Trybunał Konstytucyjny 18 listopada 2014 r. (sygn. akt Ts 263/13) odmówił nadania biegu skardze na brak waloryzacji stawek za pomoc prawną świadczoną z urzędu. Uzasadnienie tego postanowienia szokuje.
Trybunał ma oczywiście rację, że na członkach samorządów prawniczych ciążą istotne obowiązki publicznoprawne. Wywodzenie jednak z tego, iż powinni razem ze Skarbem Państwa ponosić koszty wymiaru sprawiedliwości, nie tylko budzi zdumienie, ale w mojej ocenie nie jest zgodne z konstytucją.
Samorządy nie sprawują wymiaru sprawiedliwości (art. 175 konstytucji), lecz reprezentują osoby wykonujące zawody zaufania publicznego i sprawują pieczę nad tym wykonywaniem w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony. Domniemać można, że interes publiczny chronią zatem także członkowie samorządów zawodowych. Rola ta nie może jednak naruszać ich godności (art. 30), skoro mamy tu do czynienia z obowiązkiem pracy nałożonym przez ustawę (art. 65 ust. 2). Ustawa ta bowiem nie może prawa do godności wyłączyć (art. 233 ust. 1).
Piszę o godności, gdyż w mojej ocenie najczęściej zasądzane wynagrodzenie rzędu 60 zł czy 120 zł nie idzie z nią w parze. Praca wymagająca poświęcenia i czasu, poniesione koszty (wyjazdy, dostęp do przepisów i fachowej literatury, który trzeba sobie samemu zapewnić, wręcz takie prozaiczne wydatki jak papier, toner i przesyłki) zazwyczaj znacznie przekraczają zasądzone wynagrodzenie. Wszystko połączmy z ustawowym obowiązkiem najwyższej staranności, którą musimy zachować niezależnie od wysokości wynagrodzenia.
Skoro zatem sędziom zapewnia się warunki pracy i wynagrodzenie odpowiadające godności urzędu oraz zakresowi ich obowiązków (art. 178 ust. 2 i art. 195 ust. 2), dlaczego odmawia się tego prawa zawodowym pełnomocnikom, na których kolejne nowelizacje ustaw procesowych przerzucają nie tylko coraz więcej obowiązków, ale również odpowiedzialność za niedochowanie wielu z nich, odpowiedzialność kojarzącą się z rzymskim procesem „formułkowym", a nie z państwem prawa?