Sytuacja w szwedzkich zakładach karnych

Większy dystans między służbą więzienną a skazańcami, staranniejsze pilnowanie i dążenie do coraz większego zabezpieczenia przed ucieczkami – tak wygląda sytuacja szwedzkich zakładach karnych.

Publikacja: 01.10.2014 11:49

Anna Nowacka-Isaksson

Anna Nowacka-Isaksson

Foto: materiały prasowe

Według badacza Andersa Bruhna służba więzienna (zwana tu opiekunami ) nie buduje resocjalizujących relacji ze skazańcami. Ogranicza się do pełnienia funkcji  strażników.

Anders Bruhn z Wydziału Prawa, Psychologii i Prac Społecznych Uniwersytetu w Örebro nie szczędzi słów krytyki opiece penitencjarnej. Według niego od pracowników służby więziennej nie wymaga się, by poznawali skazańców i wchodzili z nimi w relacje. W ten sposób zaprzepaszcza się możliwość motywowania ich do zmiany stylu życia. Zamiast w resocjalizację inwestuje się w działania mające zapewnić maksimum zabezpieczenia przed ucieczkami.

Tymczasem znaczna grupa siedzących za kratami potrzebuje stymulacji, żeby nie popadać w recydywę. Tylko bowiem 32 proc. skazańców, którzy skończyli odsiadywać karę w ubiegłym roku (w więzieniach systemu zamkniętego siedziało w 2013 r. 4300 osób, większość odbywa karę poza murami) uczestniczyło w programach resocjalizacyjnych. Nie wszyscy też na terapeutyczne zajęcia chodzili aż do końca.

Skoncentrowanie na zapobieganiu ucieczkom wyraża się w zwiększeniu liczby wizytacji i elektronicznego monitorowania skazańców. W opinii Bruhna nie stanowi to bynajmniej pożądanego kierunku rozwoju opieki penitencjarnej.

Za dowód, że wiele się zmieniło w świecie więziennictwa, może posłużyć przypadek Petera Sunde, współtwórcy The Pirate Bay, portalu internetowego umożliwiającego nielegalne ściąganie plików w sieci. Peter Sunde został skazany przez szwedzki sąd za pomaganie w naruszaniu przepisów o ochronie praw autorskich na osiem miesięcy pozbawienia wolności. Za wspieranie piractwa został też zobowiązany wraz z trzema współoskarżonymi do zapłacenia kilkudziesięciomilionowego odszkodowania muzycznym i filmowym spółkom. Sunde, posiadający fińskie i norweskie obywatelstwo, był ścigany przez Interpol i został schwytany w maju tego roku w efekcie współpracy szwedzkiej i polskiej policji. Osadzono go w więzieniu w Västervik, w którym już wkrótce zakończy odsiadywanie wyroku. Zakład w Västervik to obiekt klasy 2, który aspiruje do równie wysokiego stopnia zabezpieczenia jak najbardziej strzeżone w kraju więzienia Kumla i Hall. I choć ryzyko stosowania przemocy i skłonność do ucieczek Petera Sunde dział bezpieczeństwa zakładu uznał za zerowe, nie dano mu szansy na założenie elektronicznej bransoletki.

Co więcej, gdy Sunde prosił o przepustkę, by móc pójść na pogrzeb ojca, uprzedzano go, że będzie zmuszony uczestniczyć w nim w kajdankach. Mimo że na pogrzebie miał nieść trumnę.

Adwokat współzałożyciela The Pirate Bay Peter Althin ocenia, że wizerunek opieki penitencjarnej jest wyraźnie ponury. Nie może pojąć, że Sunde traktuje się jak groźnego przestępcę. Peter Althin zasiadał w zarządzie opieki penitencjarnej przez kilka lat i odnosił wrażenie, że skazańców w Szwecji traktuje się „względnie dobrze".

Tymczasem brat Petera Sunde, Mats Kolmisoppi, zarzuca systemowi więziennictwa samowolę i brak praworządności. Za murami więzienia w Västervik, w którym przebywa jego brat, stosuje się zbiorową odpowiedzialność – napisał na łamach „Expressen". Wszystkim bowiem bez wyjątku każe się nosić mocz do kontroli. Odbywający karę pozbawienia wolności zamykani są w celach na dłużej niż 12 godzin. Cele zaczyna się otwierać o siódmej rano, a zamykać już o 18.45. Służbie więziennej nie płacą bowiem za nadgodziny, a ona przestrzega jedynie obowiązujących w zakładzie reguł. Szwedzka opieka penitencjarna nie ma nic wspólnego z opieką – ocenił Kolmisoppi. Zamiast tego czyni skazańców chorymi, wpędza się ich w apatię. Instytucjonalizuje. Pracownicy więzienni są jednak dumni z panującego bezpieczeństwa.

Odległe wydają się czasy, gdy ze szwedzkich zakładów karnych można było uciec. W 1993 r. i rok później mury więzień opieki zamkniętej samowolnie opuściło ponad 100 więźniów rocznie. Kpiono wówczas, że tutejsze więzienia mają obrotowe drzwi. Ucieczki były na tyle spektakularne, że ich opis mógł służyć za gotowy scenariusz do filmu.

Inwestycje w zabezpieczanie diametralnie zmieniły sytuację. W ubiegłym roku z zakładów karnych udało się uciec jedynie jednej osobie. Rok wcześniej również.

W końcu Peter Sunde poszedł na pogrzeb ojca bez kajdanek. Może jednak nie jest tak tragicznie?

Anna Nowacka-Isaksson ze Sztokholmu

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką ?„Rz" w Szwecji

Według badacza Andersa Bruhna służba więzienna (zwana tu opiekunami ) nie buduje resocjalizujących relacji ze skazańcami. Ogranicza się do pełnienia funkcji  strażników.

Anders Bruhn z Wydziału Prawa, Psychologii i Prac Społecznych Uniwersytetu w Örebro nie szczędzi słów krytyki opiece penitencjarnej. Według niego od pracowników służby więziennej nie wymaga się, by poznawali skazańców i wchodzili z nimi w relacje. W ten sposób zaprzepaszcza się możliwość motywowania ich do zmiany stylu życia. Zamiast w resocjalizację inwestuje się w działania mające zapewnić maksimum zabezpieczenia przed ucieczkami.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Lewicowy sen o krótszej pracy - czy rynek to wytrzyma
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Przepisy Apteka dla Aptekarza – estońskie nauki dla Polski
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Reforma SN, czyli budowa na spalonej ziemi
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy Adam Bodnar odsłonił już wszystkie karty w sprawie tzw. neosędziów?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd, weryfikując tzw. neosędziów, sporo ryzykuje