Według badacza Andersa Bruhna służba więzienna (zwana tu opiekunami ) nie buduje resocjalizujących relacji ze skazańcami. Ogranicza się do pełnienia funkcji strażników.
Anders Bruhn z Wydziału Prawa, Psychologii i Prac Społecznych Uniwersytetu w Örebro nie szczędzi słów krytyki opiece penitencjarnej. Według niego od pracowników służby więziennej nie wymaga się, by poznawali skazańców i wchodzili z nimi w relacje. W ten sposób zaprzepaszcza się możliwość motywowania ich do zmiany stylu życia. Zamiast w resocjalizację inwestuje się w działania mające zapewnić maksimum zabezpieczenia przed ucieczkami.
Tymczasem znaczna grupa siedzących za kratami potrzebuje stymulacji, żeby nie popadać w recydywę. Tylko bowiem 32 proc. skazańców, którzy skończyli odsiadywać karę w ubiegłym roku (w więzieniach systemu zamkniętego siedziało w 2013 r. 4300 osób, większość odbywa karę poza murami) uczestniczyło w programach resocjalizacyjnych. Nie wszyscy też na terapeutyczne zajęcia chodzili aż do końca.
Skoncentrowanie na zapobieganiu ucieczkom wyraża się w zwiększeniu liczby wizytacji i elektronicznego monitorowania skazańców. W opinii Bruhna nie stanowi to bynajmniej pożądanego kierunku rozwoju opieki penitencjarnej.
Za dowód, że wiele się zmieniło w świecie więziennictwa, może posłużyć przypadek Petera Sunde, współtwórcy The Pirate Bay, portalu internetowego umożliwiającego nielegalne ściąganie plików w sieci. Peter Sunde został skazany przez szwedzki sąd za pomaganie w naruszaniu przepisów o ochronie praw autorskich na osiem miesięcy pozbawienia wolności. Za wspieranie piractwa został też zobowiązany wraz z trzema współoskarżonymi do zapłacenia kilkudziesięciomilionowego odszkodowania muzycznym i filmowym spółkom. Sunde, posiadający fińskie i norweskie obywatelstwo, był ścigany przez Interpol i został schwytany w maju tego roku w efekcie współpracy szwedzkiej i polskiej policji. Osadzono go w więzieniu w Västervik, w którym już wkrótce zakończy odsiadywanie wyroku. Zakład w Västervik to obiekt klasy 2, który aspiruje do równie wysokiego stopnia zabezpieczenia jak najbardziej strzeżone w kraju więzienia Kumla i Hall. I choć ryzyko stosowania przemocy i skłonność do ucieczek Petera Sunde dział bezpieczeństwa zakładu uznał za zerowe, nie dano mu szansy na założenie elektronicznej bransoletki.