Katarzyna Raiter w swoim artykule zatytułowanym „Prawnik w sporze – bardziej doradca czy negocjator" pisze: „Polski system kształcenia prawników nie przewiduje kursów ani wykładów z negocjacji. Ani pięcioletnie studia prawnicze, ani żadna z aplikacji nie daje młodym prawnikom narzędzi do występowania w roli negocjatora".
Uczymy mediować
Niestety, autorka się myli. Na wielu wydziałach prawa polskich uczelni jest dziś możliwość uczestniczenia w seminariach, których przedmiotem są negocjacje i mediacje, o studiach podyplomowych nie wspominając. Nie jest również prawdą, że „żadna z aplikacji nie daje młodym prawnikom narzędzi do występowania w roli negocjatora". Otóż negocjacje i mediacje są obowiązkowym przedmiotem nauczania dla wszystkich aplikantów radcowskich. Podkreślę, że jest to wyjątkowa sytuacja w Europie, bowiem na kontynencie zaledwie kilka prawniczych samorządów uczy swoich aplikantów tej kompetencji!
Tu jednak kończy się obszar, w którym z autorką się nie zgadzam.
Zgadzam się natomiast z tym, że świat prawniczy nie docenia negocjacji. Dominuje dychotomiczny podział na prawo materialne i procesowe, w którym nie mieści się żadne inne pojęcie. Model dominujący to rozstrzyganie sporów.
Rola prawnika jako specjalisty od rozwiązywania konfliktów w percepcji zarówno samych prawników, jak i ich klientów nie istnieje. Oczekiwania klientów w przypadku konfliktów są jednoznaczne: szukają sprawiedliwości w sądzie i rolą prawnika jest wygrać. A nie jest przecież tak, że negocjacje nie funkcjonują w codziennej pracy prawników.