Hajduk: do przywracania sądów trzeba rozsądku

Każdego roku do sądów wpływa milion spraw więcej. Nie ma szansy poradzić sobie z wpływem - mówi Wojciech Hajduk.

Publikacja: 01.10.2014 12:00

Hajduk: do przywracania sądów trzeba rozsądku

Foto: Fotorzepa, Robert Wójcik

Rz: W najbliższych miesiącach czeka pana  reaktywowanie najmniejszych sądów rejonowych. Przygotował się pan już do wizyt samorządowców, którzy zechcą walczyć o jednostki, które wrócić mogą, ale nie muszą?

Wojciech Hajduk, sędzia, wiceminister sprawiedliwości: To, który z sądów wróci na mapę sądownictwa, zależeć będzie od decyzji ministra sprawiedliwości. Ja zajmę się tylko wykonaniem zadania. Jeżeli będziemy przywracać najmniejsze jednostki, musimy mieć na uwadze, by były w stanie dobrze funkcjonować. Myślę tu o takiej obsadzie kadrowej, która pozwoli sprawnie orzekać. Nie jest to warunek wyssany z palca. Bywało już, że w cztero–pięcioosobowych sądach dwie osoby szły na dłuższe zwolnienia lekarskie czy urlopy macierzyńskie i trudno było w nich zorganizować pracę. Obywatela nie interesuje, czy sędzia jest chory czy właśnie urodziło mu się dziecko. Chce szybkiego rozstrzygnięcia. I ma do tego prawo. Jednocześnie sędzia to też człowiek. Musi więc istnieć pewna rezerwa, która uratuje sytuację.

Czyli sędziów znów czekają przeniesienia... Podpisze je tym razem minister sprawiedliwości?

Po ubiegłorocznej uchwale Sądu Najwyższego nie ma innej możliwości. Decyzje o przeniesieniu będzie podpisywał minister. Ustawa, która przywraca sądy, przewiduje przeniesienia nawet bez zgody sędziego. Nie chcemy jednak z tego korzystać. Wszystkie ruchy kadrowe są uzgadniane z prezesami sądów apelacyjnych. Założyliśmy, że podejmując decyzję o przeniesieniu, będziemy – choć nie musimy – pytać sędziów o zgodę. Jeśli jej nie będzie, zastanowimy się nad inną kandydaturą. Potem nad kolejną.

A jeśli chętnych zabraknie? W ciągu roku sytuacja życiowa sędziów mogła się zmienić i ci, którzy wcześniej orzekali w zlikwidowanych sądach, mogą nie chcieć wrócić.

To zastanowimy się nad celowością przywracania takiego sądu. Chcielibyśmy uniknąć przywracania mikroskopijnch sądów cztero–pięcioosobowych.

Przygotowania już ruszyły? Czy, jak to zwykle u nas bywa, czekamy na koniec roku...

Nowe sądy 1 stycznia 2015 r. muszą już pracować. Przygotowania trwają od miesięcy. Mamy listę sądów, które na pewno wrócą, i listę fakultatywną. Decyzje personalne o przenosinach zaczniemy wręczać w listopadzie. Oczywiście z mocą obowiązującą od stycznia 2015 r.

Czym Ministerstwo Sprawiedliwości będzie się kierowało, podejmując decyzję o przywróceniu konkretnego sądu?

Rozsądkiem popartym rzetelną analizą. Ważne będzie zdanie prezesa sądu apelacyjnego , argumenty środowiska lokalnego, uwarunkowania komunikcyjne itd. Nie wystarczy twierdzić, że sąd ma wrócić, bo chce tego gospodarz miasta czy miasteczka. Musi istnieć taka potrzeba. I jeśli istnieje, jest duża szansa, że decyzja będzie pozytywna.

Ile ta cała operacja przywracania będzie kosztować? Przy likwidacji mówiło się o wydanych 2 mln zł. Ale były też oszczędności, np. na pensjach prezesów, którzy po likwidacji stracili funkcje. Teraz trzeba je będzie przywrócić i znów wyłożyć pieniądze.

Samo przywracanie nie powinno być drogie. Jakieś koszty jednak na pewno będą. Budynki stoją, tak jak stały, ale trzeba je dostosować do samodzielnego funkcjonowania. ?W mniejszych sądach, w których orzekać będzie poniżej dziesięciu sędziów, odpadną koszty wynagrodzeń dyrektorów, bo zadania spadną na dyrektorów w sądach wyższego szczebla. Tabliczki na budynki z nazwą sądu są, pieczęcie też zostały zdeponowane. A prezesi i ich pensje? No cóż, będzie sąd, musi być też jego prezes. To kosztuje. Nie są to jednak kwoty, których nie wygospodarujemy w budżecie. Ustawa jest uchwalona, weszła w życie i trzeba ją realizować.

Reorganizacja ze stycznia 2013 r., zamiast poprawić sprawność orzekania i przyspieszyć procesy, pogorszyła ją. Może więc po powrocie najmniejszych sądów wynik się poprawi. Jest na to szansa?

To nieprawda. Sama reorganizacja wynik by wreszcie poprawiła. Nie miała szansy się sprawdzić. A to, że wskaźnik sprawności jest gorszy, to wynik stale rosnącego wpływu spraw do sądów. Co roku przybywa ich milion. Sądy, mimo powszechnej opinii o opieszałości i złej pracy, i tak dobrze sobie radzą. Od 2008 r. nie mamy dodatkowych etatów. Orzeka nawet mniej sędziów niż wówczas.

Nie można stale narzekać, że przybywa spraw, i tym tłumaczyć trwających latami procesów...

To nie narzekanie, tylko mocny argument w odpowiedzi na pytanie, dlaczego jest tak, jak jest. Bez racjonalnego wykorzystania kadr nie ma szansy na poprawę wyniku. Sędziowie powinni być tam, gdzie są potrzebni i mają co robić. Nie może być tak, że w jednym sądzie sędziowie miesięcznie załatwiają tyle spraw, ile w innym w ciągu całego roku. Mamy dziś przykłady sądów, w których w konkretnym pionie obciążenie jest pięciokrotnie wyższe niż w tym samym pionie w innym. Mądrzejsze gospodarowanie etatami to zadanie prezesów. Minister, nawet gdyby chciał przenosić etaty z sądów, które ich tak naprawdę nie potrzebują, to bez ich zgody i oczywiście samych sędziów nic zrobić nie może. Trzeba też mocniej wspomóc sędziów asystentami. Wtedy skupią się bardziej na orzekaniu. Będą wyznaczać więcej rozpraw. Bez tego nie da się opanować stale rosnącego wpływu.

Skoro prawie 10-tysięczna rzesza sędziów nie radzi sobie z opanowaniem wpływu spraw, może warto pomyśleć o dodatkowych etatach...

To raczej nie wchodzi w rachubę. Mamy największą liczbę sędziów w Europie. I o dodatkowych etatach nie ma nawet co marzyć. Trzeba, i to szybko ,skrócić procedurę nominacyjną. Ustawa już jest. Dziś cała procedura trwa dwa lata. Efekt? 530 sędziów nie pracuje, bo czeka na nominację. W większości  pierwszą, czyli do rejonu.

Obietnica premiera o skróceniu procesów o jedną trzecią pozostaje niedotrzymana.

Gdyby wpływ spraw do sądów był teki jak w czasach, kiedy tworzono rząd i składano obietnice, postępowania by się skróciły. Ale tak nie jest.

Przestępczość spada, a więc ten najbardziej niebezpieczny dla społeczeństwa rodzaj spraw nie generuje większego wpływu. Skąd więc ten milion więcej każdego roku?

Ludzie są coraz bardziej świadomi swoich praw i z nich korzystają. Nie bez znaczenia jest też sytuacja gospodarcza, kryzys i powstałe w jego wyniku zobowiązania. Wierzyciele dochodzą w sądzie nawet najmniejszych roszczeń. Dłużnicy często w trudnej sytuacji unikają regulowania długów. Zwiększa się też obrót gospodarczy. Coraz więcej transakcji wychodzi poza granice. Dołóżmy do tego coraz śmielsze korzystanie z nowinek technicznych, takich jak internet i handel, który w nim kwitnie. To też pokusa dla nieuczciwych. W taki oto sposób uzbiera się milion.

—rozmawiała Agata Łukaszewicz

Wojciech Hajduk jest sędzią, od 2012 r. podsekretarzem stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości

Rz: W najbliższych miesiącach czeka pana  reaktywowanie najmniejszych sądów rejonowych. Przygotował się pan już do wizyt samorządowców, którzy zechcą walczyć o jednostki, które wrócić mogą, ale nie muszą?

Wojciech Hajduk, sędzia, wiceminister sprawiedliwości: To, który z sądów wróci na mapę sądownictwa, zależeć będzie od decyzji ministra sprawiedliwości. Ja zajmę się tylko wykonaniem zadania. Jeżeli będziemy przywracać najmniejsze jednostki, musimy mieć na uwadze, by były w stanie dobrze funkcjonować. Myślę tu o takiej obsadzie kadrowej, która pozwoli sprawnie orzekać. Nie jest to warunek wyssany z palca. Bywało już, że w cztero–pięcioosobowych sądach dwie osoby szły na dłuższe zwolnienia lekarskie czy urlopy macierzyńskie i trudno było w nich zorganizować pracę. Obywatela nie interesuje, czy sędzia jest chory czy właśnie urodziło mu się dziecko. Chce szybkiego rozstrzygnięcia. I ma do tego prawo. Jednocześnie sędzia to też człowiek. Musi więc istnieć pewna rezerwa, która uratuje sytuację.

Pozostało 85% artykułu
Opinie Prawne
Rafał Rozwadowski, Przemysław Sotowski: Czy prawo radzi sobie z deepfake’ami?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Owoce zatrutego drzewa. Niektórzy prokuratorzy są nimi zachwyceni, jak za Ziobry
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Dlaczego Andrzej Duda atakuje prof. Strzembosza? Czy mógł on oczyścić sądy?
Opinie Prawne
Bałagan w cmentarnych danych. Jak się w nich połapać?
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Dlaczego przedsiębiorcy czują, że rząd o nich zapomniał