł Kolegi Zdunka, by pomagać adwokatom, którzy dopiero co zdali egzamin adwokacki. Panie Mecenasie, adwokatura to wolny zawód, a bajdurzenie o socjalu, to populizm. Ktoś, kto nie radzi sobie w wolnym zawodzie, czytaj - jak na siebie nie zarabia - niech spełnia się gdzie indziej, albo wcina owsiankę, licząc na lepsze czasy!

Nie wiem, z jakiej biblioteki korzystał młody adwokat Zdunek. Zapewne z tej, która była w pokoju adwokackim w sądach na Lesznie. Przypominam Koledze, że w wiele lat temu zarządca budynku wypowiedział Radzie stosunek najmu pomieszczeń biblioteki, a przepisy zmieniły się, co czyni zasadnym spostrzeżenie, że książki zapakowane do pudeł, które znajdują się Bóg wie gdzie, są nieprzydatne. No i nadeszła komputeryzacja. Uzdrowienie adwokatury przez szukanie pudeł to kolejne pudło. Zajmijmy się tym, co ważne. Np. tym, co adwokatura może dać obywatelom (przewlekające się procesy, bezpodstawne areszty, bylejakość wielu orzeczeń itd.). Albo stawkom za urzędówki,

Samorządowi Krezusi

Troska o poziom szkolenia, który - zdaniem Kolegi Zdunka jest niski - budzi szacunek. Szkoda, że Kolega zapomniał napisać, że Rada podejmuje działania eliminujące nieudolnych nauczycieli zawodu. Dzięki temu, jeden z liderów Koła Adwokatów Sądowych został skreślony z listy prowadzących ćwiczenia, ponieważ poziom zajęć, które prowadził, był poniżej standardów, co wytknęli aplikanci w anonimowych ankietach. Zajęcia z nim uznali za stratę czasu i pieniędzy!

Kwota 500 zł za godzinę wykładu robi wrażenie. Zwłaszcza na tych, których przychody z roku na rok maleją (?), co jest przedmiotem ogromnej troski Kolegi Zdunka. Szkoda, że Kolega Zdunek w populistycznym zapale nie dostrzegł, że wykłady wyparły ćwiczenia typu case study, co wymaga wielu godzin pracy dodatkowej. Chyba że Kolega Zdunek umie przeczytać i ocenić 50 apelacji podczas trzygodzinnego bloku zajęć. Ponieważ wynagrodzenie obejmuje wyłącznie czas pracy spędzony w sali ćwiczeń z aplikantami proponuję, by owe szokująco wysokie honorarium, czyli wynagrodzenie za trzy godziny ćwiczeń tygodniowo, podzielić przez dwadzieścia. Nie wiem, jaki wynik wyszedł Koledze Zdunkowi, ale mnie wychodzi 75 zł za godzinę. Do splendoru prowadzenia ćwiczeń dokładam. Robię to, bo kontakt z aplikantami to rzecz bezcenna.

Dziekan Ubu

Pod koniec XIX wieku Alfred Jarry stworzył postać obywatela sięgającego po władzę, wypisz wymaluj pasującą do tworzącego się właśnie etosu adwokatury, wyzwalanej przez Kolegę Zdunka. Każda zbiorowość może mieć swojego Króla Ubu. Może go mieć warszawska palestra. Dlatego nie widzę przeszkód, poza zwykłym obciachem, by mec. Ubu, nie mógł zostać Dziekanem Izby Adwokackiej w Warszawie. Wystarczy, że na kolejne zgromadzenie izby FWA stawi się w komplecie, a pozostali adwokaci pokażą, że mają samorząd w głębokim poważaniu. Wtedy koślawa demokracja zatriumfuje. Po latach wrócimy do normalności. Tylko czy warto ryzykować dla 100 zł miesięcznie?

Bon mot, to zręczne powiedzenie. Adwokat powinien wiedzieć, że przekroczenie granicy pomiędzy powiedzeniem zręcznym i niezręcznym, niezauważalne dla zadowolonego z siebie wypowiadającego się, śmieszy. W wywiadzie udzielonym Rzeczpospolitej (23 czerwca 2014r) adwokat Sławomir Zdunek, filar Koła Adwokatów Sądowych oznajmił, że stanął na czele frontu wyzwolenia. Stąd dwie uwagi. Nie jestem zniewolony, także jako adwokat. A gdybym był, nie chcę by moim wyzwolicielem był adw. Sławomir Zdunek z kolegami. Timura i jego drużynę ceniłem, ale w podstawówce.

Pozostało 93% artykułu
Opinie Prawne
Arkadiusz Opala: Przywracanie praworządności - czy i kiedy będzie możliwe?
Opinie Prawne
Piotr Mgłosiek: Minister ma narzędzia, lecz z nich nie korzysta
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co zmieni odejście Julii Przyłębskiej z TK
Opinie Prawne
Jakub Stelina: Kryzys wokół TK - politycy zepsuli, politycy powinni naprawić
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Prawne
Jan Skoumal: Muchomorki, słoneczka i żabki, czyli sędziowie według Adama Bodnara
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska